Abp Skworc: Wolna niedziela nie jest zbytkiem, luksusem bogatych. Niedziela jest dla każdego

Czytaj dalej
Fot. Dziennik Zachodni
Elżbieta Kazibut

Abp Skworc: Wolna niedziela nie jest zbytkiem, luksusem bogatych. Niedziela jest dla każdego

Elżbieta Kazibut

Źródła doktryny o niedzieli są biblijne: Bóg stwarzał świat i w siódmym dniu odpoczął, człowiek stworzony na Jego podobieństwo też powinien pracować, a w siódmym dniu odpocząć - mówi metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc. - Najwyższy czas „zwrócić to, co człowiekowi zostało zabrane” - wolne niedziele.

Pewnie księdza arcybiskupa nie zaskoczę wiedzą, że w czasie studiów odbył ksiądz obowiązkowy roczny staż pracy w kopalni ,,Walenty-Wawel” w Rudzie Śląskiej. To były czasy, kiedy pracowało się też w soboty, nad wolnymi niedzielami nikt się nie rozczulał. Jak ksiądz sądzi, dzisiaj poszanowanie pracy jest wystarczające?
Staż pracy na kopalni był i pozostaje niezapomnianym doświadczeniem. Przeskok - od obowiązków studenta do zadań dołowego pracownika kopalni - nie był łatwy, ale pouczający. Lata siedemdziesiąte to czas PRL-u, kiedy nie było mowy o społecznej odpowiedzialności biznesu. Państwowe zakłady pracy - przede wszystkim przemysł ciężki - były nastawione na produkcję i to za wszelką cenę, za cenę zdrowia człowieka pracy i niszczenia środowiska naturalnego. Prywatna działalność gospodarcza była niszowa, nękana domiarami, ograniczana. System komunistyczny kwestionował własność prywatną, prawo człowieka do wolnej działalności gospodarczej i nie respektował praw robotniczych. Często sama praca była traktowana jako narzędzie zniewolenia. Doświadczenie spotkania z człowiekiem pracy, pozyskane również w czasie piekarskich pielgrzymek, oraz samej pracy w systemie komunistycznym było z pewnością dla Jana Pawła II jednym z impulsów do napisania encykliki o pracy ludzkiej Laborem exercens (1981), która jest syntezą i kulminacją wcześniejszych refleksji Kościoła na temat pracy. Zainicjowała ona szeroką dyskusję z tak inspirującymi głosami, jak chociażby „Rozważania o etyce pracy” z 1986 roku autorstwa ks. prof. Józefa Majki. Bazując na tych doświadczeniach, można stwierdzić, że kwestia poszanowania pracy wciąż domaga się przemyśleń i konkretnych działań. I to dwutorowych: zarówno odnoszących się do „poszanowania pracy”, jak i „poszanowania w pracy”, a więc w aspekcie podmiotowym i przedmiotowym. W tym pierwszym istotne jest ukazanie sensu pracy, w drugim - chodzi o odpowiadające ludzkiej godności warunki pracy oraz jej sprawiedliwe wynagradzanie. Warto zapamiętać jedno fundamentalne stwierdzenie z wyżej wspomnianej encykliki: „pierwszą, podstawową wartością pracy jest sam człowiek - jej podmiot”!

