Dwugłos: Czy protesty służby zdrowia są konieczne, a postulaty słuszne?

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Dwugłos: Czy protesty służby zdrowia są konieczne, a postulaty słuszne?

Agata Pustułka

Czy protesty służby zdrowia są konieczne, a postulaty słuszne? Czy czeka nas chaos po zmianach wprowadzonych przez rząd PiS? Pytamy Małgorzatę Pępek z PO i Barbarę Dziuk z PiS.

TAK

Małgorzata Pępek, posłanka Platformy Obywatelskiej
Rząd premier Beaty Szydło, ale przecież tak naprawdę to prezesa Jarosława Kaczyńskiego, musi zacząć wprowadzać konkretną, prawdziwą „dobrą zmianę” w służbie zdrowia. Jakoś tego nie widać.

Mieszkanie za czytanie

Zaniedbania sięgają wielu lat wstecz, ja wiem, że reformy te nie są łatwe, ale jeśli za zmianami w systemie opieki zdrowotnej nie idą godziwe płace, powoduje to spore napięcia. Poprzedni minister zdrowia, Marian Zembala, już taką reformę rozpoczął, zawarł porozumienie z pielęgniarkami i położnymi w sprawie podwyżek.

Obecny rząd musi to kontynuować także w przypadku pozostałych grup zawodowych w służbie zdrowia, bo inaczej będziemy mieli nierówne traktowanie i narastającą falę protestów. A że rozmowy ze środowiskiem służby zdrowia w kwestii wynagrodzeń zawsze są trudne, bez względu na to, jaka opcja polityczna ma władzę, to jest oczywiste. Nie można jednak traktować tematu jako nieistniejącego. Ludzie nie zapominają o obietnicach danych im przed wyborami. Tymczasem z tego, co słyszę, ze strony rządu mamy na dzisiaj na razie taki pakiet: unikanie rozmów z protestującymi, przesuwanie dialogu w czasie i brak szacunku dla protestujących. A Prawo i Sprawiedliwość podczas kampanii wyborczej mówiło o wzroście nakładów na służbę zdrowia do ponad 6 procent PKB do 2019 roku.

Tymczasem, jak się teraz okazuje, ani w tym, ani w przyszłym roku wyższych nakładów ani też oczekiwanych poziomów podwyżek płac prawdopodobnie nie będzie. Środowisko pracowników służby zdrowia ma prawo czuć się oszukane i ja te protesty popieram. Trudno się dziwić, że oczekują realizacji wyborczych obietnic. Cóż, wiarygodność obecnej władzy jest - można powiedzieć - żadna. W sobotę manifestować ma w Warszawie kilkadziesiąt tysięcy ludzi związanych ze służbą zdrowia - oni właśnie tego dowodzą. Zobaczymy, czy pani premier Szydło poświęci w tym sporze głowę ministra Radziwiłła.

NIE

Barbara Dziuk, posłanka Prawa i Sprawiedliwości
Filozofia polityki personalnej poprzedniej ekipy przekwalifikowała pracownika w narzędzie, przedmiot, który łatwo można wymienić. Pielęgniarki się zbuntowały i żądają, słusznie, szacunku dla siebie i swojej pracy. Nie można doprowadzić do sytuacji, w której biały personel opuści pacjentów, i do tak drastycznych posunięć nie dojdzie. O ewakuacji szpitali nie ma mowy. Zdrowie chorych nie może stać się kartą przetargową w sporach o podwyżki, a pacjent nie może stać się przedmiotem szantażu.

Okupacja gmachu Ministerstwa Zdrowia przez związkowców trwała od poniedziałku, to jest od zakończenia spotkania Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia, kiedy uznali, że o ich problemach powinna wiedzieć premier Beata Szydło. Do ministerstwa na rozmowy przyjechała minister Elżbieta Witek, szefowa gabinetu premier Beaty Szydło, i minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Podczas rozmów została przedstawiona sytuacja służby zdrowia. Wszystko jest na dobrej drodze - premier Beata Szydło już spotkała się ze związkowcami, przerwano protest i wspólnie poszukamy właściwego rozwiązania, które zostanie zaakceptowane przez obie strony.

Sytuacja jest trudna, ale rozmowy trwają i zapewne przyniosą rozwiązanie. Głównym postulatem, obok domagania się uchwalenia m.in. ustawy o sieci szpitali i dofinansowania Państwowego Ratownictwa Medycznego, są podwyżki wynagrodzeń. Brak godziwych wynagrodzeń wynika z wieloletnich zaniedbań, wynikających zresztą z poprzedniej filozofii zarządzania państwem. Wysokie pensje dostali lekarze, a pielęgniarki mają niskie uposażenia. Od momentu, kiedy kadra zarządzająca i lekarze wywindowali swoje zarobki, przestali się interesować losem swoich pracowników - tych ostatnich traktuje się przedmiotowo, a nie podmiotowo. Pielęgniarki czują się opuszczone i zostawione samym sobie, często nie mają wsparcia w kadrze kierowniczej. Podobna sytuacja panuje w innych instytucjach.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.