Dawna właścicielka Grabówki spoczęła wśród swoich dzieci. To przełomowe odkrycie...

Czytaj dalej
Fot. Muzeum w Wodzisławiu Śl.
red.

Dawna właścicielka Grabówki spoczęła wśród swoich dzieci. To przełomowe odkrycie...

red.

Historycy odkryli niezwykle ciekawe fakty z życia Zofii Eleonory von Bodenhausen, dawnej właścicielki ziem na Grabówce (gm. Lubomia).

Gdy umrę moje ciało włóżcie do trumny, którą postawcie na prostym wozie, ciągniętym przez dwa białe woły. Gdzie trzeci raz się zatrzymają, tam mnie pochowajcie - taki pochówek według legendy znanej od wieków mieszkańcom Lubomi zażyczyła sobie Zofia Eleonora von Bodenhausen, dawna właścicielka ziem na Grabówce.

Według legendy wozy miały się zatrzymać na polach w Syryni pomiędzy Lubomią i Grabówką. Stoi tam nawet mocno zniszczony pomnik, który skrywa wielką tajemnicę. Jaką? To próbowali ustalić archeolodzy z Muzeum w Wodzisławiu Śląskim, którzy przed kilkoma tygodniami prowadzili w tym miejscu prace.

Badali już 50 lat temu

O Bordynowskiej Pani (tak nazywana jest w Lubomi) nikt nie zapomniał. Mieszkańcy z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie wiedzę o dawnej dobrodusznej właścicielce oraz o jej nietypowym pochówku.

Samotnie stojący w szczerym polu słup z cegły od wieków skrywał wiele tajemnic (przez lata zastanawiano się, co się pod nim znajduje i kto tam spoczywa). Część z nich udało się rozwiać Sławomirowi Kulpie, Adrianowi Podgórskiemu oraz innym naukowcom, którzy pracowali na miejscu (i pracują wciąż laboratoriach). Badania sfinansował Urząd Gminy w Lubomi.

- Sprawa związana z Zofią Eleonorą von Bodenhausen była największą zagadką Lubomi, ale i całego powiatu wodzisławskiego. Dużo udało nam się dowiedzieć - przyznaje Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum w Wodzisławiu Śl.

Co ciekawe, w tym miejscu nie były to pierwsze wykopaliska. Jeszcze w 1968 roku prof. Jerzy Szydłowski (badał grodzisko w Lubomi) prowadził w przy pomniku prace. Niewiele one przyniosły. Zresztą nie z jego winy.

Po odkryciu grobowca, ktoś w nocy go splądrował i sprofanował szczątki ludzkie. To była wówczas bardzo duża afera. W pracach brali udział polscy oraz niemieccy archeolodzy. Sprawą zajęła się milicja, głośno było o tym w prasie. Ostatecznie sprawców nie odnaleziono. Nie wiadomo też co ukradziono. Natomiast badania przedwcześnie zakończono.

- Szkoda, że grobowiec nie obstał się w nienaruszonym stanie do dnia dzisiejszego. Moglibyśmy dowiedzieć się jeszcze więcej ciekawych rzeczy o tym miejscu i osobach tam spoczywających - przyznaje Kulpa.

Znaleziono dwa grobowce

Pod ziemią znaleziono dwa grobowce. W jednym znajdowały się szczątki młodych osób: Heinricha Erpo (ur. 22.02. 1699 - zm. 16.03. 1717) i Anny Magdaleny (ur. 9.05. 1701 - zm. 18.04.1717).

Wcześniej już po oględzinach szczątków dowiedziono, że jedno z dzieci musiało cierpieć za życia. - Badania wykazały, że były to młode osoby. Jedno z dzieci cierpiało, o czym świadczą zmiany na kręgach piersiowych. Miało garba. Dzieci zmarły bardzo młodo, pewnie chorowały - zaznacza Kulpa.

Podczas wykopalisk odnaleziono również drugi grobowiec. W nim znaleziono prawdopodobnie szczątki Zofii Eleonory von Bodenhausen (czaszkę, kości) oraz materiał wraz z pinezkami (trumna prawdopodobnie była wyściełana od środka), trzy uchwyty do trumny (czwarty znajduje się w muzeum szkolnym w Syryni) oraz miedziane literki, które mogły być inkskrypcją.

- Grobowiec również wyglądał ciekawie. Był on dostawiony, prawdopodobnie w późniejszym czasie. Elementy wykorzystane do jego budowy zawierały detale architektoniczne. Być może część tej krypty stanowił dawny nagrobek, który znajdował się na powierzchni, albo elementy jakiejś kaplicy. Widać, że część materiałów wykorzystanych przy budowie krypty to gotowe elementy - zaznaczają historycy.

