Czym skorupka za młodu nasiąknie, czyli szkoły muzyczne dla kilkuletnich dzieci [ZOBACZ FILMY]

Czytaj dalej
Fot. fot. Arkadiusz Gola
Katarzyna Domagała - Szymonek

Czym skorupka za młodu nasiąknie, czyli szkoły muzyczne dla kilkuletnich dzieci [ZOBACZ FILMY]

Katarzyna Domagała - Szymonek

Lepsza pamięć to niejedyna korzyść, jaka płynie ze słuchania muzyki. Wiedzą o tym mamy kilkuletnich a nawet kilkumiesięcznych szkrabów. Coraz chętniej zapisują dzieci na zajęcia muzyczne. Wybraliśmy się na jedne z nich.

Cofnijcie się do lat dzieciństwa. Jakie bajki pamiętacie z tamtych czasów? Pewnie te, który dziadkowie czy rodzice czytali wam z większym zaangażowaniem. Zmieniali głos, gdy opowiadali historie księżniczek czy złych wiedźm. Dlaczego tak się dzieje? To działanie muzyki. Zmiana barwy czy tembru głosu spowodowała, że lepiej zapamiętaliśmy te opowieści. Lepsza pamięć to nie jedyna korzyść, jaka płynie ze słuchania muzyki. O doskonałym wpływie muzyki na rozwój dzieci wie coraz więcej rodziców. By go wykorzystać na zajęcia muzyczne swoje pociechy zapisują, gdy skończą kilka czy kilkanaście miesięcy.

Pani Agnieszka Kryta mieszka w Mysłowicach. Jest młodą mamą. W godzinach szczytu podróż do Katowic zajmuje jej tyle samo czasu, co czas trwania zajęć dla dzieci w Akademii Muzycznej w Katowicach. Do tego samo wyjście z domu z małym dzieckiem to wyczyn. Mimo tego dwa razy w tygodniu zabiera dwuletnią córkę Hanię na zajęcia muzyczne. Nie po to, by dziewczynka nauczyła się śpiewać czy grać na instrumencie. – Zimą nie ma zbyt wielu możliwości, by dzieci spędzały czas poza domem, odpadają place zabaw czy długie spacery. Chcemy, by córka nadal mogła spędzać czas z rówieśnikami, a jeśli przy okazji uda jej się odkryć to, co lubi robić, będzie miło – opowiada pani Agnieszka. Przez pół godziny trwania zajęć dziewczynka wraz z koleżankami i kolegami, tańczy w kółeczku, śpiewa, naśladuje, słucha prostych melodyjek czy wyliczanek, które prowadząca kieruje do maskotek. Brzmi infantylnie – powiedzą laicy. Takie ma być – odpowiedzą eksperci. Tego typu zajęcia uczą dzieci logicznego myślenia, ćwiczą pamięć, uwalniają emocje, odprężają, pozwalają szkolić umiejętność mówienia. Po prostu wnoszą wiele dobrego w rozwój najmłodszych.

Smiley face

– Kontakt z muzyką pobudza wyobraźnię – wyjaśnia prof. Anna Waluga, kierownik Katedry Pedagogiki Muzyki Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. – Jeśli chwilę pomyślimy, to każdy z nas znajdzie momenty w ciągu dnia, w których w głowie słyszy muzykę. To właśnie efekt pobudzania wyobraźni. Ta praca później przekłada się na strefy, w których akurat jest potrzebna, na przykład na logiczne myślenie czy przypomnienie sobie czegoś – uzupełnia pani profesor. Dowodem na to są wspomniane wcześniej bajki, w których do każdej postaci opowiadający dopasowywali odpowiedni głos. Wznosili go, gdy zadawali pytanie. Obniżali, gdy postać była dramatyczna i złowieszcza. – Czytanie z wykorzystaniem modelowania głosu posiada cechy melodii – mówi prof. Waluga. – Konkretna barwa głosu pozwala dzieciom szybciej zidentyfikować i lepiej zapamiętać daną postać. Powoduje też, że bajka nie jest monotonna, przez co chętniej jej słuchamy i potrafimy się na niej skupić.

