Bez takich pań, jak Katherine Switzer czy Billie Jean King sport byłby nudny

Czytaj dalej
Fot. AP/FOTOLINK
Andrzej Dworak

Bez takich pań, jak Katherine Switzer czy Billie Jean King sport byłby nudny

Andrzej Dworak

Przez całe dekady wiele dziedzin sportu, w tym maraton czy tenis zastrzeżone były tylko dla brzydszej płci. Kobiety jednak sprytem i niesamowitą determinacją przebiły się do „zakazanych konkurencji”, czyniąc sport piękniejszym.

Dopiero w drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku maraton w Bostonie ukończyła pierwsza kobieta. Zrobiła to nielegalnie, ukrywając imię przy zgłoszeniu do udziału w biegu, a na starcie długie włosy pod wełnianą czapką. Udowodniła, że kobiety też stać na maratoński wysiłek, i przyczyniła się do zdobycia kolejnego przyczółka w dziedzinach rezerwowanych tylko dla mężczyzn.

Zwyciężyła z licznymi uprzedzeniami i zakazami w - jak to ujmowano niegdyś - odwiecznej walce, o której opowiada też film „Wojna płci” z Emmą Stone, którego premiera miała miejsce w grudniu i który opowiada o słynnym meczu tenisowym. W 1973 roku czołowa tenisistka Billie Joan King rozegrała szeroko rozreklamowane spotkanie z byłym zwycięzcą Wimbledonu i starzejącym się już nieco Bobbym Riggsem, zajmującym wówczas 55. miejsce w rankingu.

Oto historia obu pań, które wywarły wielki wpływ na równouprawnienie kobiet i mężczyzn - nie tylko w sporcie.

Tak niedawno, a tak inaczej
Sięgnijmy jeszcze bardziej w przeszłość. Jako pierwsze prawa wyborcze uzyskały w 1869 roku kobiety w Stanach Zjednoczonym na terytorium Wyoming (na całym obszarze w 1920 roku), a w Europie najwcześniej w 1906 roku do udziału w wyborach dopuściła kobiety Finlandia. Polska zaś wprowadziła powszechne prawa wyborcze niezależnie od płci obywateli w 1918 roku. Najdłużej opierała się... Szwajcaria. Kobiety uzyskały tam prawa wyborcze dopiero w roku 1971, a w kantonie Appenzell Innerrhoden w 1990 roku... Ale wcześniej bywało ostro, a nawet krwawo - niejaką Olimpię de Gouges ścięto 3 listopada 1793 roku za przygotowanie w czasie rewolucji francuskiej deklaracji praw kobiety i obywatelki. We Francji prawa wyborcze kobiet uznano w 1944 roku.

Niepojęte w naszej części świata - bo nie mówimy tu o prawach kobiet w wielu krajach muzułmańskich - ale prawdziwe. Tu jednak też mieliśmy swoich „muzułmanów”. Niektórzy przeciwnicy zrównania płci uplasowali się pośród działaczy sportowych. Należał do nich wśród wielu innych kierownik 71. biegu maratońskiego w 1967 roku w Bostonie Jock Semple. Był on zwolennikiem przejrzystej zasady, że maratony są tylko dla mężczyzn, a nie dla kobiet, i dlatego jeszcze w żadnym takim biegu nie wystartowała niewiasta. Nie wiedział, że już się mylił, i że najgorsze spotka go jeszcze w tegorocznych zawodach - że na jego prostej, maratońskiej drodze stanie Kathrine Switzer.

Numer startowy 261
Biegła swobodnie, coraz swobodniej. Po pierwszych kilometrach zdjęła wełnianą czapkę, która tego dnia, 19 kwietnia 1967 roku, miała ją chronić na trasie maratonu w Bostonie przed chłodem i płatkami śniegu. Teraz każdy mógł zauważyć jej długie do ramion, ciemne włosy. Kilku spośród 740 męskich uczestników maratonu zauważyło, że biegnie z nimi kobieta, i wyrażało uznanie oraz głośno pozdrawiało koleżankę na trasie. Jednak dobry nastrój szybko prysł, kiedy Kathrine Switzer usłyszała za sobą dźwięk inny niż wydawane przez sportowe buty biegaczy. Po asfalcie ktoś biegł w butach na skórzanych podeszwach i to głośne klapanie zbliżało się coraz bardziej. Potem poczuła dłoń na ramieniu, odwróciła głowę i zobaczyła wściekłą minę faceta, który wysapał: „Wynoś się z mojego biegu i oddawaj numer startowy!”

Jock Semple sięgał już po numer startowy na plecach Switzer,

Pozostało jeszcze 76% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Andrzej Dworak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.