Dyrektor nie jest już „Misiewiczem”. Wykreślono go

Czytaj dalej
Fot. Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich

Dyrektor nie jest już „Misiewiczem”. Wykreślono go

Lucyna Talaśka-Klich

Grzegorz Smytry, dyr. bydgoskiej ANR, został usunięty z listy „Misiewicze”. - Przeprosiłem pana Grzegorza - mówi Michał Stasiński, poseł Nowoczesnej.

- Na liście z nazwiskami siedemnastu osób, które zdaniem Nowoczesnej otrzymały w Kujawsko-Pomorskiem intratne posady, choć zabrakło im kompetencji, byłem wpisany jako pierwszy! - mówi Grzegorz Smytry, który jest szefem bydgoskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych. - To nieporozumienie!

- We wtorek spotkałem się z panem Grzegorzem - przyznał Michał Stasiński, poseł Nowoczesnej. - Przeprosiłem go. To jest człowiek merytoryczny. Nie ulega jednak wątpliwości, że jego nominacja miała partyjny charakter.

Mniej więcej to samo znalazło się w sprostowaniu rozesłanym wczoraj do redakcji. Napisano w nim m.in., że Smytry posiada „niezbędne doświadczenie i wykształcenie”.

- Do spotkania doszło z mojej inicjatywy - twierdzi Smytry.

Poseł dodaje zaś, że za Smytrym wstawili się pracownicy bydgoskiego oddziału ANR: - Otrzymaliśmy e-maile w jego sprawie, odebraliśmy telefony. Pracownicy mówili, że to świetny dyrektor, troszczy się o ludzi.

- To miłe, ale nie wiem, kto się za mną wstawił - twierdzi sam Smytry.

- Nowoczesna mogła sprawdzić, zanim wpisała nazwisko naszego dyrektora na listę - mówi pracownik ANR w Bydgoszczy (nazwisko znane redakcji). - Przecież to kompetentna osoba. Wiele lat przepracował w agencji, zna branżę rolną, nawet ma doktorat z nauk rolniczych. Wpisanie go na tę listę to była chybiona decyzja.

Temat pracy doktorskiej Grzegorza Smytrego obronionej na Wydziale Rolnictwa bydgoskiej Akademii Techniczno- -Rolniczej brzmi: „Kierunki zagospodarowania i użytkowania gruntów z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa”.

Zatem napisał o tym, czym zajmował się w agencji. Bo w latach 1994-2003 był zastępcą dyrektora w bydgoskim oddziale ANR, a później jeszcze przez trzy lata kierownikiem Sekcji Gospodarowania Zasobem w ANR.

- Przepraszam z ogromną przyjemnością, jeżeli popełniłem błąd - dodaje poseł Stasiński.

- Dramatu w moim życiu z powodu wpisania na listę nie było, ale zostałem narażony na utratę zaufania - twierdzi Grzegorz Smytry. - Przecież nie każdy musi znać mój życiorys. A na liście znalazły się też błędne informacje, że jestem radnym powiatowym PiS. Potem zmieniono to na działacza lokalnego PiS. Do PiS-u należę, ale przecież to nie jest karalne!

Poseł podkreśla, że tylko to jedno nazwisko zniknie z kujawsko-pomorskiej listy „Mi-siewicze”.

Jednak sprostowanie w sprawie listy „#Misiewicze w kujawsko-pomorskim”, pod którym podpisał się poseł Michał Sta-siński, dotyczy nie tylko dyrektora ANR.

„(...) Jednocześnie informuję, że Pan Szymon Durlak wska-zany przez nas Dyrektor Agencji Mienia Wojskowego i komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Gołąbki to dwie różne osoby.

W związku z tym chciałbym przeprosić Pana Grzegorza Smy-trego i Pana Szymona Durlaka, komendanta Straży Leśnej w Nadleśnictwie Gołąbki, za zaistniałą sytuację i niezawinioną koincydencję zdarzeń”.

Czy przeprosiny zostały przyjęte?

W Nadleśnictwie Gołąbki zdziwiono się, że w sprostowaniu jest mowa o komendancie Straży Leśnej, ponieważ osoba przepraszana przez posła nie pracuje w nadleśnictwie od kilku lat. Poza tym już na liście „Misiewicze” pisano o byłym strażniku leśnym.

- To zamieszanie z nazwiskami jest efektem niechlujstwa Nowoczesnej - ocenia Smytry.

Lucyna Talaśka-Klich

Kieruję wspaniałym zespołem dziennikarzy, którzy rozkłada gospodarkę na czynniki pierwsze i tłumaczy Czytelnikom w jaki sposób ekonomia wpływa na życie przeciętnego Kowalskiego. Moim konikiem jest rolnictwo. Konie także są moją pasją, szczególnie huculskie i rasy wielkopolskiej.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.