Tomasz Kuczyński

Andrzej Zygmunt. Ojciec rybnickiej koszykówki podsumował bogaty dorobek śląskiego basketu

Rybnicki trener Andrzej Zygmunt (rocznik 1939) ciągle żyje koszykówką. Spod jego ręki wyszło wielu dobrych zawodników. Wśród najbardziej znanych jego Rybnicki trener Andrzej Zygmunt (rocznik 1939) ciągle żyje koszykówką. Spod jego ręki wyszło wielu dobrych zawodników. Wśród najbardziej znanych jego wychowanków są: Justyn Węglorz, Kordian Korytek, Marcin Sroka, Adam Rener, Mirosław Frankowski, Wojciech Kukuczka, Marcin Kosiński (wcześniej Iwo Kitzinger) i... europoseł Jan Olbrych. Trener Zygmunt miał też swój udział w wychowaniu reprezentantek Polski: Mirosławy Sidorowicz- Pabijasz, Beaty Grzesik-Dziurdzi i Aldony Morawiec. W sumie ma ponad 50 wychowanków w reprezentacji w różnych kat. wiekowych
Tomasz Kuczyński

W ekstraklasie koszykarzy po 17 latach znów mamy derby. W 2019 r. Śląski Związek Koszykówki będzie obchodził 90-lecie. Trener Andrzej Zygmunt z Rybnika oddał hołd działaczom z regionu.

Historię śląskiej koszykówki opisał Walerian Klimontowicz, ale jego podsumowanie nie doczekało się jeszcze publikacji. Legendarny trener Andrzej Zygmunt podjął się swojego opracowania, którego obszerne fragmenty postanowiliśmy opublikować. Oto co o swojej pracy napisał sam autor: „W swoim opracowaniu chciałem się skupić na przedstawieniu osób (trenerów, działaczy), którzy w moim subiektywnym odczuciu wniosły największy wkład w rozwój koszykówki w poszczególnych ośrodkach. Jeśli kogoś pominę lub nie docenię proszę z góry o wybaczenie. Osoby te, moim zdaniem można nazwać „ojcami koszykówki” w danym mieście. Ja sam otrzymałem kilka lat temu od moich wychowanków honorowy tytuł ojca rybnickiej koszykówki”.

Zabrze: Tu wyszkolono Szczubiała

Moją listę otwiera Zabrze, w którym przez lata działał doskonały organizator i trener Janusz Maciuła. To właśnie w Zabrzu wyszkolono wielu wspaniałych koszykarzy z zawodnikiem nr 1 w historii śląskiej koszykówki, jakim jest Darek Szczubiał. Spod ręki Janusza wyszła również reprezentantka Polski Komorowska i znakomity szkoleniowiec Janusz Moralewicz, który do dzisiaj szlifuje koszykarskie talenty w Zabrzu. Nie można pominąć nazwiska nauczyciela wf Dłucioka oraz jednego z najlepszych śląskich szkoleniowców, jakim jest Józek Potępa.

Ruda Śląska: Oczywiście Pluta

Kolejnym ośrodkiem na Śląsku, gdzie od lat wychowywano doskonałych koszykarzy jest Ruda Śląska. Historie rudzkiej koszykówki opisano w dwóch opracowaniach. Jedno autorstwa dr W. Klimon-towicza, zaś drugie po części jest dziełem „ojca rudzkiej koszykówki”, jakim jest niewątpliwie Edek Kowol. Bardzo długa jest lista wychowanków rudzkiej koszykówki, którzy reprezentowali barwy Polski: Baron, Langosz, Hernas, Klimek, Kokoszka, Wójciak, Rajkowski, Fiedler, Żurawski i oczywiście Andrzej Pluta. Dzieło Edka kontynuował z powodzeniem kolega Mol. Nie można też nie wspomnieć o doskonałym wuefowcu z SP-22 Grabiźnie. Obecnie w Rudzie szkolenie trochę „siadło”, lecz mam nadzieję, że kol. Pustelnik z pozostałymi działaczami i trenerami przywróci jej dawną świetność!