W jednej ze swoich homilii powiedział ksiądz arcybiskup, że praca jest fundamentem życia społecznego, ale: „Przedmiotowe traktowanie człowieka pracy wzbudza nieustannie nasz niepokój, szczególnie wtedy, gdy odbiera czas przeznaczony na rozwój duchowy”. W tej homilii wybrzmiał wyraźnie głos księdza arcybiskupa o wolne od pracy niedziele. Jeśli tak się stanie, pracownicy mogą stracić dodatkowe pieniądze za nadgodziny. A co zyskają?
Coś, czego nie można kupić - nigdzie i za żadne pieniądze. Czas. Chrześcijańska tradycja kulturowa, ukształtowana na kontynencie europejskim, zawsze mocno akcentowała religijny charakter niedzieli. Źródła doktryny o niedzieli są biblijne: Bóg stwarzał świat i w siódmym dniu odpoczął; człowiek stworzony na Jego podobieństwo też powinien pracować, a w siódmym dniu odpocząć. I przez wieki zasada ta - jako Boża ochrona człowieka pracy - była respektowana, a nawet wzmocniona, m.in. licznymi świętami w kalendarzu i przykazaniami kościelnymi. Dzień Pański jawił się nie tylko jako dzień odpoczynku, ale przede wszystkim jako prawdziwe chrześcijańskie święto. W praktyce zachowanie sakralnego znaczenia niedzieli oznaczało celebrację obecności Boga w życiu człowieka i było przeżywane jako dzień Paschy Pana, Jego przejścia ze śmierci do życia. Radość dzielona z bliskimi, w rodzinie, wśród przyjaciół i sąsiadów, a tym samym zawiązywanie i wzmacnianie relacji i więzi społecznych, potrzebuje czasu. Wolna niedziela stwarza taką możliwość. A współczesna europejska kultura postmodernistyczna, przeniknięta silnymi procesami sekularyzacji, podała w wątpliwość nie tylko sam sposób spędzania dnia świątecznego, ale zredukowała go do wymiaru „czasu wolnego”, do zwykłego odpoczynku zamiast odpoczynku w Bogu. Na dodatek ten „wolny czas” trzeba spędzać!

Co sądzisz o pomyśle wolnych niedzieli?

Czy coś w tym złego? Niedzielę można spędzać godnie w domu, z rodziną... A w pracy nie?
Ważny głos w tej sprawie zabrał w roku 1998 Jan Paweł II w liście apostolskim Dies Domini, w którym zaapelował, aby „wierni uświadomili sobie wyraźnie, jak nieodzowną wartością jest [niedziela] w życiu chrześcijańskim”. Równocześnie przypomniał o obowiązku świętowania w różnorakich wymiarach tego dnia: przez udział w Eucharystii i przez odpoczynek w duchu chrześcijańskiej radości i braterstwa. Zadaniem pozostaje formacja do pełnego przeżywania czasu świątecznego, ponowne nauczenie się wypoczynku. Pozwoli pani, że przytoczę fragment wywiadu, którego udzieliłem w czerwcu br. tygodnikowi „Idziemy” w kontekście ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, aby się rozprawić z argumentami ekonomii o stratach, jakie poniesie gospodarka i sami pracujący; argumentami, które już słyszeliśmy, zmagając się o przywrócenie świątecznego charakteru uroczystości Objawienia Pańskiego (6 stycznia): „To są stereotypy i - proszę wybaczyć - jednak forma szantażu. Z jednej strony oczywista logika: mniej pracy to mniej zarobku, z drugiej zaś droga po równi pochyłej: jak najniżej wyceniać godzinę ludzkiego wysiłku, by człowiek pozostał wdzięczny, że ktoś go łaskawie zatrudnia! To jest bardzo niedobry trend, nie do pogodzenia z elementarnym poczuciem sprawiedliwości! Stopień rozwoju cywilizacji społeczeństwa nieodłącznie powiązany jest z tym, na ile człowieka się szanuje. I nie chodzi mi tu nawet o tę prostą zależność, że to właśnie społeczeństwa wysokorozwinięte w niedziele, częściowo również w soboty, mają zamknięte supermarkety i pozwalają obywatelowi wypocząć. Chodzi o godziwość: godziwość uzyskiwania przez jednostkę środków na utrzymanie siebie i rodziny wobec godziwości uzyskiwania przychodów przez tych, którzy tę jednostkę zatrudniają”.

Przeczytaj komentarz Marka Twaroga, redaktora naczelnego DZ o handlu w niedzielę: W Niemczech się udaje

Ma ksiądz arcybiskup na myśli poszanowanie pracy, a nie tylko „liczenie zysków”?
We wspomnianym powyżej liście Jan Paweł II zatytułował czwarty rozdział „Dies hominis”, czyli dzień człowieka jako określenie niedzieli, dokładnie: dzień będący własnością człowieka. I o to właśnie chodzi. By niedzielę zwrócić człowiekowi. Każdemu człowiekowi. Bo niedziela nie jest luksusem bogatych, ekskluzywnym zbytkiem. Niedziela jest dla każdego. A państwo powinno ją chronić prawem, jako fundamentalne społeczne spoiwo, jak świętość!

