Ewelina Lisowska: Nie lubię niczego w życiu kalkulować

Czytaj dalej
Ola Szatan

Ewelina Lisowska: Nie lubię niczego w życiu kalkulować

Ola Szatan

W szkole muzycznej nauczyła się gry na gitarze i... dobrej organizacji czasu. To drugie przydało się Ewelinie Lisowskiej po drugiej edycji TVN-owskiego programu „X Factor”, gdzie była jedną z finalistek. Program wygrał wówczas Dawid Podsiadło, ale Ewelina wykorzystała też swoje "5 minut". Dziś jest w ciągłym biegu. Właśnie wydała swój nowy album. Z Eweliną Lisowską rozmawialiśmy w niedzielę, 9 listopada w katowickim EMPIK-u, tuż przed spotkaniem promującym jej najnowszy album, na które przyszło ponad 300 fanów. Wokalistka zaśpiewała też cztery piosenki przy akompaniamencie gitary.

Ponad pół miliona fanów na Facebooku i cały wachlarz nagród, a to dopiero początek. Ewelina Lisowska na swoim koncie ma EP-kę „Ewelina Lisowska“ oraz debiutancki album „Aero-Plan”, który dotarł do Top 10 polskich bestsellerów płytowych. Wszystkie jej teledyski mają łącznie ponad 50 milionów wyświetleń na YouTube.
Najnowszy album Eweliny Lisowskiej nosi tytuł "Nowe Horyzonty". Ukazał się 28 października.

Rozmowa z Eweliną Lisowską

"Nowe Horyzonty" to tylko tytuł płyty czy również wskazówka, że dalej będziesz szukać swojego stylu muzycznego, w którym najlepiej się czujesz? Był już hard-core, rock, teraz pop... Czy ten tytuł ma drugie dno?
Chciałam zrobić coś zupełnie innego niż dotychczas, dlatego zdecydowałam się na nowoczesne brzmienia. Nie jest powiedziane, że w takim stylu będzie utrzymana także moja trzecia płyta. Wszystko wskazuje na to, że pójdę w zupełnie innym kierunku. Lubię eksperymentować w muzyce. Mam przed sobą jeszcze wiele ciekawych elementów do odkrycia. Nie chcę dawać swoim słuchaczom opatentowanych schematów i powtarzalności.

Mam wrażenie, że takim pomostem pomiędzy poprzednią płytą, a obecnym albumem jest utwór "Kameleon".
Rzeczywiście utwór "Kameleon" nawiązuje dość mocno do mojej pierwszej płyty. Jest on skierowany przede wszystkim do tych osób, które myślą, że wiedzą lepiej, co jest dla mnie dobre. Wydaje im się, że mają większą wiedzę na temat tego: jak ma wyglądać moje życie, co powinnam śpiewać i jak się zachowywać. Wydźwięk tekstu sam wskazywał, że ten kawałek musi mieć rockowe zacięcie.

Po programie "X Factor" sporo osób miało ci za złe, że postanowiłaś odejść od tego bardziej rockowego brzmienia, z którym byłaś kojarzona.
Ja nigdy nie ukrywałam, że pójście do programu było dla mnie rozpoczęciem zupełnie nowego etapu życia muzycznego. Miałam potrzebę zrobienia czegoś innego niż dotychczas. Dzisiaj chciałabym rozdzielić zespół Nurth i Ewelinę Lisowską. To dwa zupełnie inne projekty.

Dawid Podsiadło po sukcesie solowej płyty zdecydował się nagrać album ze swoim zespołem, który też okazał się strzałem w dziesiątkę.
Nie będę zaprzeczać, że chciałabym kiedyś wydać płytę z zespołem Nurth. Obecnie skupiam się jednak nad moim solowym projektem. Jako Ewelina Lisowska dałam się poznać z zupełnie innej strony. Zdobyłam tym samym bardzo wielu fanów. Nie chciałabym tracić tego, nad czym ciężko pracowałam przez ostatnie 3 lata. Na muzykę metalową znajdzie się miejsce w innym projekcie.

Udział w „X Factor” pomógł ci otworzyć nowe horyzonty? Masz na koncie sporo nagród. Znalazłaś się m.in. na liście najchętniej odtwarzanych materiałów muzycznych na świecie. Te rzeczy mają dla ciebie znaczenie w tym momencie kariery? Czy to tylko miłe połechtanie własnego ego?
Oczywiście, jest to bardzo miłe! Fajnie jest widzieć, że ludzie chętnie oglądają moje teledyski, a na facebook’u pojawia się dużo "lajków". Nie lubię jednak niczego w życiu kalkulować, chcę przede wszystkim robić to, co lubię. Cieszę się, że mam fanów, którzy kupują płyty i przychodzą na koncerty i spotkania ze mną.

