Maciej Ciemny

Aktywne urodziny 70-latki [zdjęcia]

Były motory, elementy karate, pierwsza pomoc, kociewskie śpiewy – to nie piknik, ale aktywne urodziny biblioteki w Świeciu. Fot. Maciej Ciemny Były motory, elementy karate, pierwsza pomoc, kociewskie śpiewy – to nie piknik, ale aktywne urodziny biblioteki w Świeciu.
Maciej Ciemny

Były motory, elementy karate, pierwsza pomoc, kociewskie śpiewy – to nie piknik, ale aktywne urodziny biblioteki w Świeciu.

Miejska Biblioteka Publiczna w Świeciu postanowiła 70. rocznicę swej działalności świętować nietypowo. Nie było sztampowego wykładu na temat historii, ale przygotowano grę miejską, która zachęcała do aktywnego spędzania czasu.

Meteoryt

Na łamach „Gazety Pomorskiej” ukazała się informacja o meteorycie, który spadł nad Świeciem. Była to fałszywa wiadomość, która stała się elementem fabuły zaproponowanej przez bibliotekarzy zabawy. Oprócz meteorytu nad Świeciem spadł także rycerz ze średniowiecza. Uczestnicy zabawy musieli w punktach rozsianych na mieście znaleźć artefakty, które pomogły mu wrócić do swojego czasu.

Na starcie pojawiło się blisko dwadzieścia 4-osobowych zespołów. Wyruszyli w trasę w sobotę o godz. 10. Każda drużyna dostała fragment mapy z zaznaczonym punktem, gdzie musieli się udać. Po wykonaniu zadania dostali kolejny.

Pod starostwem powiatowym pod okiem regionalistki prof. Marii Pająkowskiej-Kensik śpiewano kociewski hymn. Na stadionie Wdy należało rozwiązać sudoku, nauczyć się japońskich cyfr, trafić podrzuconą piłkę ciosem karate.

Wtedy z północy Świecia wracano do biblioteki, gdzie częstując psa smakołykami losowało się słowa z pudełka, którego strzegł. Do tych wyrazów należało dobrać rymy i popisać się znajomością literatury związanej ze zwierzętami.

Kolejny punkt znajdował się przy pomniku pomordowanych na początku drugiej wojny światowej przy ulicy Polnej. - Nawet nie wiedziałem, że tam jest pomnik – komentowali niektórzy uczestnicy.

Grab

Tam stał rozstawiony namiot Wdeckiego Parku Krajobrazowego. Pod okiem strażnika leśnego Piotra Szumigaja należało przypasować do sylwetek drzew liście i owoce. To zadanie dla wielu okazało się dość trudne. - Nie było kasztanów, brzozy, klonu – komentowali. - To nie były łatwe gatunki.

Pod starym szpitalem rozstawili się strażacy. Uczestnicy zabawy musieli popisać się znajomością zasad sztucznego oddychania i masażu serca. Zręczności wymagało także rozwijanie i zwijanie węża. Tu w nagrodę oprócz punktów dostawało się także eliksir, który należało przekazać rycerzowi.

Najbardziej ukryty był punkt na terenie szpitala psychiatrycznego. W parku zaparkowano motory enduro. Należało rozpoznać ich rodzaj oraz wskazać elementy wyposażenia. Dodatkową nagrodą były śruby, które rycerzowi miały pomóc w naprawie wehikułu czasu.

Dodatkowe punkty można było zdobyć za wykonanie trzech zdjęć z herbami Świecia zamieszczonymi na murach budynków, za znalezienie nazw ulic, których patronami są książęta pomorscy. W pakiecie, który dostawało się na starcie były także archiwalne widokówki. Należało odnaleźć przedstawione na nich budynki.

Dyskwalifikacja

Pod urzędem miejskim rozstawiono średniowieczny namiot. Żeby otrzymać tu punkty należało popisać się celnym strzelaniem z łuku oraz wykazać się na zaimprowizowanym warsztacie tkackim. Na wykonane dzieło także liczył rycerz, który oczekiwał na uczestników na zamkowym dziedzińcu.

Po drodze, na moście na Wdzie, czekała ekipa Towarzystwa Miłośników Ziemi Świeckiej. Historyk Jerzy Wera sprawdzał, czy poprawnie wykonano dodatkowe zadania związane z historią Świecia.