Bytom: Były reprezentant Bacik

Kolejnym ośrodkiem, który słynie z bardzo dobrej koszykówki i ma długą listę wychowanków, a w szczególności trenerów jest Bytom. Bytom zawsze będzie mi się kojarzył z nieodżałowanym Jasiem Stankowskim (tak szybko odszedł od nas!), kontynuatorem jego dzieła Heniem Zielińskim oraz arcysympatycznym trenerem żeńskiej koszykówki Leszkiem Kruszyńskim, który wychował doskonałą koszykarkę Burdzy. Obecnie trenerem Polonii jest wychowanek Henia Kominka, były reprezentant Polski Mariusz Bacik. To z Bytomia wywodzą się trenerzy kadr narodowych bracia Niedbalscy, kolega Czyszpak czy też doskonali trenerzy Fudali, Kubiak, Ky. W ekstraklasie grają ich wychowankowie bracia Diduszko. Lista doskonałych zawodników, którzy wychowali się w hali przy Kosynierów jest bardzo długa.

Rybnicki trener Andrzej Zygmunt (rocznik 1939) ciągle żyje koszykówką. Spod jego ręki wyszło wielu dobrych zawodników. Wśród najbardziej znanych jego
Mecz GTK Gliwice z MKS-em Dąbrowa Górnicza był pierwszymi derbami naszego regionu w ekstraklasie koszykarzy od 2001 roku, gdy grały Pogoń Ruda Śląska i Bobry Bytom. Wygrali gliwiczanie 83:77

Sosnowiec: Wielki trener Służałek

Wielkim ośrodkiem basketu na Śląsku (i Zagłębiu - red.), który miał największe osiągnięcia w ligowej koszykówce jest Sosnowiec. Wielką koszykówką w Sosnowcu zbudował mój serdeczny przyjaciel Tomek Służałek doskonały szkoleniowiec i organizator - trener nr 1 w historii śląskiej koszykówki. Zdobycie dwukrotnie tytułu mistrza Polski przez Zagłębie Sosnowiec jest wyczynem, którego nie osiągnął żaden nasz klub. W osobie Tomka tkwią dwa wybitne uzdolnienia talent organizatora i talent szkoleniowca. Konsekwencja realizacji założeń taktycznych była u Tomka zawsze olbrzymia. Tomek był bardzo dobrym zawodnikiem grał w Baildonie Katowice. Potem zdecydował się na podjęcie pracy szkoleniowej w Sosnowcu. Z rocznikiem 1960 zdobył tytuł mistrza Polski Szkół Podstawowych. Potem zaczął budować w Sosnowcu zespół w oparciu o młodych uzdolnionych graczy z całego Śląska Węglorz, Forreiter z Rybnika, Kokoszka, Klimek, Hernas z Rudy Śl., Olechowski, Fragsztajn z Katowic, Botór z Tychów, Żurawski, Słowik z Wodzisławia, Szczubiał z Zabrza to zawodnicy, którzy zdobyli tytuł Mistrza Polski Juniorów, by następnie okrzepnąć i walczyć z powodzeniem w lidze i reprezentacji Polski. Kolejnym szkoleniowcem z Sosnowca, który wychował wielu dobrych graczy był Tadek Janicki. Najbardziej znanymi to bracia Piechowiczowie. Obecnie szkolenie młodzieży zdecydowanie podupadło i grający w II lidze zespół w większości składa się z zawodników „z importu”. Mówiąc o sosnowieckiej koszykówce nie można pominąć nazwisk prezesa Straszewskiego, trenerów Zająca i Chroboka oraz sędziego Rakoczego. Wszyscy mają również bardzo duży wkład w uzyskaniu tak doskonałych wyników sosnowieckiego basketu.

Dąbrowa Górnicza: Ojciec Cybulski

Czas teraz napisać o Dąbrowie Górniczej, gdzie za „ojca” uważam śp. Zygmunta Cybulskiego, z którym miałem zaszczyt się przyjaźnić, a jednocześnie rywalizować zarówno na polu męskiej i żeńskiej koszykówki. Zygmunt zbyt szybko odszedł od nas, ale jego dzieło z powodzeniem kontynuują jego wychowankowie Wojtek Wieczorek i Michał Dukowicz. Obecnie „dąbrowska koszykówka” jest najlepsza na Śląsku i na pewno Zygmunt Cybulski z góry patrzy z uznaniem na poczynania swoich wychowanków.

