Camerata Silesia? Katowice i oklaski. Rozmowa z Anną Szostak

Czytaj dalej
Henryka Wach-Malicka

Camerata Silesia? Katowice i oklaski. Rozmowa z Anną Szostak

Henryka Wach-Malicka

Sądząc po liczbie wielbicieli zespołu "Camerata Silesia", perfekcyjnie wykonywana muzyka chóralna ma się doskonale. O drodze do sukcesu tego zespołu opowiada Anna Szostak - jego pomysłodawczyni, szefowa i… dobry duch

Mam propozycję - umówmy się, że nie grzeszymy skromnością!
Czyli...?

Po prostu - nie będziemy udawać, że "Camerata Silesia" Zespół Śpiewaków Miasta Katowice to nie jest 25 lat pani ciężkiej pracy, dzięki której jesteście dziś jedną z najbardziej znanych grup wokalnych w Polsce, o niebywałym bogactwie repertuaru. Ale ćwierć wieku temu, gdy pani zakładała zespół, sukces był co najwyżej potencjalny, a czasy nie sprzyjały ambitnym przedsięwzięciom kulturalnym.
Rzeczywiście, "Camerata Silesia" to jest mój autorski projekt. Ale - i mówię to bez cienia kokieterii - nie osiągnęłabym wiele, gdyby nasi śpiewacy nie tworzyli tak odpowiedzialnej, ale też zgranej i serdecznie zaprzyjaźnionej grupy. Jesteśmy zespołem kameralnym, raptem 20 wykonawców, i praktycznie śpiewamy bez dublerów, co narzuca niesamowitą dyscyplinę pracy. Co tu kryć, momentami trudną do wytrzymania. Żartujemy, że u nas nawet zachorować się nie da… A przecież każdy z nas ma prywatne życie, czasem kłopoty, albo zwyczajnie, potrzebę odsapnięcia od stresu. Mimo to, jak trzeba - moi śpiewacy ćwiczą od rana do wieczora. Czasem jesteśmy tak rozpędzeni, że nie mamy kiedy cieszyć się sukcesem, bo następnego dnia już pracujemy nad nowymi utworami. Dwie godziny radości po burzliwych oklaskach i do ćwiczeń.

Pani Anno, scenariusz mi pani burzy! Ja pytałam o początki zespołu…!
No widzi pani, też jestem "zakręcona", bo przecież przed nami - już 5 września - wielki koncert jubileuszowy. Więc próbujemy dziś od rana, a przecież dopiero wczoraj wróciliśmy z bardzo udanego koncertu w nadbałtyckim Trzęsaczu, na XI Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym "Sacrum Non Profanum". Dobrze, skupiam się. Jakie były początki? Dłuższe niż 25 lat, bo sięgają roku 1978. Wtedy założyłam w Czechowicach-Dziedzicach (gdzie mieszkam zresztą do tej pory) amatorski chór pod nazwą "Madrygaliści". Mały zespół, specjalizujący się w muzyce dawnej. Nawiasem mówiąc, jednym z naszych chórzystów był Piotr Beczała, dziś śpiewak światowej sławy, którego talent wokalny poniekąd ja właśnie wtedy odkryłam… Śpiewaliśmy głównie dla przyjemności, dość nieoczekiwanie wygraliśmy jednak festiwal Legnica Cantat, pojawiły się kolejne sukcesy i sprawa zaczęła być "poważna". Także dla mnie. Muzyka wokalna mnie zauroczyła i już wtedy wiedziałam, że chciałabym się specjalizować w tym gatunku. Namiętnie słuchałam na przykład wtedy zespołu The King' Singers, choć zdobycie ich nagrań bywało karkołomne; po prostu w ogóle nie trafiały w tamtych latach na polski rynek.

Ale "Madrygaliści", jak nazwa wskazuje, śpiewali chyba głównie madrygały, a to kompletnie inne nuty i rytmy.
Otóż to! Trochę mi było już za ciasno w tak cudownym, ale jednak jednorodnym repertuarze. A poza tym czechowicki chór składał się w dużej mierze z uczniów, którzy po skończeniu szkoły odchodzili z zespołu. Czasem również, za moją namową, na studia muzyczne. To mocno komplikowało pracę. No i zaczął mi się marzyć zespół profesjonalnych śpiewaków, wykonujących każdy rodzaj muzyki, od dawnych mistrzów, po utwory kompozytorów współczesnych.

Jakbym czytała repertuar zespołu "Camerata Silesia"…
Rzeczywiście (śmiech). Ale to wcale nie przyszło tak od razu. W ogóle na początku nic nie szło łatwo. Zespół "Camerata Silesia" powstał w roku 1990. Tym, co nie pamiętają, przypomnę: przełom ustrojowy, rewolucja organizacyjna w instytucjach kultury, plan Balcerowicza, nic nie było jasne, a już najmniej - finansowanie działań artystycznych. Tymczasem ja się zawzięłam, czasem "tak mam". Krótko działaliśmy w siedzibie Estrady Śląskiej, potem pomogli sponsorzy, z którymi stworzyliśmy nowe ramy organizacyjne, czyli stowarzyszenie, w ramach którego chór mógł działać już na nowych zasadach. Ciężki to był czas, bardzo ciężki. Wtedy chyba uwierzyłam w cuda i dziś chcę podziękować wszystkim, którzy w tamtych latach, razem ze mną, nie poddali się trudnościom. Choć parę razy było blisko… Ostatnim krokiem, stabilizującym nasz byt, był mecenat miasta Katowice, które opiekuje się nami do dziś. To naprawdę ważne! O ile popkultura może sobie w tym rynkowym szaleństwie jeszcze jakoś radzić, o tyle działalność taka, jak nasza, bez wsparcia samorządu zwyczajnie nie da rady.

