Dlaczego Małgorzata Klimek nie mogła pielgrzymom odmówić gościny?

Czytaj dalej
Fot. Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk

Dlaczego Małgorzata Klimek nie mogła pielgrzymom odmówić gościny?

Jolanta Pierończyk

20 lipca kilka autokarów z Włoch przyjechało do Tychów. 25 włoskich pielgrzymów trafiło do parafii bł. Karoliny. Chlebem i solą witał ich sam proboszcz, ks. prałat Józef Szklorz. Wśród rodzin, które zgodziły się przyjąć pielgrzymów byli Małgorzata i Mirosław Klimkowie.

- ]To była potrzeba serca– mówi Małgorzata Klimek.- W 2000 r. sama byłam uczestniczką Światowych Dni Młodzieży w Rzymie i wtedy przygarnęła mnie włoska rodzina w Tolmezzo, w północnych Włoszech. Kiedy więc okazało się, że pielgrzymi zatrzymają się też w naszej parafii, poczułam, że to jest czas spłaty długu wdzięczności. A kiedy dowiedziałam się, że to będzie grupa włoska, to tym bardziej chciałam kogoś przyjąć u siebie. Było mi zupełnie obojętne, kto to będzie. Niektórzy zaznaczali, że chcą dziewczyny. Dziewczyny miały największe wzięcie. A dla mnie naprawdę nie miało znaczenia, kto trafi pod mój dach.

Mieszkanie za czytanie

Do Klimków przydzielono dwóch 18-letnich chłopaków z Alby w Piemoncie. Byli to Davide Rosso i Giovanni Alessandria.

- Przemili, bardzo grzeczni młodzi ludzie – mówi pani Małgorzata, mama 12-letniego Jakuba i 7-letniej Natalki.

Czasu na cieszenie się ich obecnością nie było jednak wiele. Program Dni w Diecezji (tak nazywał się ten czas przed Światowymi Dniami Młodzieży) był bardzo napięty: spotkania w kościołach, modlitwy, adoracje, ale także wycieczki (do KL Auschwitz, do zamku pszczyńskiego i zagrody żubrów, do Ogrodu Botanicznego w Mikołowie…), koncerty. Pielgrzymi wstawali wcześnie, jedli u rodzin śniadania, wychodzili na cały dzień i wracali późnym wieczorem.

Jedynym dniem, kiedy pielgrzymi spędzili pół dnia w rodzinach była niedziela. Był czas na wspólne śniadanie, wyjście do kościoła na mszę i wspólny obiad.

- A tego akurat dnia nasza córka Natalka kończyła siedem lat. Zebrała się rodzina, zaśpiewaliśmy „Sto lat”, po czym wstali Davide i Giovanni i zaśpiewali „Sto lat” po włosku – wspomina pani Małgorzata.

Niewiele brakowało, by ta ostatnia niedziela skończyła się nieprzyjemnie, bo podczas spotkania wszystkich pielgrzymów rejonu tyskiego (2200 osób) na stadionie miejskim w Tychach Davide zgubił dokumenty.

- Na szczęście, osoba, która znalazła te dokumenty zauważyła kartkę z moim numerem telefonu (wprawdzie obaj chłopcy mieli mój numer telefonu wpisany w komórce, ale pomyślałam, że komórkę można zgubić i dodatkowo dałam im kartkę z adresem i wszystkimi namiarami) i zadzwoniła do mnie. W ten sposób wszystko dobrze się skończyło - mówi Małgorzata Klimek.

Tych kilka dni pod wspólnym dachem, mimo że rodzina tak mało swoich gości widziała, jednak sprawiło, że wszyscy zżyli się ze sobą. Tak wiele zdążyli sobie powiedzieć.

Klimkowie dowiedzieli się, że Giovanni pracuje u przyjaciela w winnicy, że chce być producentem wina, że bardzo interesuje go uprawa winorośli i produkcja wina. Jeśli chodzi o Dawida, to dowiedzieli się, że uczy się w szkole elektronicznej, że ma starszą studiującą siostrę i przygotowuje się do ważnego egzaminu w sierpniu z matematyki.

Państwu Klimkom podobało się to, co chłopcy mówili o codzienności we Włoszech, gdzie jest czas, pomiędzy dwunastą a czternastą, na codzienny wspólny obiad w rodzinach. W tym czasie jest bowiem przerwa w pracy i wszyscy wracają do domów, by wspólnie zasiąść do stołu.

- Tego im zazdrościmy – powiedzieli Małgorzata i Mirosław Klimkowie.

W pełnym składzie rodzina stawiła się w poniedziałek, 25 lipca, przed kościołem bł. Karoliny, by pożegnać swoich młodych gości.

Kilka dni później Klimkowie pojechali do Krakowa na spotkanie z papieżem Franciszkiem, także w nadziei, że spotkają jeszcze raz Davida i Giovanniego.

Jolanta Pierończyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.