Wodzisław: Organizator Kobyliński

„Ojcem” wodzisławskiej koszykówki jest na pewno Zbyszek Kobyliński, gliwiczanin z pochodzenia, doskonały organizator i trener. Ze Zbyszkiem łączy mnie wieloletnia przyjaźń i z podziwem patrzę na jego determinację w obecnym budowaniu żeńskiego basketu. W przeszłości Zbyszek zbudował podwaliny pod bardzo dobrą męską koszykówkę, lecz po pewnych zawirowaniach zdecydował się założyć żeński zespół Olimpia, który obecnie gra w I lidze. Męską koszykówkę z powodzeniem przejął doskonały szkoleniowiec Marek Malik, który zdołał już wychować dziesiątki bardzo dobrych graczy. Według mej oceny kolega Marek jest trenerem najlepiej szkolącym fundamenty w Wodzisławiu. Szkoda tylko, że Wodzisław nie ma za bardzo możliwości finansowych, które by umożliwiły mu utrzymanie męskiej koszykówki, co najmniej na poziomie II ligi. Na szczęście najlepsi gracze z Wodzisławia (Ochodek, Zieliński) są podstawowymi graczami w MKKS Rybnik.

Chorzów: Założyciel Nowakowski

W latach siedemdziesiątych w Chorzowie założył zespół doskonały szkoleniowiec Janusz Nowakowski - późniejszy wieloletni prezes ZW SZS Katowice. Ruch Chorzów, bo taką nazwę nosił klub, był niesamowicie walecznym zespołem, którym główne skrzypce grali Józek Syguła, Sojka (potem grał w Baildonie), Rzepiela, Magierowski. Józek Syguła był potem czołowym sędzią i aktywnym działaczem OZKosz. Później w Chorzowie funkcjonował zespół Alby prowadzony przez doskonałego organizatora Zbigniewa Mardonia, którego dzieło kontynuował trener Sobecki. Młodzież w Chorzowie szkolił również syn Sojki Krzysztof, który wychował kilku bardzo dobrych koszykarzy. Obecnie Chorzów nie posiada zespołu seniorów.

Częstochowa: Dobra robota Foltyna

Z Częstochowską koszykówką zetknąłem się już w latach pięćdziesiątych, kiedy jako rybnicki ogólniak Spartakus rywalizowaliśmy z bardzo silnym zespołem Traugutt Częstochowa. W tym czasie w szkolnych rozgrywkach liczyły się ogólniaki Mickiewicz, Katowice, Sztubak Bytom, TPD Katowice, Gliwice, Zabrze. Na spartakiadzie w Warszawie w 1956 roku grałem przeciwko zespołowi z Częstochowy, w którym grał Mietek Ogłaza. Bardzo dobrą robotę szkoleniową zrobił w Częstochowie trener Piotr Foltyn, który wychował kilku doskonałych koszykarzy z Szynkielem i Witczakiem na czele. Również w Częstochowie w AZS-sie szkolił dr Ryszard Poznański, który wspólnie z dr Ryszardem Jonsonem akademików z Częstochowy doprowadzili do poziomu mistrza Polski AZS-ów. U nich też ogromne postępy zrobili koszykarze z Rybnika Mrówczyński i Szymański. Obecnie zespół z Częstochowy gra na poziomie II ligi, mając niezłe drużyny młodzieżowe, co w „siatkarskim” mieście jest niełatwą sprawą.