W miejscu pochówku stoi ceglany pomnik, ale i on prawdopodobnie powstał w późniejszym okresie (to wyjaśnią badania). Wcześniej w tym miejscu mogła stać kaplica.

Chciała być przy dzieciach

Czy w grobowcu znajdowała się Zofia Eleonora von Bodenhausen i jej dzieci? To wielce prawdopodobne. Precyzyjną odpowiedź dadzą jednak badania genetyczne, które są prowadzone.

Historycy zanim przystąpili do prac ziemnych, przez trzy lata badali życiorys dawnej właścicielki ziem na Grabówce. Sprawdzono setki dokumentów, śladów. Badania były prowadzone na bardzo szeroką skalę. Dzięki temu udało się odkryć kilka faktów z życia Zofii Eleonory von Bodenhausen (z domu Reiswitz), która urodziła się 30 kwietnia 1676 roku.

- Ojciec Jerzy, który zapisał jej majątek na Grabówce, był podskarbim na dworze przyszłego króla Polski Augusta II Mocnego w Dreźnie. To była mocna pozycja jak na tamte czasy. Tam też Zofia Eleonora dorastała. Była dobrze wykształcona - mówi Kulpa.

Tam też poznała swojego męża Melchiora Otta von Bodenhausena. Był również wykształcony. Zajmował się naukami ścisłymi, szukał kamienia filozoficznego. W chwili ślubu Zofia Eleonora miała 17 lat, a jej partner około 40. Uroczystość odbyła się w dreźnieńskiej katedrze. Bardziej dostojnego miejsca już nie można było sobie w tamtych czasach wyobrazić.

Mieszkali w Dreźnie, później w majątku męża w Mühltroff, mieszkali też na Śląsku. Przy okazji badań Sławomir Kulpa odkrył, że Zofia Eleonora von Bodenhausen miała siedmioro dzieci, a nie pięcioro jak dotychczas twierdzono (prawdopodobnie pomijano przedwcześnie zmarłą dwójkę dzieci). Melchior Otto von Bodenhausen zmarł w 1732 roku i został pochowany w Mühltroff.

Rok wcześniej jego żona sprzedała majątek na Grabówce (jeszcze wcześniej pozbyła się majątku w Tworkowie). Dlaczego? Przypuszczeń jest kilka. Mogły spowodować to kłopoty finansowe. W tym czasie jej mąż był schorowany i nie mogła liczyć na jego pomoc finansową w utrzymaniu majątku.

- Dbała o swoje dzieci. Studiowały na uniwersytecie w Halle, a to również kosztowało. Być może dlatego sprzedała majątek- zastanawia się Kulpa.

Innym powodem mógł być problem z praktykowaniem religii. Była ewangeliczką i to taką ortodoksyjną, a wokół była społeczność wiejska - katolicka. I pewnie dlatego wyprowadziła się do Brzegu, gdzie były większe swobody religijne.

Co ciekawe, nawet w chwili sprzedaży majątku nie zapomniała o lokalnej społeczności, która ją otaczała. - W akcie sprzedaży zaznaczyła, aby przyszły właściciel o mieszkańców Grabówki dbał - zaznacza Kulpa.

W Brzegu Zofia Eleonora von Bodenhausen również była znana i szanowana. O tym świadczą chociażby dokumenty, które odnaleziono w Opolu. W księdze zmarłych brzeskiej parafii z lat 1747 - 1767 poświęcano osobom pod dwie - trzy linijki. Informacja o śmierci Bordynowskiej Pani zajęła 1/3 część strony. Z niego można także wyczytać, że żyła 74 lata, 11 miesięcy i 12 dni. Zmarła 12 kwietnia o godz. 8 w 1751 r. Zgodnie z jej życzeniem zwłoki przewieziono 17 kwietnia do Grabówki.

Zadziwia miejsce, jakie wybrała na pochówek. Z racji jej pozycji mogła zostać pochowana w znacznie bardziej dostojnym miejscu, np. w kościele. - Zapewne chciała wrócić do rodzinnych stron i do swoich dzieci, które straciła przedwcześnie - przypuszcza Sławomir Kulpa.

Wcześniej badania magnetyczne wykluczyły, że jest to miejsce przypadkowe. - Do pomnika prowadziła utwardzona droga. To nie jest przypadkowe miejsce, tylko przemyślane. Grobowiec był widziany z posiadłości w Grabówce - podsumowuje Kulpa. Zaznacza, że badania wciąż trwają i są rozwojowe.


red.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.