Barbara Piwnik: Konstytucja to całość uregulowań, a nie jeden przepis wyrwany z kontekstu

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Dorota Kowalska

Barbara Piwnik: Konstytucja to całość uregulowań, a nie jeden przepis wyrwany z kontekstu

Dorota Kowalska

Sędziowie powinni tłumaczyć, co to znaczy wymiar sprawiedliwości. Wytłumaczyć i uczynić dla obywatela oczywistym to, jaka jest waga decyzji podejmowanych przez Sąd Najwyższy - mówi sędzia Barbara Piwnik.

Pani sędzio, co by pani zrobiła na miejscu I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf?
Dziś czy wcześniej?

Wcześniej.
Przemyślałabym głęboko całą strategię postępowania odsuwając na drugi plan to, co ja jako kobieta, prawnik, sędzia, profesor chciałabym dla siebie, na plan pierwszy w moich rozważaniach wysuwając to, jaki jest interes wymiaru sprawiedliwości, czego oczekuje obywatel i jak obywatelowi nieznającemu prawa i zawiłości sądowych postępowań wytłumaczyć to, co jest istotą sprawowania wymiaru sprawiedliwości i jak należy w tej sytuacji, jaka jest, postępować.

To konkretnie, co by pani zrobiła?

To nie jest sprawa na dziś, mówię o niej od lat: sędziowie powinni pozostawać w kontakcie ze społeczeństwem. Państwo, czyli media, stwarzacie możliwość udziału w różnego rodzaju debatach, rozmowach, publicystyce. Sędziowie powinni tłumaczyć, co to znaczy wymiar sprawiedliwości. Wytłumaczyć i uczynić dla obywatela oczywistym to, jaka jest waga decyzji podejmowanych przez Sąd Najwyższy. Bo myślę, że dziś ogromnym problemem jest fakt, iż obywatel nie zna sędziów Sądu Najwyższego z imienia, nazwiska, nie zna ich dorobku, postawy - tego wszystkiego, co składa się na autorytet sędziego i w konsekwencji sądu. Dlatego też te emocje są, myślę, momentami tak skrajne, bo nie są połączone z rzetelną, dogłębną wiedzą. Nie wystarczy odwoływać się do jakichś chwytliwych haseł tylko być z obywatelem na co dzień, w dobrych i trudnych momentach. Tego mi brakowało i tego mi nadal brakuje.

Tak, tylko mamy trzy nowe ustawy reformujące sądownictwo i nową sytuację.
Ale jaką nową sytuację?

Taką, że I prezes Sądu Najwyższego, której kadencja kończy się w 2020 roku, według nowej ustawy o Sądzie Najwyższym przestaje nią być 4 lipca.
Pani mówi o artykule 183. konstytucji, ja nawet będąc na urlopie zawsze w bagażu podręcznym mam konstytucję i zachęcam do sięgania do przepisów wcześniejszych, czyli do całego przepisu artykułu 180. konstytucji.

Chce pani powiedzieć, że w konstytucji nie jest zapisane, ile trwa kadencja I prezesa Sądu Najwyższego?
Konstytucja to całość uregulowań, a nie jeden przepis wyrwany z kontekstu.

Może pani rozwinąć tę myśl?
Jak wcześniej powiedziałam, oczekiwałabym, że nie tylko ja - jeden skromny sędzia sądu okręgowego - będę przez lata starała się tłumaczyć obywatelowi prawo i mechanizmy działania wymiaru sprawiedliwości. Cóż ja znaczę przy sędziach Sądu Najwyższego czy I prezesie Sądu Najwyższego? Ale dlaczego mówię o przywiązaniu do konstytucji, bo ja i to nie koniunkturalnie teraz, tylko od wielu lat, kiedy mam okazję zabierać na ten temat głos, mówię: „Konstytucja, konstytucja i jeszcze raz konstytucja”. I kiedy w różnych dyskusjach, a śledzę je na ile mogę uważnie, mówi się na przykład o przepisie, jak pani przywołuje w tej chwili, czyli o artykule 183. - to oczywiście, kadencja I prezesa Sądu Najwyższego trwa sześć lat. Ale konstytucja to także przepis artykułu 180., który mówi, że sędziowie są nieusuwalni, to ustęp pierwszy, do którego też jestem przywiązana. Ale tam są następnie ustępy: dwa, trzy, cztery, pięć, gdzie są między innymi opisane i uregulowane sytuacje odnoszące się do przeniesienia sędziego w stan spoczynku. Sędziowie przechodzą w stan spoczynku nie tylko po osiągnięciu określonego wieku, ale także na przykład wtedy, kiedy dochodzi do utraty sił lub choroby uniemożliwiającej sprawowanie urzędu. W konstytucji mówi się o tym, że sędzia jest nieusuwalny, co oznacza, że nie można w stosunku do powołanego sędziego stwierdzić, że nam się on nie podoba i go odwołujemy, ale w konstytucji mówi się także, tak jak powiedziałam, że może zaistnieć sytuacja, kiedy sędzia utraci siły fizyczne, psychiczne i choć jest powołany dożywotnio, można go przenieść, ustawa to reguluje, w stan spoczynku wcześniej. I teraz ja stawiam pani pytanie: Czy jeżeli taka sytuacja związana z chorobą, czy utratą sił dotknie sędziego, który jest I prezesem Sądu Najwyższego, to co? Zostanie przeniesiony w stan spoczynku, bo nie może pełnić swoich obowiązków sędziowskich? A może będzie musiał być I prezesem Sądu Najwyższego, bo nie upłynęło sześć lat?

Ale przecież tu nie mamy do czynienia z takim przypadkiem!

Pozostało jeszcze 73% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.