Tychy: Szkolił Grzybowski

Obecnie bardzo mocnym ośrodkiem szkolenia są Tychy, które mają zespół będący w czołówce I ligi. Przed laty w Tychach szkolił bardzo dobrze były koszykarz Baildonu Arkadiusz Grzybowski. Spod jego ręki wyszli tacy koszykarze jak Janik, Botór i Edek Feith, który potem przejął szkolenie wspólnie z obecnym prezesem OZKosz. Marcinem Staniczkiem. Tychy dochowały się nie tylko doskonałych koszykarzy, lecz również szkoleniowców. Koledzy Rakowski, Kondratowicz, a obecnie bracia Jagiełka kontynuują bardzo dobre szkolenie.

Cieszyn: Kunisz kładł podwaliny

Od lat bardzo dobra koszykówka była w Cieszynie, gdzie za „ojca” można uważać przedwcześnie zmarłego mego serdecznego przyjaciela Janusza Kunisza. To Janusz wspólnie z Markiem Gawlasem kładli podwaliny pod II-ligowy basket. Jest wiele pięknych nazwisk związanych z cieszyńską koszykówką: Zbyszek Niżni-kiewicz, Leszek Klemczak, Adam Kubaszczyk, Staszek Żyła, Zbigniew Gociek, Andrzej Ciompa, Halina Zając. Charakterystyczną sprawą w cieszyńskiej koszykówce był bardzo serdeczny klimat, który powodował, że w barwach Piasta chętnie występowali gracze z innych miast, w tym wielu rybniczan. W ostatnich latach cieszyńscy koszykarze grali na poziomie II ligi zaś trenerami byli Łukasz Kuboszek i Jacek Bortliczek. Niestety brak środków finansowych spowodował, że cieszyńskiej koszykówki nie było w ostatnich sezonach nawet na poziomie III ligi. Mam książkę z osobistą dedykacją, śp. Janusza o Piaście Cieszyn i jest mi bardzo przykro, iż obecnie klub z takimi tradycjami stać tylko na prowadzenie grup dziecięcych.

Katowice: Szkoła Klimontowiczów

(...) Katowice były mocnym ośrodkiem szkolenia koszykarzy zwłaszcza, kiedy do Waleriana Klimontowicza dołączył znakomity trener Ryszard Patyna. Walerian wyszkolił doskonałych koszykarzy Grzywnę, braci Wyszomirskich, Tadka Łapińskiego, braci Ciszków. Jednakże do I ligi wprowadził Baildon Ryszard Patyna. Potem w Baildonie był okres doskonałej pracy dr Ryszarda Poznańskiego, który wyszkolił szereg znakomitych koszykarzy, z których pamiętam Pergoła, Skorupę, Łatkę. Tradycje znakomitego szkolenia koszykarzy w Katowicach kontynuował przez wiele lat brat Waleriana - Zbyszek Klimontowicz, z którym miałem zaszczyt się przyjaźnić. Zbyszek wyszkolił wielu koszykarzy z Olechowskim, Fragsztajnem i Blimke na czele. Sam wiele skorzystałem, jako trener ze „szkoły Klimontowiczów” bowiem wspólnie prowadziliśmy obozy Kadry Śląska w Cieszynie. Niestety Zbyszek zbyt szybko odszedł od nas i jedynie jego postać przypomina turniej młodzieżowy, jaki co roku urządzają jego wychowankowie. Tradycje rodzinne rodu Klimontowiczów kontynuuje syn Zbyszka Sławek oraz wnuk Mikołaj, który należy do najlepszych na Śląsku graczy rocznika 2003.

Związkowi działacze też są ważni

W swoim opracowaniu trener Zygmunt napisał też o Bielsku-Białej, Czeladzi, Tarnowskich Górach, Mikołowie, Raciborzu, Pszczynie, Jaworznie, Żorach, Czerwionce, Piekarach Śląskich, Pawłowicach. Wspomniał o Lipowie i Czechowicach-Dziedzicach. - Zabrakło Gliwic, co postaram się uzupełnić. Oczywiście są to moje subiektywne odczucia i jeśli kogoś pominąłem, bądź niedoceniłem z góry przepraszam! - przekazał „ojciec rybnickiej koszykówki”, który osobną część poświęcił działaczom OZKosz. Wymienił m.in. Tadeusza Wnuka, Edwarda Kowola, Zbigniewa Szybow-skiego, Andrzeja Kuczyńskiego, Leszka Rakoczego, Henryka Rozynka, Jerzego Dziurzyńskiego, Mariana Straszewskiego, Stanisława Chroboka, Jana Stankowskiego, Waleriana Klimontowicza, Jerzego Rutkowskiego, Witolda Soniewickiego, Jerzego Wojtczaka, Jerzego Leszczyńskiego, Joachima Szmidta, Stanisława Korczyń-skiego, Zbigniewa Wiśniowskiego, Henryka Kisielewskiego, Stefana Mikulskiego, Józefa Goćka, Wiesława Pryma0czenkę i Jerzego Machurę.

