Marcinek kontra starosta

Czytaj dalej
Bartosz Wojsa

Marcinek kontra starosta

Bartosz Wojsa

14-letni Marcinek był jedynym dzieckiem w Polsce, które nie dostawało pieniędzy od swojego starostwa na leczenie. Dzięki reakcji DZ udało się to zmienić. Teraz na konto zakładu wpłynie nawet zaległa kasa. To blisko 19 tys. zł!

Marcinek to 14-letni chłopiec z Jędrzejowa (woj. świętokrzyskie), który znajduje się w Zakładzie Leczniczo-Opiekuńczym „Betlejem” w Jastrzębiu-Zdroju. Choruje na dziecięce porażenie mózgowe, 4-kończynową bezwładność, przeszedł też retinopatię dziecięcą, która doprowadziła do tego, że jest niewidomy. Nie może się samodzielnie poruszać, nie obraca się na boki, zawsze musi leżeć. Karmiony jest przez PEG, który polega na wprowadzeniu do żołądka, bezpośrednio przez skórę, krótkiego zgłębnika, przez który pacjent otrzymuje pokarm.

Na jego utrzymanie w zakładzie nikt nie przeznaczał pieniędzy, choć taki nakaz wprowadza nowelizacja ustawy z 19 września 2014 r. Po interwencji „Dziennika Zachodniego” sprawą zainteresowało się Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Resort wystosował do władz powiatu jędrzejowskiego oficjalną prośbę o złożenie wyjaśnień w sprawie chłopca. W efekcie udało się wywalczyć pieniądze dla Marcina, a Jędrzejów wypłaci nawet zaległą kwotę. - Po państwa artykule sprawa ruszyła i w ciągu miesiąca pieniądze znalazły się na koncie. Zaległości też już wpłacono, to kwota blisko 19 tys. zł, licząc od września 2014 roku. Teraz dostajemy od starostwa jędrzejowskiego 1700 zł na miesiąc - mówi Małgorzata Nieznańska, dyrektorka zakładu dla dzieci „Betlejem” w Jastrzębiu.

Starosta Jędrzejowa nie pokusił się jednak o rozmowę z zakładem, wszystko załatwiał drogą pisemną. Nam również, ponownie, nie udało się z nim porozmawiać. Z relacji dyrektorki wynika jedynie, że tłumaczył się niewiedzą o sprawie.

- Mówił, że on wcześniejsze listy odmowne podpisywał, a pisał i wysyłał je za niego ktoś „kompetentny”. Dopiero po interwencji gazety złapał za teczkę i zaczął sprawdzać - opowiada dyrektorka zakładu.

Teraz starostwo się nie wywinie, bo według ustawy koszty pobytu dziecka musi finansować powiat, na terenie którego się urodziło. Nowelizacja ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej oraz niektórych innych ustaw wprowadza m.in. zmiany w finansowaniu pobytu dzieci w zakładach opiekuńczo-leczniczych i opiekuńczo-rehabilitacyjnych. Ustawa wzmacnia też kompetencje kontrolne wojewodów oraz innych jednostek samorządu wobec systemu sprawowania pieczy zastępczej. Sejm uchwalił ustawę 25 lipca 2014 r., a prezydent podpisał ją 25 sierpnia 2014 r. Weszła w życie 19 września 2014 roku.

Ustawa przewiduje więc, że władze Jędrzejowa będą płacić na Marcinka do 26. roku życia. Zwłaszcza że chłopiec chodzi do szkoły. Pieniądze będą przeznaczane na potrzeby utrzymania go w zakładzie, tak jak do tej pory - z tą różnicą, że tym razem nie zakład będzie pokrywał wszelkie koszta, a właśnie rodzinny dla Marcina Jędrzejów.

- Wliczają się w to koszty zakładu, m.in. media, prąd, ogrzewanie, ale także ubrania, żywność i codzienne sprawy. NFZ płaci bowiem tylko za leki, lekarzy i pielęgniarki - wylicza Małgorzata Nieznańska.

W „Betlejem” cieszą się z takiego załatwienia sprawy, a Marcinek uśmiecha się jeszcze bardziej. Nasz dziennikarz odwiedził go akurat w chwili, gdy miał zajęcia.

- Teraz jest zima, więc zajęcia odbywają się głównie w budynku, ale mamy też zimowe spacery czy wspólne zabawy na śniegu. Jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc, wspólnie udało się wywalczyć to, co przysługiwało chłopcu od samego początku. Myślałam, że się nie uda, że władze Jędrzejowa jakoś się wywiną, ale zostałam pozytywnie zaskoczona. Bardzo się cieszę - mówi Barbara Kwaśnica, opiekunka prawna Marcina.

W trakcie roku szkolnego 14-latek normalnie bierze udział w lekcjach. Często są to zajęcia w 4-osobowych grupach. Zważywszy na to, że większość dzieci z zakładu nie może się samodzielnie poruszać, Marcin razem z innymi leży na materacach. Oglądają filmy, projekcje wyświetlane na ścianach, różnego rodzaju iluminacje świetlne. - Staramy się stworzyć tym dzieciom dom. Zasługują na to - dodaje dyrektor Nieznańska.

Przypomnijmy, że Marcin urodził się 25 lipca 2001 roku. W szpitalu przebywał niecałe pół roku, bo później trafił do Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego dla Dzieci „Betlejem” w Jastrzębiu-Zdroju, który jest prowadzony przez Zgromadzenie Córek Bożej Miłości. Historia rodziny Marcina nie jest siostrom znana, prawdopodobnie chłopiec został porzucony przez najbliższych już w szpitalu. Jego rodzice nigdy go nie odwiedzili, ani razu nie skontaktowali się nawet z ośrodkiem. Od samego początku, jeszcze gdy miał niespełna roczek, był spokojnym dzieckiem. I nigdy nie tracił optymizmu, radość bije z jego oczu.

- Pieniądze się mu należały. Trzeba walczyć o te dzieci, bo one same nie mogą tego zrobić. Pracujemy, by nasi podopieczni mieli zapewniony komfort. Już teraz są pokrzywdzeni przez los, a my nie możemy dopuścić, by mieli jeszcze gorzej. Stoimy za nimi i zawsze będziemy walczyć o ich szczęście - mówi Małgorzata Nieznańska.

Dziecięce porażenie mózgowe. Choroba nazywana również chorobą Little’a - zespół objawów określający różnorodne zaburzenia ruchu i postawy, wynikające z trwałego, niepostępującego uszkodzenia mózgu we wczesnym stadium rozwoju. Stan dzieci często jest bardzo ciężki, rehabilitacja często daje bardzo powolne postępy, a dodatkowo utrudniać ją mogą inne towarzyszące choroby.

Bartosz Wojsa

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.