Czechowice-Dziedzice mają już dość powiatu bielskiego

Czytaj dalej
Jacek Drost

Czechowice-Dziedzice mają już dość powiatu bielskiego

Jacek Drost

Nie chcemy robić awantury, rokoszu, ale chcemy wziąć sprawy w swoje ręce i sami decydować o sobie - podkreśla Marian Błachut, burmistrz Czechowic-Dziedzic, które planują odłączyć się od powiatu bielskiego.

Czechowice-Dziedzice to 44-tysięczne miasteczko w południowej części województwa śląskiego, kojarzone głównie ze stawianą za wzór kopalnią Silesia (odkąd wykupili ją Czesi); rafinerią, w której w 1971 roku wybuchł groźny pożar (ogień zabrał życie 37 osobom) oraz piosenkarzem Stachursky’m, czyli Jackiem Łaszczokiem (autorem takich przebojów dance jak „Taki jestem” oraz „Zostańmy razem”).

Czechowice-Dziedzice to także gmina wchodząca w skład bielskiego powiatu ziemskiego (tworzy go 10 miejscowości leżących wokół 170-tysięcznego Bielska-Białej - miasta funkcjonującego na prawach powiatu grodzkiego). I wreszcie Czechowice-Dziedzice to gmina, która właśnie zapragnęła wziąć rozwód z bielskim powiatem ziemskim i postarać się o status miasta na prawach powiatu.

- Poróżniła nas oświata - mówi krótko starosta bielski Andrzej Płonka. I dodaje, że nie przypuszczał, że po wielu latach udanego związku pojawią się myśli o rozwodzie.

Tymczasem czechowiczanie ze swoimi pomysłami nie są aż tak bardzo odosobnieni i wpisują się w dyskusję, jaka w ostatnim czasie toczy się jak Śląsk długi i szeroki - częstochowianie głośno mówią o chęci odłączenia się i reaktywacji województwa częstochowskiego, podobne głosy o secesji można usłyszeć także na Podbeskidziu.

Ambicje były zawsze
Marian Błachut jest burmistrzem 44-tysięcznej gminy od trzech kadencji. Mówi, że nie jest tajemnicą, iż Czechowice-Dziedzice od dawna miały ambicje stać się miastem na prawach powiatu. Kiedy w 1999 roku powoływano do życia powiaty, Czechowice-Dziedzice starały się znaleźć w grupie miejscowości, które później stały się miastami na prawach powiatu.

Mieszkanie za czytanie

- Mieliśmy świadomość, że nie możemy stać się stolicą powiatu bielskiego. To byłoby trudne, choćby dlatego, że siedzibą starostwa powiatowego miał być budynek po byłym Urzędzie Wojewódzkim znajdujący się w Bielsku-Białej. Z kolei według klucza, którym się posługiwano, przeprowadzając drugi etap reformy samorządowej i tworząc powiaty, powiatami grodzkimi stawały się dawne miasta wojewódzkie lub miasta z liczbą mieszkańców powyżej 100 tysięcy. Nie spełnialiśmy ani jednego, ani drugiego kryterium - mówi burmistrz Błachut. Zauważa jednak, że przy przyznaniu statusu miasta na prawach powiatu nie były to jedyne kryteria i w Polsce zrobiono kilka wyjątków - miasta, które nie miały 100 tysięcy mieszkańców stały się miastami na prawach powiatu.

Na przykład takie Skierniewice - wprawdzie były stolicą dawnego województwa skierniewickiego, ale mając ledwie 49 tys. mieszkańców i stały się powiatem grodzkim. Podobnie było z Ostrołęką (53 tys. mieszkańców), Krosnem (46 tys.), Tarnobrzegiem (47 tys. ). Nie mówiąc już o takich miejscowościach jak Sopot (38 tys.), Piekary Śląskie (57 tys.), Świnoujście (41 tys.) czy Świętochłowice (52 tys.), które przed reformą nie były stolicami województw, a i liczbą mieszkańców nie zachwycały.