Krótko mówiąc, burzliwa historia. Na szczęście dla melomanów, z dobrym zakończeniem. A swoją drogą, strasznie z pani cierpliwa i uparta osoba.
Upór? Pewnie też, ale przede wszystkim pasja. Nie wyobrażam sobie uprawiania sztuki bez pasji. Nie bez znaczenia było jednak wsparcie całej rodziny. Ona nigdy nie zakładała, że coś może mi się nie udać; wręcz odwrotnie. Może dlatego, że wszyscy uprawiamy zawody artystyczne? Mój mąż, Adam Myrczek, jest aktorem Teatru Polskiego w Bielsku-Białej i… fantastycznym głębokim basem. Śpiewa czasem z nami na koncertach, bo basów, że zdradzę tajniki chóralnej kuchni, zawsze jest "na muzycznym rynku" najmniej. Solistką jest moja siostra, sopranistka, Magdalena Szostak-Krupowicz. Syn, Wojtek Myrczek, wokalista jazzowy, wspomaga nas przy projektach jazzowych właśnie. Podobnie córka Sabina, która występuje i komponuje ostatnio pod pseudonimem Sabina Meck. Ale… Ale podobne wsparcie okazują nam bliscy wszystkich członków zespołu! Im też dziękuję za cierpliwość, wyrozumiałość, pomoc. Przy takim nawale i tempie pracy to jest wartość nie do przecenienia.

Nawał pracy to sami sobie zafundowaliście, bo "Camerata Silesia" zdumiewa nawet fachowców rozpiętością repertuaru, liczbą koncertów, o nagraniach nie wspominając.
Dokładaliśmy sobie powoli, ale konsekwentnie, to prawda, Zaczęliśmy od negro spirituals, na zmianę z… muzyką współczesną, Warszawskiej Jesieni i innych festiwali nie wyłączając, co uważamy za wielki sukces. Dziś możemy się pochwalić tym, że wielu uznanych kompozytorów pisze utwory specjalnie dla nas. Albo nas zaprasza do udziału w prezentacjach swoich kompozycji, jak choćby maestro Krzysztof Penderecki. Bierzemy udział w inscenizacjach operowych, mamy na koncie, m.in., partie chóralne w "Aidzie", "Tosce" "Królu Rogerze" na festiwalu w Bregenz, mamy za sobą (i przed sobą) kapitalne koncerty z tej klasy artystami co Marcel Péres, Paco Pena, Leszek Możdżer czy Tomasz Stańko, mamy wreszcie muzykę dawną; między innymi renesansową, barokową. No i mamy coraz więcej pracy, a coraz mniej czasu.

To się nazywa "cena sukcesu"...
…ale bywa trudne na co dzień. Także organizacyjnie, gdy jakaś kompozycja wymaga poszerzenia składu o gościnnych śpiewaków, bo przewiduje udział, na przykład, 60 głosów. Trzeba się zgrać i wyćwiczyć bezbłędne współbrzmienie w takiej obsadzie.

A z widowni wygląda to tak prosto - wychodzicie i śpiewacie. To czysta przyjemność - tym razem ja mówię bez cienia kokieterii - słuchać Zespołu Śpiewaków Miasta Katowice.
Dziękuję. A co do pierwszego pani zdania, to bardzo dobrze, że nie widać po nas wysiłku. Tak ma to wyglądać. Ile potu wylaliśmy, pozostaje naszą tajemnicą, choć... czasem chcielibyśmy, żeby zrozumiano, jak finezyjna musi być praca zespołu śpiewaków.

Skąd bierzecie nuty do muzyki dawnej, macie przecież na koncie kilka prawykonań.
Pasjonuje mnie wyszukiwanie utworów zapomnianych, wciąż nieodkrytych, czasem niewykonywanych od powstania. Taką przygodą było odkrycie "Requiem" Andrzeja Siewińskiego, które nagraliśmy w 300 lat po napisaniu; jako pierwsi! Współpracujemy z muzykologami, wiele pięknych utworów pozyskaliśmy z Jasnej Góry, gdzie wciąż odnajdywane są zabytkowe kompozycje, oraz z klasztoru w Gostyniu, gdzie z kolei odkrywane są kompozycje Józefa Zeidlera, nieprzypadkowo nazywanego polskim Mozartem. W październiku wykonujemy w Gostyniu jego "Missa ex D".

"Camerata Silesia" - artyści uznani, słuchani, zapracowani. Jak na jubileusz 25 lat istnienia przystało, obchodzić go będziecie przez kilka dni. W siedzibie NOSPR…
…gdzie znaleźliśmy idealne warunki do pracy. Zapraszamy wszystkich, bo repertuar przygotowaliśmy szeroki.

Co było do przewidzenia! Dziękuję za rozmowę.

Henryka Wach-Malicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.