„Dumny jestem, że w śląskiej koszykówce z powodzeniem od lat działają moi wychowankowie: Jasiu Gandor, Grażyna Szulik, Janusz Kaczmarczyk” - dodał.

Pan Trener

Cztery, trzy, dwa, jeden… sekundy uciekają, jeszcze ktoś rozpaczliwie rzuca za trzy, może wpadnie, może równo z syreną… i jest! Game winner! Wszyscy ręce w górę, pięknie! Ale rzut, są kolejne punkty, co za emocje! Ktoś skacze, ktoś przybija piątkę, robota wykonana, wynik uratowany w ostatniej chwili...

Ta syrena wieszcząca koniec meczu jest jak cięcie nożem. Było napięcie, wysiłek, nerwy. Nagle - fru, wszystko ulatuje, jest tylko radość, zmęczenie, ulga i duma. Z minuty na minutę ciszej, za chwilę zostaną tylko bohaterowie, tylko zawodnicy, bo jeszcze chcą się pocieszyć, podziękować, pogadać.

Stuk, stuk, stuk…

Nie schodzą jednak z parkietu, patrzą po sobie, trochę zakłopotani, ten potarł nos, ten odgarnął kosmyk, uśmiech znika, poważnieją.

Stuk, stuk, stuk… Idzie Pan Trener.

Ostatnio znów stuka kryką. Dodaje mu ona trochę lat, ale też dodaje powagi. A może bardziej magii i niezwykłości. Kryka coraz głośniej, zawodnicy coraz ciszej. Czekają. Co powie? Czy pochwali za dobry rzut z zatrzymania? Czy zauważy, że trójki wpadały? Czy dobrze wykonywali pick’n’rolle? A może skrytykuje, jak to on: „Dobra skuteczność, ale pracujcie nad tym elementem, idealnie nie jest”. Nie prowadzi już drużyn, ale jest na każdym prawie meczu. Wszystko widzi.

Gdy mówi, czuć rangę, szarżę i majestat. Owszem, młodzi wiedzą, że Pan Trener to legenda, że wychowywał jeszcze ich ojców i dziadków, ale na nic by to się zdało, gdyby jego nauki chybiły, gdyby przestrzelił wysoko ze wskazówką, gdyby nie czuł współczesnej koszykówki. A on z uwagami trafia celnie, niekiedy boleśnie. Mówi spokojnie, choć podobno kiedyś dawał ponieść się nerwom. Jest w nim dziś jakaś szorstkość i męski fason, żadnych nieważnych uśmiechów, nerwowych ruchów, niekontrolowanych słów.

W oficjalnych wspominkach gazetowych jest „ojcem rybnickiego basketu”. W prywatnych anegdotach, opowieściach rodzinnych, tych wszystkich ojcowskich „kiedy byłem dobrze zapowiadającym się koszykarzem…” jest wychowawcą. Twardym facetem, który nie dawał się mazać nastolatkom. Ci, którzy mazali się najmniej, a słuchali go najpilniej - wygrali piękne kariery sportowe. Inni - wygrali piękne wspomnienia, dobrze rozwinięte mięśnie dwugłowe i świetną technikę rzutu, której nie zapomną do końca życia.

Rybnik dziękuję, Panie Trenerze. Pana rękę pedagoga widać dziś o wiele dalej niż na parkiecie i dalej niż w jednym mieście.

Marek Twaróg,
redaktor naczelny
Dziennika Zachodniego

Tomasz Kuczyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.