Ale przedsiębiorca to również człowiek ciężkiej pracy - znamy takich wielu. Czy ksiądz arcybiskup nie sądzi, że stawianie w opozycji pracodawcy i pracownika szkodzi? Jest przecież różnica między zyskiem a wyzyskiem.
Do pierwszych słów tego pytania muszę dodać jeszcze dwa: pracy odpowiedzialnej i niebezpiecznej. W pewnym sensie ta opozycja pracodawca-pracownik jest naturalna, jednak celem powinno być jak najlepsze ułożenie wzajemnych relacji. Antagonizowanie jest łatwiejsze, współpraca trudniejsza. W drugiej połowie XIX wieku francuski uczony Henri Perin zauważył, że nędza, kryzysy i klęski społeczne wynikają z naruszenia zasady miłości bliźniego, z której wyrasta nakaz wyrzeczeń. Z wyrzeczeń, oszczędności, powściągliwości, umiarkowania pochodzą harmonia stosunków społecznych i dobrobyt, ponieważ wyrzeczenie się nadmiernej konsumpcji jest źródłem akumulacji, wzrostu liczby ludności i zatrudnienia. Celem produkcji nie powinna być zatem maksymalizacja bogactw, lecz uzyskanie skromnego dostatku, gwarantującego niezależność i godność człowieka. Wróćmy jeszcze do relacji pracodawca - pracobiorca, która przyjmuje formę umowy o pracę. Podpisuje się wzajemne zobowiązania. Obie strony winny się wywiązywać ze zobowiązań; zarówno pracodawca, jak i pracobiorca. Respektowanie umowy owocuje zaufaniem, stabilizacją, a w życie społeczne wnosi społeczny pokój. W takich - powiedzmy idealnych relacjach - następuje nawet relatywizacja związków zawodowych. A wracając do zasadniczego wątku pytania: Jan Paweł II chyba najbardziej trafnie i syntetycznie ujął wzajemne, podkreślam, wzajemne prawa i obowiązki pracodawców i pracowników podczas homilii wygłoszonej w 1997 roku w Legnicy. Mówił wtedy: „Zwracam się tu przede wszystkim do tych braci w Chrystusie, którzy zatrudniają innych. Nie dajcie się zwodzić wizji szybkiego zysku kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku. W przeciwnym razie każde dzielenie eucharystycznego Chleba stanie się dla was wyrzutem i oskarżeniem. Tych zaś, którzy podejmują jakikolwiek rodzaj pracy, zachęcam: spełniajcie ją odpowiedzialnie, uczciwie i solidnie. Podejmujcie obowiązki w duchu współpracy z Bogiem w dziele stwarzania świata. »Czyńcie sobie ziemię poddaną« (por. Rdz 1,28). Podejmujcie pracę w poczuciu odpowiedzialności za pomnażanie dobra wspólnego, które ma służyć nie tylko temu pokoleniu, ale wszystkim, którzy w przyszłości zamieszkiwać będą tę ziemię - naszą ojczystą, polską ziemię”.
[sndh]
O. Leon Knabit OSB pisze w książce „Nie samą pracą człowiek żyje”, że można być naprawdę wolnym, że uczciwa praca zawsze przynosi zysk. Znam ludzi, którzy powiedzieliby, że to „pobożne życzenia”, a rzeczywistość „skrzeczy”. Jakie jest zdanie księdza arcybiskupa na ten temat?
Czasem zbyt łatwo niektórzy usprawiedliwiają się słowami: „pobożne życzenia”. U podłoża takiego stwierdzenia może stać szkodliwe kwestionowanie norm i zasad. Może mówiący te słowa lekceważą spokojne sumienie jako wartość samą w sobie! Analizując zaś złożoną problematykę, o której rozmawiamy, dochodzić będziemy do kilku podstawowych konkluzji, z których bolesną jest ta, że żyjemy w świecie odwróconych hierarchii wartości i rozmytych pojęć. „W normalnym systemie podatkowym handlowało się realnie i płaciło się podatki; w obecnym handluje się fikcyjnie i dostaje się zwrot podatków” - napisał niedawno Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Także papież Franciszek podczas naszego ostatniego spotkania w Krakowie podkreślał owo zaburzenie ładu. „Młodzi nie mają kultury pracy, bo nie mają pracy” - stwierdził. Stąd szerzy się przekonanie, wspierane zresztą ideologicznie, że wszystko jest płynne, krótkotrwałe, że nie warto poświęcać się temu, co przekracza horyzont „tu i teraz”. Papież Benedykt XVI źródło to nazywał cupiditas - chciwością, papież Franciszek mówi, że „popadliśmy w bałwochwalstwo pieniędzy”, które wyraża się w tym, że „mężczyzna i kobieta nie są już na szczycie stworzenia, tam umieszcza się bożka-pieniądz, a wszystko jest kupowane i sprzedawane za pieniądze. W centrum stawia się pieniądze”. I ze względu na nie ludzie są wyzyskiwani. Rzeczywiście, Kościół i chrześcijaństwo być może pozostają dzisiaj jedną z nielicznych na świecie ostoi wolności i racjonalności - także w przywracaniu właściwej miary rzeczy w dziedzinie aktywności ekonomicznej. Stąd tak mocne wołanie o powrót do logiki daru, do niedzieli „dla każdego”, do bezinteresowności, o przywrócenie człowieka człowiekowi.

