Gra o metropolię. Czy impas przełamie Marek Kopel, nowy kandydat na jej szefa?

Czytaj dalej
Fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Marcin Zasada

Gra o metropolię. Czy impas przełamie Marek Kopel, nowy kandydat na jej szefa?

Marcin Zasada

„Marek Kopel będzie naszym kandydatem do rządzenia metropolią” - oświadczyła wczoraj prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik. Tak. Marek Kopel, były prezydent Chorzowa. Nominujące go miasta (oprócz Zabrza przede wszystkim Katowice) liczą, że będzie w stanie skuteczniej powalczyć o przywództwo w metropolii niż Adam Ostalecki, proponowany przez wojewodę dyrektor generalny urzędu wojewódzkiego.

- Dostałem propozycję. Przyjąłem ją tylko pod warunkiem wyjścia z impasu, w którym znalazła się metropolia - powiedział Kopel. Zaznacza, że interesuje go tylko najwyższe stanowisko. Jeśli przegra, nie zamierza zasiadać w zarządzie związku.

Jego samorządowe doświadczenie ma zrównoważyć wpływy Kazimierza Karolczaka, wicemarszałka woj. śląskiego. 12 dni przed wyłonieniem „prezydenta” metropolii to właśnie on pozostaje zdecydowanym faworytem do tej funkcji. Kopel w poniedziałek wraca z urlopu.

Marek Kopel był prezydentem Chorzowa w latach 1991-2010. Aktualnie jest zastępcą przewodniczącego zarządu KZK GOP.

Analiza: Marek Kopel do metropolii. Ale czy układ sił się zmieni?

Marek Kopel to solidny kandydat na szefa metropolii. I najlepszy z realnych wyborów „last minute” prezydentów Katowic i Zabrza. Czy jednak swoim promotorom jest w stanie zapewnić coś więcej ponad honorową porażkę, gdy 12 września samorządowcy wznowią metropolitalne obrady?

Pierwszy wniosek z wczorajszej, niespodziewanej deklaracji prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik (zapowiedziała, że kandydatem m.in. Zabrza i Katowic na stanowisko przewodniczącego zarządu metropolii będzie nie Adam Ostalecki, a Marek Kopel, były prezydent Chorzowa) jest umiarkowanie optymistyczny. To znaczy prezydenci Katowic i Zabrza uświadomili sobie, że holowanie kandydata wojewody, nawet kompetentnego, ale odgórnie narzuconego, ze skromnym doświadczeniem samorządowym, to przyjście z nożem na strzelaninę. Kandydatura Kopla, nawet jeśli została uzgodniona czy zaakceptowana w PiS, przynajmniej stwarza pozory autorskiej, a do tego merytorycznej nominacji. Nie ma też obaw, czy samorządowiec z takim stażem będzie musiał wybijać się na niepodległość. A swoją drogą, Kopla w tej szerokiej dyskusji przyjęto z taką ulgą, że jeszcze nawet nie wypomniano, jak dawno temu wygrał ostatnie wybory w swoim mieście, ile razy od tego czasu przegrał i jak bardzo odpowiada za kondycję KZK GOP i takie projekty jak ŚKUP.

Nie wiadomo, czy były prezydent Chorzowa będzie w ogóle w stanie odwrócić układ sił przed kluczowymi rozstrzygnięciami we władzach metropolii. Poparcie dla Kazimierza Karolczaka jest silne. W dodatku nawet dobre relacje Kopla z resztą czynnego środowiska samorządowego mogą nie wystarczyć do naprawy popsutych stosunków na linii Katowice - reszta dużych miast w centrum aglomeracji. Wpływowi prezydenci metropolii pokazali Marcinowi Krupie swoje pretensje, gdy we wtorek uniemożliwili mu objęcie stanowiska przewodniczącego zgromadzenia. Trudno też wyobrażać sobie, że osobistości pokroju Zygmunta Frankiewicza (Gliwice) czy Andrzeja Dziuby (Tychy) po prostu zostawią stronnictwo, które zbudowali, bo Katowice i Zabrze wreszcie wymyśliły sobie sensownego kandydata.

Czy zatem Kopel może przeciągnąć na swoją stronę miasta, które dziś głosowałyby na Karolczaka? Niewykluczone. Ale co np. z tymi gminami, które dotychczas wahały się lub poparcie dla Ostaleckiego deklarowały z różnie pojętego przymusu? Automatycznie staną przy Koplu? To też nie jest takie pewne. Wreszcie, jak na finałowe decyzje wpłynie to, co we wtorek wydarzyło się na sesji zgromadzenia metropolii? Przedłużanie głosowania i przerwanie obrad wbrew woli większości to średnia zachęta do budowania jakichkolwiek kompromisów.

Najciekawsze w tej rozgrywce będą ostatnie dni przed powrotem zgromadzenia metropolii do sali Sejmu Śląskiego. Przy wyrównanym stanie, komuś może przyjść do głowy, że przechodząc z jednego obozu do drugiego pod sam koniec, zyska najwięcej.

Marcin Zasada

Piszę najczęściej o polityce, bo to najzabawniejsza gałąź przemysłu rozrywkowego. Piszę o kulturze, o architekturze, o Śląsku w jego wielu wymiarach, bo tam kryje się najwięcej ciekawych zjawisk. Robię też filmy. Jestem współautorem dokumentu "Archikosmos" opowiadającego o kosmicznym rodowodzie architektury powojennych Katowic. Uważam, że najlepszym filmem Stanleya Kubricka był "Dr. Strangelove".

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.