W muzykalnym domu wychowuje się dwuipół letnia Aleksandra Harowska z Katowic. Dziadek gra na flecie, są bongosy, marakasy, przeszkadzajki czy małe organki. Muzyka była obecna w jej życiu nawet, gdy Ola była jeszcze w brzuszku mamy. Mimo to rodzice zapisali ją na zajęcia do Akademii Muzycznej. Wystarczyły trzy miesiące, by dziewczynka rozwinęła skrzydła. Zanim zaczęła chodzić na zajęcia muzyczne była śmiała, ale tylko w domu. Odważnie poznawała świat, ale tylko przy najbliższych. – Gdy zabieraliśmy ją w nowe miejsca, gdzie poznawała nowych ludzi, stawała się nieśmiałą dziewczynką, która najlepiej czuła się na rączkach u rodziców – wspomina pani Izabela, mama Oli. – Dziś jest duszą towarzystwa, chętnie ciągnie inne dzieci do zabawy. Rodzice małej Oli jesienią szukali jakichś zajęć, by dziecko zimą nie nudziło się z nimi i dziadkami w domu. Do tego dziewczyna już w marcu zacznie chodzić do przedszkola. Podczas zajęć muzycznych ma też lepiej socjalizować się z rówieśnikami, wytworzyć w sobie zachowania odpowiednie w relacji „uczeń – nauczyciel”. – To wszystko udaje się osiągnąć – przyznaje pani Izabela. I jak dodaje, córka rozwija też swoje słownictwo, uczy się wybijać rytm i coraz fajniej się rusza. – Ma swoją ulubioną kolędę i potrafi zaśpiewać cały refren z pamięci – dodaje jej mama. Także mama Hani przyznaje, że zajęcia doskonale wpływają na rozwój córki. – Największą różnicę widać w ilości słów, przez miesiąc załapała ich bardzo dużo, a każde kolejne spotkanie i wspólne śpiewanie pozwala jej szlifować mowę – przyznaje pani Agnieszka.

Smiley face

W każdym podręczniku dla młodych rodziców przeczytamy, że najlepsi dla naszych dzieci są klasycy muzyki – Mozart czy Beethoven. – Zgadzam się z tym, jednak jeszcze lepiej by było, gdyby dzieci edukację muzyczną zaczynały od słuchania żywej muzyki w wykonaniu najbliższych – podkreśla profesor. – Mam świadomość, że współcześni rodzice nie są rozśpiewani. Dlatego zapisanie dzieci na zajęcia, podczas których maluchy wraz z rodzicami będą miały kontakt z muzyką, jest dobrym rozwiązaniem - uważa. Tym bardziej, że w XXI wieku jesteśmy bombardowani przypadkowymi dźwiękami z każdej możliwej strony, w restauracji, sklepie, a nawet w przedszkolu. Dobór właściwej melodii, która wnosi jak najwięcej pożytku, jest bardzo istotny. – Dzieci najlepiej przyswajają utwory, które niosą pewien ładunek ilustracyjny, czyli takie, w których coś się dzieje, opowiedziana jest historia – podkreśla pani profesor. Dlaczego więc muzyka poważna jest zachwalana, a nie disco polo czy pop? – Choćby dlatego, że właśnie wybrane utwory pobudzają wyobraźnię, działają uspokajająco – wyjaśnia pani profesor. – Musimy pamiętać też, że muzyka rozrywkowa, disco polo czy pop, prędzej czy później „dopadną” nasze dzieci. To jest nieuniknione. Jeśli pokażemy im inne gatunki muzyczne, możliwe jest, że będą do nich chętnie wracały – dodaje pani profesor. Zaznacza też, że jest zwolenniczką naszych rodzimych tradycji muzycznych. – Skończył się rok Oskara Kolberga, twórcy między innymi największego zbioru folkloru dziecięcego, w którym doskonale odnajdują się mali słuchacze – podpowiada rodzicom. Jej kolejne typy to: krótkie utwory m.in. Roberta Schumanna, Piotra Czajkowskiego, Grażyny Bacewiczówny, Witolda Lutosławskiego. – Pamiętajmy, by nie zamykać dzieciom granic i swoimi decyzjami nie podciąć im skrzydeł. Bardzo ważne jest pokazywanie dzieciom jak największej ilości gatunków muzycznych i piękna, jakie się w nich kryje – podsumowuje pani profesor.

W Śląskiem placówek, które oferują zajęcia muzyczne dla najmłodszych, jest sporo. Od 4. miesiąca życia można chodzić z maluszkiem do szkół Yamaha. Są to prywatne placówki, które działają w większości śląskich miast. Ta największa znajduje się w Katowicach. Prowadzi ją rodzina Bujnowiczów. Poza tradycyjnymi zajęciami oferuje regularne koncerty dla dzieci i ich rodziców, tzw. „Filharmonię malucha”. Najbliższy koncert odbędzie się już 18 stycznia. Dwa razy w tygodniu maluchy spotykają się na zajęciach „Akademii przedszkolaka” organizowanych przez Akademię Muzyczną w Katowicach. Także Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w swojej ofercie ma zajęcia dla dzieci. Raz w tygodniu spotykają się maluchy w wieku od 3 do 6 lat.

Katarzyna Domagała - Szymonek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.