Cyrulik, czyli jak zostałam golibrodą [ZDJĘCIA, WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. fot. Bartosz Pudełko
Katarzyna Kapusta

Cyrulik, czyli jak zostałam golibrodą [ZDJĘCIA, WIDEO]

Katarzyna Kapusta

Współcześni dżentelmeni coraz chętniej siadają w fotelu u męskiego fryzjera. Zupełnie jak przed kilkoma wiekami. Spróbowałam swoich sił. Nie tak łatwo golić brzytwą.

Brzytwa, nim została wyparta przez żyletki i golarki, była głównym narzędziem do usuwania męskiego zarostu. Była używana już w epoce brązu. Do niedawna męski fryzjer wydawał się być zawodem na wymarciu, #teraz przeżywa prawdziwe odrodzenie. Spotkanie w takim miejscu to prawdziwy rytuał golenia brzytwą. Liczy się skupienie i precyzja. I od razu trzeba zaznaczyć, że golenie brzytwą do najprostszych nie należy.

Postanowiłam spróbować swoich sił jako golibroda i odwiedziłam salon Cyrulik Śląski w Katowicach. - Cyrulik to inaczej balwierz, czyli fryzjer minionych wieków, ale nie do końca - tłumaczy Efrem Brol, menedżer. - Umiejętności cyrulika obejmowały także zabiegi medyczne - dodaje. Jedną z takich praktyk było także upuszczanie krwi. Jednak podczas mojej nauki o upuszczaniu czegokolwiek nie było mowy, krwi zwłaszcza.

- To jest brzytwa. Stosujemy jednorazowe ostrza, czyli żyletki. Brzytwę trzymamy o tak, w trzech palcach, czwartym, najmniejszym, sterujemy nią. Kciukiem lekko przytrzymujemy. Trzeba pamiętać, że przykładając brzytwę do skóry twarzy czy głowy, trzymamy ją pod kątem 30 stopni. Wówczas najłatwiej nią operować - instruuje Patryk Kraśniewski, męski fryzjer z Cyrulika.

- Co miałaś z matematyki? - pyta Michał Wasik, śmiałek, który pozwolił mi ogolić swoją głowę i brodę brzytwą. - Piątkę - śmieję się. - To dobrze, bo te 30 stopni mnie trochę niepokoi - przyznaje. Inicjatywę przejmuje Patryk. Pokazuje, jak należy naciągnąć skórę, by nie zrobić krzywdy klientowi. Ustaliliśmy, że zostawiamy brodę i wąsy, przy czym zarost na brodzie musi tworzyć przestrzenny trójkąt. Próbuję sobie to zwizualizować. Patrzę na Patryka, a na twarzy mam pytanie: czy ty rozumiesz, o co chodzi? Patryk najwyraźniej rozumiał, bo płynnie przeszedł do dalszego tłumaczenia, jak operować brzytwą.

- Trzeba pamiętać, że brzytwa to ostre narzędzie, dlatego skóra musi być dobrze naprężona, w przeciwnym razie, jadąc brzytwą po fałdach skóry, będziemy się w nią wcinać - mówi. Na samą myśl przechodzi mnie dreszcz, a ręce zaczynają się trząść. Co ciekawe, mój pierwszy i pewnie ostatni klient Michał jest oazą spokoju. Głęboki wdech i...

- Nałożyłaś już piankę? - dopytuje Patryk. - Nie. - No to na co czekasz? Tu jest pędzel, specjalne mydło, odrobina wody i proszę spienić tak, żeby móc nałożyć pędzlem piankę na głowę. W ten sposób zmiękczamy zarost i zapewniamy gładkie golenie - tłumaczy fryzjer.

Kiedy wszystko jest jasne, zabieram się za golenie. Na wszelki wypadek proszę Michała, żeby wstrzymał oddech i najlepiej nie przełykał śliny. Sama też na wdechu przystawiam brzytwę do szyi mojego klienta. No, „raz kozie śmierć”! Uff. Jakoś poszło, nie zacięłam Michała, on także wyraźnie oddycha z ulgą. Teraz woda po goleniu. Wmasowuję ją w skórę. - Trochę szczypie - mówi Michał. Długo nie myśląc, robię to, co moja mama, gdy jako dziecko zdarzyło mi się oparzyć. Delikatnie dmucham, licząc, że to przyniesie ulgę klientowi. Fryzjer, jak i Michał parskają śmiechem. Przyszedł czas na krem po goleniu i specjalny olejek o leśnym zapachu - wcieram go w symetryczny zarost na brodzie. Jeszcze tylko wyczesać i gotowe.

Katarzyna Kapusta

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.