Powstaniec śląski Paweł Muskietorz z bliskimi uratował w czasie wojny żydowską rodzinę Simenauerów. Wieś wiedziała
Muskietorzy z Borowej Wsi (dzisiaj sołectwo Mikołowa), pochodzą z Francji, przywieźli stamtąd otwartość na świat, znajomość wielu kultur. Paweł Muskietorz brał udział w powstaniach śląskich; w plebiscycie 1921 roku większość wsi opowiada się za Polską. Paweł prowadzi firmę murarską, współpracuje wtedy chętnie z żydowskim kupcem Erichem Simenauerem, który ma sklep budowlany w Wirku; osobiście lubią się i szanują.
Może dlatego kupiec daje za darmo materiały na odnowę drewnianego kościółka; w 1937 roku przeniesiono ten zabytek z Przyszowic do Borowej Wsi. Dla mieszkańców to ważny gest. Kiedy wybucha wojna, rodzina żydowskiego kupca trafia do getta w Sosnowcu. Tu ginie żona i syn Simenauera, ale jemu i córce Ricie udaje się uciec. Ratunek znajdują właśnie w domu Muskietorów w Borowej Wsi. Zostaną u nich do końca wojny, ukryci w gołębniku.
Paweł i Marta Muskietorzy mają wtedy sporą rodzinę. To ich synowie Franciszek i Józef w 2000 roku odbiorą medal “Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. - Wiedzieliśmy, że za taką pomoc grozi nam śmierć - mówił wtedy Franciszek. - Ale chcieliśmy ratować ludzi w tych strasznych czasach. Pomagało nam również to, że czuliśmy wsparcie. Sąsiedzi przecież wiedzieli, że ukrywamy Simenauerów.
Nikt nie doniósł, wieś pamiętała pomoc żydowskiego kupca. Dom Muskietorów zimą 1945 roku otworzył się również dla więźniów Auschwitz z Marszu Śmierci; esesmani zabijali za to na miejscu. Ale Francuz Max Golomstock ukrył się za stodołą, kilku innych więźniów także zdołało się schować, od gospodarzy dostali szybko pomoc, jedzenie i picie. Potem odezwał się Max, który dziękował Muskietorom za uratowanie życia. Rita Simenauer została lekarką, starała się o uhonorowanie Muskietorów. Na medalu, jaki otrzymali, są słowa: „Kto ratuje jedno życie, jakby cały świat ratował”.