Jednak czechowiczanom w ferworze wprowadzania reformy administracyjnej nie udało się wybić na samodzielność - Czechowice-Dziedzice wraz z turystycznymi Szczyrkiem, a także m.in. Jaworzem, Kozami, Wilkowicami czy Wilamowicami stworzyły ziemski powiat bielski. Co ważne, w powiecie tym gminą najbardziej zaludnioną, z największym potencjałem finansowo-gospodarczym i wnoszącą do powiatowej kasy najwięcej pieniędzy są właśnie Czechowice-Dziedzice.

Oświata kością niezgody
Ostatnio o jednomyślność między burmistrzem Błachutem a starostą Płonką trudno, mimo to zgodnie podkreślają, że przez całe lata współpraca pomiędzy powiatem a gminą układała się pomyślnie. Kością niezgody stała się oświata ponadgimnazjalna, która podlega starostwu.

Starosta Płonka optował za przeniesieniu Zespołu Szkół Silesia w Czechowicach-Dziedzicach pod inny adres - do budynku Zespołu Szkół Technicznych i Licealnych, tzw. resortówki. Wszystko po to, żeby do budynku po Silesii wprowadzić Zespół Szkół Specjalnych nr 4, któremu wcześniej obiecał nową siedzibę, bo dzieci uczą się w wyjątkowo fatalnych warunkach.
- Chodzi o demografię. Liczby nie kłamią. W jednej szkole 10 lat temu uczyło się 780 uczniów, a obecnie jest 280. W drugiej było 2 tysiące uczniów, a obecnie jest ledwie ponad 500. Chciałbym połączyć te szkoły, bo to ratunek dla nauczycieli - mówi starosta Płonka, przyznając, że trochę w całej sprawie jest jego winy, bo parę lat temu obiecał, że dla szkoły specjalnej zostanie zbudowana nowa siedziba, ale ostatecznie z budowy się wycofał.

Burmistrz Błachut: - Czechowice-Dziedzice przekazały pod budowę obiektu dla szkoły specjalnej działkę, zrobiono koncepcję, była euforia wśród rodziców, a nagle się dowiedzieliśmy, że szkoła nie będzie budowana, bo inwestycja przekracza możliwości finansowe powiatu, a z innych źródeł doszło do nas, że daliśmy wadliwą działkę, bo nie ma do niej dojazdu. To nonsens - mówi burmistrz Błachut.

Końcem ubiegłego roku Czechowice-Dziedzice były świadkami protestów uczniów i nauczycieli w obronie szkół. Były gwizdy, okrzyki, przerzucanie się racjami, a na końcu łzy w oczach uczniów. Mimo to Rada Powiatu Bielskiego podjęła uchwałę o przenoszeniu Silesii do tzw. resortówki. I na niewiele się zdało, że czechowicki samorząd koniec końców chciał przejąć obie szkoły - starosta rzekł, że albo wszystkie, albo żadnej (starostwo prowadzi w tym mieście cztery placówki). W Czechowicach-Dziedzicach przelała się czara goryczy.

- Chcemy się rozwijać, mamy ambicje, a tu się okazuje, że nasza baza oświatowa jest likwidowana. Oświata pokazała, że chce się decydować o nas bez nas. Pomijanie nas w roli samorządu, który wnosi taki wkład do kasy powiatu, jest nie na miejscu - mówi burmistrz Błachut.

Czechowiccy samorządowcy zaczęli więc liczyć, ile gmina wpłaca do kasy powiatu, ile dostaje w zamian i czy nie rozsądniej byłoby działać na własny rachunek, jako miasto na prawach powiatu.
Burmistrz Błachut uważa, że gra jest warta świeczki.

- To absurd. Panuje raczej tendencja do łączenia powiatów - mówi z kolei starosta Andrzej Płonka.

Jacek Drost

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.