Towarzyszące mu wolontariuszki kontrolowały, czy uczestnicy są odpowiednio oznakowani. Za brak opaski z numerem drużyny i przypinki z logo biblioteki groziła dyskwalifikacja. Nie było litości. W razie wątpliwości telefonowały do bibliotekarzy, którzy mieli podejmować decyzje. Oczekiwanie na odpowiedź skutecznie opóźniało marsz.

Rycerz spotkany na zamku odbierał artefakty, ale proponował także dodatkowe punkty za odpowiedź na przygotowane zagadki.

Zbudował metro, ma żonę o wschodnim imieniu, zna szefa wszystkich szefów szefów

– zadawał ćwieka uczestnikom. Dopiero udzielona podpowiedź, że bohater zagadki mieszka w Warszawie pozwalała trafnie odpowiedzieć, że chodzi o Janusza Józefowicza.

Gra kończyła się powrotem do biblioteki. Tam mierzono czas i zliczano punkty. W tym czasie na uczestników dzielących się wrażeniami czekały ciepłe napoje, drożdżówka i porcja pomidorówki.

Niebna

Odbyło się także spotkanie z Kingą Willim, lokalną literatką, która w rozmowie z Marcinem Warmke, prezentowała wydane właśnie opowiadanie „Niebna”. Opowiada ono o 30-letnie śpiewaczce, która traci głos. Kinga Willim pierwszy raz dała się poznać jako prozaistka, wcześniej znano jedynie jej wiersze.

- Mam jeszcze kilka opowiadań, ale żeby je wyszlifować potrzebowałabym tygodnia wolnego, a w najbliższym czasie nie mogę na to liczyć – mówiła, mając na myśli obowiązki wynikające z pracy w Studio 5x7 i rodzinne powinności.

Każdy uczestnik spotkania otrzymał książkę. Do autorki ustawiła się spora kolejka po autografy. Na jej czele stały dzieci, które chętnie rozmawiały z Willim. Przyszedł też czas na ogłoszenie wyników i wręczenie nagród. Bibliotekarze postarali się, żeby nikt nie wyszedł z imprezy z pustymi rękoma. Każdy mógł wylosować książkę zawiniętą w szary papier. W środku kryły się powieści dla młodzieży, kryminały, poradniki. Chętnie się nimi wymieniano.

- Wezmę coś dla dzieci, nawet nie mam czasu na czytanie kryminałów – mówił jeden z ojców.

Ostatnie miejsce podium zajęli Dawid Nabakowski, Aleksander Fedenko, Michał Kufel i Lucyna Wesołowska.

- Do bibliotekarki z Gimnazjum nr 1 sami zgłosili się uczniowie, że chcą wziąć udział w naszej zabawie – mówi Beata Szymańska, dyrektor MBP w Świeciu. - Okazało się, że wystartowali z powodzeniem.

W nagrodę dostali m.in. zestaw gier planszowych. Za drugie miejsce przysługiwała m.in. sesja fotograficzna w Studio 5x7. Wygrali ją Ilona Jaworska-Manikowska, Artur Manikowski, Gabriela Manikowska i Maciej Manikowski.

Islandia

Zwycięzcy gry dostali możliwość spędzenia weekendu w hotelu Biała Koszula w Tleniu, ośrodku wypoczynkowym Bartu. Do domu wrócili także bogatsi o zestaw gadżetów elektronicznych. Szczęśliwcami okazali się być Pawel Stocki, Bożena Podlejska, Sylwia Kruczyńska, Irena Stocka.

Wreszcie przyszedł czas na składanie życzeń, chóralne śpiewanie „Sto lat” i krojenie tortu. List od przewodników PTTK przeczytał Zbysław Budzyński.

Świetnie, że nie były to sztampowe obchody z siedzeniem w jednym miejscu, ale zachęciły do ruchu i spacerów po Świeciu

– cieszył się przewodnik.

Wieczorem o swojej wyprawie do Islandii opowiadał Mateusz Ściborski, którego fotografie można oglądać w bibliotece.

- Cieszymy się, że przychodzi się do nas nie tylko po książki, ale możemy także zaprezentować aktywne spędzanie czasu, która angażuje rodziny, uczniów z nauczycielami, przyjaciół – podkreślaBeata Szymańska.

Maciej Ciemny

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.