Czy koronawirus atakuje mózg przez nos? Naukowcy sprawdzają

Czytaj dalej
Fot. Patrycja Jakubowska
Dorota Witt

Czy koronawirus atakuje mózg przez nos? Naukowcy sprawdzają

Dorota Witt

Boimy się oddechowych objawów koronawirusa, ale duszący kaszel to nie wszystko. - Z doniesień chińskich, hiszpańskich i włoskich lekarzy wynika, że u 30-35 proc. pacjentów występują objawy neurologiczne - mówi dr hab. Rafał Butowt, prof. UMK z Zakładu Genetyki Molekularnej Komórki CM UMK w Bydgoszczy.

Czy koronawirus może dostać się do mózgu przez nos?

Układ węchowy może stanowić pewną furtkę prowadzącą do mózgu - dla wirusów czy innych niepożądanych substancji (choćby leków czy toksyn). To nie jest absolutnie nowatorska teoria. Oczywiście nasz mózg jest chroniony: izolowany, zanurzony we własnym środowisku: nie we krwi, a w płynie mózgowo-rdzeniowym i oddzielony oponami od naczyń krwionośnych, które go zaopatrują w substancje odżywcze i tlen. Mimo to mamy naukowe dowody na to, że wejście makromolekuł do mózgu przez układ węchowy jest możliwe.

Chorzy z koronawiru-sem zmagają się z duszącym kaszlem, najciężej chorzy umierają pod respiratorami. A pan zajmuje się węchem...

Pierwsze doniesienia mówiły o tym, że zaburzenia węchu odczuwa 5 do 10 proc. chorych na koronawirusa. Odkąd zaczęto używać czułych testów, wiadomo już, że aż 95 proc. chorych ma zaburzenia węchu. To wyraźny objaw neurologiczny, ale nie jedyny. Przypuszcza się, że koronawirus może doprowadzić do infekcji mózgu, w dłuższej perspektywie mogą wystąpić poważniejsze w skutkach zaburzenia neurologiczne. Chorzy, którzy zostali wyleczeni z objawów oddechowych, mogą nadal mieć objawy neurologiczne. Znane są wirusy z innych grup, które są przechowywane w formie uśpionej w różnych komórkach czy tkankach żywego organizmu. Gdyby SARS-CoV-2 przetrwał w takiej formie w mózgu, z czasem (to przypuszczenia) mógłby zainfekować konkretne ośrodki w mózgu. Podstawową kwestią jest teraz to, by zbadać ścieżki wnikania wirusa do organizmu. Z doniesień lekarzy wynika, że u 30-35 proc. pacjentów występują objawy neurologiczne.

Chorzy, którzy zostali wyleczeni z objawów oddechowych, mogą nadal mieć objawy neurologiczne. Znane są wirusy z innych grup, które są przechowywane w formie uśpionej w różnych komórkach czy tkankach żywego organizmu. Gdyby SARS-CoV-2 przetrwał w takiej formie w mózgu, z czasem (to przypuszczenia) mógłby zainfekować konkretne ośrodki w mózgu.

Jakie to objawy?

Od bólu głowy, przez zawroty głowy, zaburzenia węchu, smaku, równowagi aż po utratę świadomości. Wszystko zależy od tego, które ośrodki w mózgu obejmie infekcja. Lekarze opisują, że zdarzają się pacjenci, którzy nie mieli wyraźnie uszkodzonych przez chorobę płuc, a mimo to mieli poważne problemy z oddychaniem. To by sugerowało, że przyczyna tych dolegliwości jest gdzie indziej. Ośrodki oddechowe znajdują się w tylnej części mózgu, w rdzeniu przedłużonym. A zatem (to przypuszczenie!) doszło u tych pacjentów do blokady ośrodka oddechowego w mózgu. Ostatnio także mówi się, że częściej występuje udar mózgu, nawet u młodszych pacjentów. Należy więc prześledzić ścieżki wejścia wirusa do mózgu, gdyż - blokując je - można będzie ewentualnie ograniczyć te objawy.

Jak wirus wdziera się do mózgu?