„Pracuję, żeby żyć” (w domyśle: nie lubię swojej pracy, pracuję, bo muszę), a „żyję, by pracować” (w domyśle: nie mam życia poza pracą). Jak - zdaniem księdza arcybiskupa - znaleźć umiar, „złoty środek” między pracą a odpoczynkiem?
Najpierw słów kilka o samej pracy, której po roku 1989 zabrakło młodemu pokoleniu; rozpoczął się exodus młodzieży i rodzin za granicę, gdzie była praca i bogata opieka państwa nad rodziną. Milionowa migracja za pracą to poważne oskarżenie wobec tych, którzy wtedy wzięli odpowiedzialność za nasz kraj. Dziś mówi się o spadku bezrobocia, a Polska staje się coraz bardziej rynkiem pracobiorców. Niemniej jednak powiedzenie młodemu, często dobrze wykształconemu człowiekowi: „nie jesteś tu potrzebny, wyjeżdżaj”, może być doświadczeniem traumatycznym. I pewnie dla wielu było, bo się rozstali z ojczyzną na zawsze.

I często pracują ponad miarę, nie upominając się o nadgodziny czy wolne niedziele. Znam takie przypadki, nie są odosobnione...
Nauczanie społeczne Kościoła podpowiada, że praca człowieka jest wielowymiarowa: w pierwszy wymiar wpisane są zdolności do wytwarzania dóbr gospodarczych. Z drugiego wypływa stwierdzenie, że praca jest miarą godności człowieka, przez którą przekracza on samego siebie, doskonaląc swoje właściwości duchowe, psychiczne, moralne i biologiczne. I wreszcie człowiek poprzez pracę przyczynia się do wzbogacenia ludzkości w wartości kultury. Te trzy aspekty towarzyszą procesowi pracy w każdym miejscu i pokoleniu. Doświadczenie wskazuje jednak, że możemy mówić o swego rodzaju antypracy czy też nie-pracy. Z taką rzeczywistością mamy do czynienia wtedy, gdy działanie zamiast doskonalić człowieka czy tworzyć dobro i dostarczać nowych wartości, powoduje zniszczenie i pomniejszanie dobra. To przypadek zarówno pracoholizmu, jak i lekceważenia pracy. Między tymi zjawiskami są cenione na Górnym Śląsku: pracowitość, poczucie obowiązku i religijność! To duchowość chrześcijańska wypracowała zasadę cenną i sprawdzoną w historii - znaną regułę benedyktyńską ora et labora - módl się i pracuj. Rzeczywiście, człowiek realizuje się w tych dwóch wymiarach życia, a ich harmonijne połączenie nadaje życiu bardzo pożądaną równowagę. Dobrze ilustruje tę zasadę obraz łodzi wyposażonej w dwa wiosła - wiosłując tylko jednym, nigdy nie dotrzemy do celu!

