Historia. Oto Dąbrowa 85 lat temu. Niezwykły pamiętnik
Nie wiadomo, jak stary zeszyt z zapiskami z początku XX wieku znalazł się w Wałbrzychu. To pamiętnik mieszkańca Dąbrowy Górniczej, pisany 85 lat temu. Władysław Ślęzak opisuje życie swoje i bliskich, ale po jego domu nie ma już śladu. Czy żyją jego krewni?
Władek to zawadiaka i kawalarz, nie brakuje mu sprytu. Musi sobie radzić, bo w domu przy ulicy Łukasińskiego 35 w Dąbrowie jest siedmioro rodzeństwa. Ojciec pracuje w hucie Bankowej. W 1916 roku 19-letni Władek po raz pierwszy spędza Boże Narodzenie poza domem, jest na posterunku. Przyjęli go do służby granicznej, wokół trwa, jak ją nazywa, Wojna Europejska, a Dąbrowa znalazła się pod okupacja austriacką. Władek zapisuje: „Zamiast opłatka podczas wieczerzy wigilijnej łamaliśmy się ciastem w rodzaju żydowskiej macy, które upiekła nam kucharka”. Smutno, niebezpiecznie. Może dla rozweselenia opowiada kolegom, jak to w Dąbrowie, gdy był mały, walczyły ze sobą na gwiazdy grupy kolędników. A on jedną rozstrzaskał. Zapamiętał to na całe życie, jak i to, że nie zdał do trzeciego oddziału. Potem należał do najlepszych uczniów i w nagrodę dostawał wciąż taką samą książkę „Lodowa pustynia”.
Łobuziak z Mydlic
Sporo wiemy o Władku Ślęzaku, bo 85 lat temu zaczął spisywać swoje życie. Gruby zeszyt w czarnych okładkach zatytułował „Pamiętnik”, niżej dał napis „Dąbrowa Górnicza 1932 rok”. I jeszcze ładny rysunek zachodzącego słońca, bo jak wyznał, najbardziej lubił rysować.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
już od
2,46 ZŁ /dzień