Jesteś absolwentką szkoły muzycznej I stopnia im. Grażyny Bacewicz we Wrocławiu, w klasie gitary klasycznej. Co tak naprawdę dała ci szkoła muzyczna?
To jest dobre pytanie. Ja do tego tematu podchodzę dość sceptycznie, bo jeśli chodzi o sprawy muzyczne, to nie nauczyłam się tam zbyt wielu rzeczy. Grałam na gitarze klasycznej, czego dzisiaj nawet nie praktykuję. Jakieś pojęcie o nutach mam i pewnie wyniosłam też trochę innej pożytecznej wiedzy. Wydaje mi się, że jednym z pozytywnych aspektów była dobra organizacja czasu. Po powrocie z normalnej szkoły, od razu jechałam na zajęcia do drugiej. Musiałam być naprawdę dobrze zorganizowana, by starczyło czasu na wszystkie działania.

Na łobuzowanie miałaś czas?
Nie miałam czasu na łobuzowanie, bo w weekendy grałam próby z zespołem lub koncerty. Cały mój tydzień kręcił się wokół muzyki, a do tego jeszcze musiałam przygotować się do szkoły.

Od małego miałaś sprecyzowane plany na życie? Śpiewać na scenie?
Już jako pięciolatka doszłam do wniosku, że chcę być piosenkarką i koniec, kropka! (śmiech). Zaczęło się oczywiście od śpiewania do dezodorantów. Później pojawił się w końcu prawdziwy mikrofon.

W rodzinnej miejscowości więcej osób ci kibicuje, czy patrzy z zazdrością w oczach?
Zawsze znajdą się tacy, co kibicują jak i zazdrośnicy. Nie brakuje jednak ludzi, którzy są serdeczni i życzą mi wszystkiego najlepszego. Staram się nie przejmować zdaniem tych, którzy często na siłę chcą we mnie znaleźć złe cechy. Czasami ludzie dorabiają sobie własne historie o tym, jaka jestem. Wystarczy, że przypadkiem kogoś nie zauważę, jadąc autem, a już uznają to za przejaw gwiazdorstwa.

Zauważyłaś, że dzięki popularności masz więcej „przyjaciół”, którzy chcieliby ogrzać się w twoim cieple?
Na pewno jest dużo takich osób, które chciałyby się ze mną zaprzyjaźnić. Podchodzę do tego bardzo sceptycznie. Mam grono starych przyjaciół, którzy są ze mną od bardzo dawna. Większość poznałam zanim zaczęłam osiągać sukcesy muzyczne. Trzymam się sprawdzonych osób i nie szukam na siłę nowych przyjaciół.

Masz jakiś plan "B" na przyszłość, gdyby coś z muzyką nie wyszło?
Nie myślę teraz o planie "B". Mam tyle pracy, że nie ma sensu skupiać się na tym, co będzie, jeśli kariera muzyczna nie wypali. Jeżeli tak się stanie, to jakoś sobie poradzę. Jestem na tyle kreatywną osobą, że coś ciekawego wymyślę.

W tym natłoku zajęć znajdujesz jeszcze czas dla siebie?
Nie mam go zupełnie! Moje życie to tak naprawdę 24-godzinna praca. Nawet jak śpię to śni mi się, co będę robiła jutro (śmiech). Obecnie kalendarz mam wypełniony po brzegi. Często nie jestem w stanie znaleźć chwili wytchnienia.

Płytę "Nowe Horyzonty" tworzyłaś w przerwie między kolejnymi koncertami?
Czasu na jej realizację nie było zbyt dużo. Zaczęliśmy pracę w styczniu tego roku. Wtedy pojawiły się pierwsze szkice utworów. Później wystartował sezon koncertowy, w którym czynnie brałam udział, a w międzyczasie tworzyłam i nagrywałam.

A gdybyś miała zrobić bilans zysków i strat, to czego byłoby więcej?
Z całą pewnością więcej zysków. Muzyka to moja pasja i jestem szczęśliwa, że mogę robić to, co sprawia mi ogromną przyjemność.

Sukces i kariera czasem bolą?
Każdy człowiek ma lepsze i gorsze chwile, a z każdą trzeba sobie jakoś poradzić. Życie nie jest proste, chyba wszyscy możemy przekonać się o tym na własnej skórze.

Jak ty radzisz sobie z chwilami słabości?
Wszystko przelewam na papier. To jest najlepsze oczyszczenie. Bardzo chciałam, żeby płyta "Nowe Horyzonty" opowiadała o mnie i tak też jest. Teksty opisują wiele sytuacji z mojego życia, którym niechętnie dzielę się publicznie. Słuchając tego krążka, można wiele się na mój temat dowiedzieć.

Ola Szatan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.