Była Kolumbem w spódnicy. I wielką damą

Czytaj dalej
Krzysztof Karwat

Była Kolumbem w spódnicy. I wielką damą

Krzysztof Karwat

Czy może dziwić, że nikt jej lat nie liczył? Nie może. Aktorka była nieustannie ciekawa tego, co nowe w teatrze i kulturze. Intelektualistką, która grała do końca ...

Stanisławy Łopuszańskiej już nie ma. Wieść o śmierci aktorki przyjąłem ze spokojem, bo wiedziałem, że urodziła się „bardzo dawno temu”. Kiedy? Sprawdzam. Naprawdę?! Z lekkim niedowierzaniem podaję datę: 1921.

Mieszkanie za czytanie

Była warszawianką, „Kolumbem w spódnicy”. Kiedyś nawet mi opowiadała o swych perypetiach powstańczych i o okolicznościach, w jakich musiała opuścić zrujnowaną stolicę, by zimą roku 1945 wylądować w najbliższym mieście teatralnym. Czyli Częstochowie. I od razu zadebiutowała. Mimo że dożyła 95. urodzin, zdziwiłem się, że odeszła, bo sądziłem, że jest nie do zdarcia. Przecież na scenach Częstochowy, Kielc, Bielska, Cieszyna, Opola, Sosnowca, Katowic i Chorzowa występowała przez 70 lat. Ile w dziejach polskiego teatru było aktorek z takim stażem? Tak na gorąco, umiałbym podać ledwie parę nazwisk. A przecież Łopuszańska - absolwentka konspiracyjnego Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej - gdyby nie wojna, pewnie wcześniej wyszłaby na scenę.

Prawie do ostatnich chwil pracowała. Jeszcze niedawno można ją było oglądać w „Producentach”, musicalu Mela Brooksa. W chorzowskiej „Rozrywce” - do roku 2012 - grała też m.in. w „Dyzmie-musical”. Wcieliła się w postać Przełęskiej. 102 razy to zrobiła! A nieraz trzeba było repertuar pod nią ustawiać, bo musiała jeździć do Warszawy, na plan tasiemcowej „Plebanii”.

Czy może dziwić, że nikt jej lat nie liczył? Nikt nie pytał o wiek. I to nie dlatego, że nie wypada robić takich rzeczy damom, a ona damą była. I nie dlatego, że Staszka - tak mówili o niej aktorzy - mogłaby pomyśleć, że kiedyś zostanie staruszką, bo przecież wszyscy koledzy wiedzieli, że nią nigdy nie będzie (co najwyżej Babcią, skądinąd świetnie ją zagrała w sosnowieckim „Tangu” Mrożka).

Dla mnie kim była? Intelektualistką. Kobietą mądrą, oczytaną, dociekliwą. Nieustannie ciekawą tego, co nowe w teatrze i kulturze. To też nie może dziwić. W latach 50., wraz z mężem Eugeniuszem Ławskim i Jerzym Grotowskim, niebawem tuzem na skalę światową, współzakładała w Opolu awangardowy Teatr 13 Rzędów. Pół wieku później znowu zaeksperymentowała - w „Hamlecie gliwickim” Videoteatru „Poza”. Tak, miała kondycję i rozmach.

Reżyserzy telewizyjno-filmowi odkryli ją dla siebie dopiero jakieś 10 lat temu. Zagrała wtedy kapitalną rolę w „Diable”, krótkometrażowej fabule Tomasza Szafrańskiego, nagradzanej na festiwalach w kraju i za granicą.

Im pani Stanisława była starsza, tym więcej jej proponowano. Bo nikt jej lat nie liczył.

Krzysztof Karwat

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.