Nerw węchowy ma bezpośrednie połączenie z mózgiem, a jednocześnie kontakt ze środowiskiem zewnętrznym, bo jest w jamie nosowej. Może być więc tym szczególnym miejscem, którym wirus dostaje się do mózgu. To jedna z poważnie rozważanych możliwości, zwłaszcza że zaburzenia węchowe występują okresowo u znacznej liczby pacjentów z COVID-19. W naszej dotychczasowej pracy pokazaliśmy, w jaki sposób ten nowy wirus dostaje się do nabłonka węchowego. Nie jest to bezpośrednie wejście do neuronów węchowych, ale infekcja komórek nieneuronalnych, wspomagających metabolizm neuronów węchowych. Wskazuje to na powolną, a nie szybką, bezpośrednią penetrację mózgu przez wirusa, który dostaje się drogą węchową. To szczęśliwa okoliczność, bo gdyby wirus SARS-CoV-2 był bardziej neurotropowy (atakował bezpośrednio neurony), wówczas mógłby być jeszcze bardziej śmiertelny. Pokazują to niektóre badania na myszach z wirusem SARS z pandemii w 2003 roku (tamten wirus jest bardzo podobny do SARS-CoV-2).

Trwają dalsze badania?

Jesteśmy w oku cyklonu: wystąpienie nowego koronawirusa potwierdzono w grudniu 2019 roku, a cztery miesiące w przypadku badań naukowych to bardzo niewiele. Choć to, że prace mogą być prowadzone na bieżąco, ma swoją naukową wartość: pozwala na prowadzenie badań w oparciu o dużą liczbę przypadków, a to z kolei pomoże ocenić powtarzalność występowania określonych objawów. Zdążyliśmy już jednak poznać koronawirusy. W XXI wieku wywołały już przecież dwie epidemie, choć zakres oddziaływania tamtych wirusów był węższy. W 2003 roku atakował nas SARS, w 2012 roku na Bliskim Wschodzie strach wywoływała skala zakażeń wirusem MERS. A to umożliwia prowadzenie badań porównawczych. Okazuje się, że pierwszy wirus SARS jest na poziomie molekularnym bardzo zbliżony do wirusa SARS-CoV-2. Tak, jak, powiedzmy, człowiek podobny jest do szympansa. Każda zaobserwowana różnica jest cenna. Podstawową i ciągle niewyjaśnioną do końca kwestią jest to, dlaczego koronawirus, z którym mamy teraz do czynienia, jest tak bardzo zaraźliwy. Ale jest i inne, bardzo intrygujące z naukowego punktu widzenia pytanie: dlaczego tamten wirus, choć biologicznie bardzo podobny do wirusa SARS-CoV-2, nie powodował zaburzeń węchowych (choć pewne objawy neurologiczne wywoływał)? Wydaje się, że odpowiedź na drugie pytanie przybliży nas do odpowiedzi na to pierwsze.

Po co tak dokładnie przyglądać się, którędy wirus dostaje się do organizmu?

Chodzi o to, by zaburzenia węchu służyły nie tylko jako metoda diagnostyczna - do identyfikacji zakażonych -ale by w przyszłości dotrzeć do terapii zabezpieczającej przed wystąpieniem zaburzeń neurologicznych w wyniku zakażenia koronawiru-sem. Każda kolejna epidemia wywołana koronawirusem jest groźniejsza. Nie ma gwarancji, że wirusy, które wywołają czwartą i piątą nie będą bardziej neutropowe, czyli zdolne do infekowanai komórek nerwowych.

Pana artykuł w amerykańskim magazynie „ACS Chemical Neuroscience” to pierwsza publikacja na temat potencjalnych mechanizmów wejścia wirusa do mózgu poprzez układ węchowy...

Nasza praca jest udostępniana przez czasopismo jako „open access” - każdy może ją przeczytać. Po dwóch tygodniach od publikacji odnotowano ponad 3 tys. pobrań. Ewentualna infekcja mózgu wzbudza duże zainteresowanie na całym świecie. Nasza praca jako pierwsza wskazywała hipotetyczny mechanizm wchodzenia wirusa do układu nerwowego, choć kolejne grupy naukowców zdążyły od tej pory rozpocząć pracę o podobnym zakresie.

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.