Projekt ograniczenia handlu w niedziele budzi emocje. Zdecydowanym przeciwnikiem niedzielnego handlu jest Polska Grupa Supermarketów. Według niej, zmiana przepisów wpłynęłaby korzystnie na firmy parające się handlem, ograniczając koszty pracy i poprawiając warunki zatrudnienia. Przeciwnego zdania są przedstawiciele dużych sieci handlowych, którzy prognozują spadek zatrudnienia w branży.

Do końca sierpnia trwa akcja zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy. Prace nad projektem prowadzi także Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jak zapowiadają inicjatorzy obywatelskiej akcji, 2 września podpisy poparcia zostaną złożone w Sejmie. Związkowcy z Solidarności chcą, aby nowe przepisy zaczęły obowiązywać już od 2017 roku.

Przeczytaj komentarz Marka Twaroga, redaktora naczelnego DZ o handlu w niedzielę: W Niemczech się udaje

*Trąba powietrzna w Chorzowie ZOBACZ NOWE WIDEO I ZDJĘCIA
*Wakacje przedłużne. To prezent MEN dla uczniów
*Pielgrzymka kobiet do Piekar Ślaskich 2016 ZDJĘCIA + WIDEO
*Dzieci zasypiają w każdych warunkach NAJŚMIESZNIEJSZE FOTKI
*Sprawdzony i prosty przepis na leczo SPRÓBUJ I SIĘ PRZEKONAJ
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"

Elżbieta Kazibut

Komentarze

28
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

a kocica papierosa

upaliła kawał nosa

to brzmi jak orędzie do narodu

tylko gdzie był orędownik
kiedy na naród zakładano kajdany

Fajnie sie gogo abbbpe zwonglony ???

Stanik z Rybnika

Do tego nie potrzebni są Biskupi i Kościół , to jest wola wierzących Katolików którzy chodzą kupować w Niedziele, jak nie pójdą to sklep sam od siebie zamknie bez przymusu,, i szczucia Biskupów na dyskonty i mniejsze sklepy, a Kościół i Biskupi niech się zajmną duszami co są wykolejone , bezdomnymi , kryminalistami ,zlodziejami , a nie politykom i ekonomią chandlu w Polsce .w Niemczech są zamknięte bo nie było kupujących klijętów i się nie opłacało otwierać w Niedziele.

Ela

Kazibut, przestań się podlizywać. Już nie kochasz RAŚ?

odnalazł źródło przyczyn

zapomnienia o swoim istnieniu, tylko 25 lat pokazało
że przyczyny tkwią w źródle.

Cheny cmentarne odcinają głowy samobójcą aby
mentalny pochówek zawierał prawdy, ich prawdy!

max

arcybiskup,ma racje.....niedziela jest dniem odpoczynku.....od kosciola takze.

max

arcybiskup,ma racje.....niedziela jest dniem odpoczynku.....od kosciola takze.

olga

Tylko emeryci chodzą do kościola żeby na tace ciepać nie ma ale księdziu cza dać bo on nimo każdy ksiądz pensje i szydlo daje miliony na koscioly wstyd ludzie na chleb nie mają roboty nie ma ale do koscioła idz i dej

DM

Żydzi & katolicy = wiara niewolników.

Przyzwoity realista

Cos mi ta siła instytucji zwiacej sie Koscioł Katolicki wyglada na gliniane nogi.
Zamiast paplac hasla a'la PZPR, niech arcybiskup poczyta w dziełach Firmy na temat wyzysku, miłosci blizniego i posłuszenstwie owieczek i baranow wobec rzadcy dusz. No i niech na kazaniach - sorry homiliach - obrzydzi wiernym chec kupowania w dzien swiety (pamitaj byc dzien swiety swiecił)

jo

tak ! od Skworca !

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.