Amfiteatr pod Grojcem w Żywcu: narzędzie okrutnych tortur?

Czytaj dalej
Fot. Przemysław Kamil Burczak
Jakub Marcjasz

Amfiteatr pod Grojcem w Żywcu: narzędzie okrutnych tortur?

Jakub Marcjasz

Jakie prawo zezwala panu na zadawanie cierpienia do bólu? Czy jest w Polsce takie prawo, żeby nas niszczyć? - Bolesław Szewczyk nie krył emocji podczas ostatniej sesji Rady Miasta Żywca. Nie pierwszy raz postanowił zwrócić uwagę radnym i władzom miasta na problem organizacji imprez w Amfiteatrze pod Grojcem. Nie bez powodu, ponieważ jego dom stoi w najbliższym sąsiedztwie głównej miejskiej sceny, a to powoduje sporo problemów.

- W konstytucji jest napisane, że prawo do wszystkich jest jednakowe, w Żywcu tego nie widzę - mówił rozgoryczony.

Pod Grojcem, oprócz zadaszonego i otwartego trzy lata temu amfiteatru na 2200 miejsc, stoi też scena, na której latem odbywają się regularnie imprezy. I to właśnie one najbardziej dają w kość okolicznym mieszkańcom.

- To są rykowiska. To nie jest żadna kultura! - grzmiał Bolesław Szewczyk.

- Dzieją się rzeczy nie do opisania. W domu wszystko drży - mury, grzejniki, sztućce w szufladach, nie można porozmawiać - opisywał mieszkaniec ul. Grojec. Zastrzegł, że nie chodzi mu, żeby imprez nie było w ogóle, ale by inaczej ustalano ich przebieg. - Koncerty zespołów kończą się o godzinie 22.00-23.00. Chcielibyśmy, aby potem nie było dyskotek, a jedynie przyciszona muzyka na rozejście. Niedawno przyszła organizatorka, która przyniosła bilety, zapewniała, że od 22.00 będzie przyciszona muzyka, a grało jeszcze głośniej - opisywał pan Bolesław.

Problemu całkowicie nie uda się rozwiązać raczej nigdy.

- Współczuję wam, ale z drugiej strony słyszymy, że w Żywcu nic się nie dzieje. To nie jest tak, że jeden drugiemu na złość robi, ale proszę wziąć pod uwagę też organizatora imprezy, który chce coś z tego mieć - mówił Krzysztof Greń, szef Rady Miasta.

Tymczasem głośna muzyka nie jest jedyną bolączką mieszkańców. Zwracają także uwagę na to, że - mimo deklaracji - ich posesja nie została zabezpieczona, co powoduje, że uczestnicy imprez często załatwiają na niej swoje potrzeby fizjologiczne („jeśli przyjdzie kilka osób, to jakoś jest, ale przychodzi dziesiątki a może więcej”), a droga do domów jest zastawiana przez ich auta. W okolicy odbywają się też spotkania, których uczestnicy „palą gumę”, a młodzież spotyka się w tym miejscu, by pić alkohol.

- Będzie spotkanie tych, którzy organizują imprezy, gdzie zwrócimy uwagę na wnioski mieszkańców - mówi Antoni Szlagor, burmistrz Żywca i zapowiada, że przed wjazdem na teren amfiteatru pojawią szlabany.
Pojawił się też pomysł ustawienia ekranów dźwiękochłonnych. Czy to pomoże?

Jakub Marcjasz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.