Huta Baildon też zastrajkowała w odpowiedzi na stan wojenny. Plac usłany był kaskami robotniczymi

Czytaj dalej
Fot. arc IPN
Teresa Semik

Huta Baildon też zastrajkowała w odpowiedzi na stan wojenny. Plac usłany był kaskami robotniczymi

Teresa Semik

15 grudnia 1981 roku plac Huty Baildon w Katowicach usłany był kaskami robotniczymi. Pospadały z głów hutników bitych pałkami przez ZOMO. Dzień wcześniej wieczorem strajk, ogłoszony w proteście na wprowadzenie stanu wojennego, został spacyfikowany. Barbara Liczberska, która 15 grudnia o szóstej rano przyszła do pracy w komisji zakładowej Solidarności, zastała wyłamane drzwi zabite tylko deskami. Dostała się do środka bocznym wejściem. A tam kolejne wyłamane drzwi, z biurek pourywane drzwiczki, rozbite szuflady, dokumentacja rozrzucona. Wszędzie ślady buciorów i demolki.

- Pewnie szturmujący nie wiedzieli, które pokoje zajmuje Solidarność, więc zniszczyli wszystkie biura w tym budynku - mówi Barbara Liczberska. - Najgorsze wrażenie robiły rozrzucone kaski na placu. Jeden z nich, żółty, w odwróconej pozycji, przerzucany był wiatrem z jednego miejsca na drugi. Jakby kogoś, czegoś szukał.

Ludzie chcieli zaprotestować

Huta Baildon zatrudniała z 10 tysięcy osób. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku milicja internowała Ryszarda Pabisia z zakładowych struktur Solidarności. Na wieść o stanie wojennym „ludzie głośno krzyczeli, chcieli strajku, powoływali się na statut” - powie potem przed sądem wojskowym Jerzy Rojek, działacz Solidarności.

14 grudnia na rannej zmianie zapada decyzja o strajku okupacyjnym. Żądania wydają się oczywiste: zniesienie stanu wojennego, zwolnienie Ryszarda Pabisia i wszystkich internowanych działaczy opozycji. Bramy Huty zostają zablokowane.

Barbara Liczberska, z działu finansowego, decyzją dyrekcji Huty Baildon już w maju 1981 roku została oddelegowana do pracy w NSZZ Solidarność, by prowadzić księgowość zakładowej organizacji związkowej. Gdy 14 grudnia przyszła rano do pracy, w pomieszczeniach Solidarności było pełno ludzi, niektórzy od wczoraj. Nikt nie wiedział, co teraz? Dyrektor huty zażądał wydania dokumentów związkowych, pieczątek i prosił o opuszczenie pomieszczeń komisji. Prawem stanu wojennego Solidarność została zdelegalizowana. W odpowiedzi usłyszał tylko złowrogie pomruki.

13 grudnia 1981 roku, gdy generał Wojciech Jaruzelski wprowadzał stan wojenny, była niedziela i większość zakładów nie pracowała. Dochodziło do spontanicznych masówek, ale strajki nie rozwijały się jeszcze tak dynamicznie, jak dnia następnego. Przeważnie decyzje o ich ogłoszeniu pozostawiano porannym, poniedziałkowym zmianom, gdy załogi będą liczniejsze.
14 grudnia 1981 roku strajk podjęło czternaście kopalń, tarnogórski Fazos, ale najmocniej wrzało w Hucie Katowice. Dla sił porządkowych zduszenie tego protestu było priorytetowe. Funkcjonariusze milicji wyposażeni w pałki, gazy łzawiące, armatki wodne spacyfikowali najpierw strajk w kopalni Wieczorek w Katowicach, a po godzinie 14.00 kolumna milicyjnych wozów i czołgów, stała już pod bramami huty w Dąbrowie Górniczej. Zdusiła ten protest i ruszyła z powrotem do Katowic.

ZOMO użyło pałek

Zatrzymała się przy kopalni Wujek, gdzie też trwał strajk. Wywołała popłoch wśród górników, którzy akurat uczestniczyli we mszy. Szefowie: Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Katowicach oraz katowickiej jednostki ZOMO zgodnie potem twierdzili, że nie chcieli zadrażniać górników, więc prosili komendanta wojewódzkiego milicji, by z powodu tej mszy akcję odblokowania kopalni przełożyć na inny dzień. Dlatego po demonstracji siły kolumna czołgów i wozów pancernych pojechała w stronę Huty Baildon.
W strajku, który rozpoczął się tu rano 14 grudnia 1981 roku, uczestniczyło z 4 tysiące osób, wśród nich około 20 studentów. Nie było strachu, była euforia, przynajmniej na początku. Przed oknami gabinetu komisarza wojskowego ktoś postawił krzyż i ludzie zaczęli się gromadzić wokół niego na modlitwę. Schowano sztandar związkowy, znaczki Solidarności. Pojawiły się ulotki, plakaty.
Jarosław Neja w książce „Grudzień 1981 roku w województwie katowickim” podaje, że w akcji w Hucie Baildon wzięło udział 790 milicjantów wspartych sześcioma armatkami wodnymi, 170 ormowców (czyli funkcjonariuszy Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej), dwie kompanie rozpoznania Wojska Polskiego. Operacja rozpoczęła się około 20.00 i trwała ponad dwie godziny.
Oddziały ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej), które weszły na teren huty, penetrowały budynek po budynku. Ludzie uciekali w popłochu, wskakiwali do wagonów pociągu, który wyjeżdżał z huty z załadowanym towarem. Inni chowali się po szafkach.

Najwięcej osób przebywało na Wydziale Remontowym, tam także mieścił się komitet strajkowy. Gdy ZOMO ustawiło w hali armatkę wodną, nie było już mowy o jakimś oporze, nie było nawet gdzie uciekać. Przez megafony wzywano załogę do zaprzestania strajku. Ujawnili się organizatorzy protestu wierząc, że w ten sposób chronią załogę. Otrzymali oficerskie słowo, że nikomu nic się nie stanie.
Strajkujący ruszyli więc do wyjścia, ale za bramą stał szpaler milicjantów. Hutnicy musieli przejść wzdłuż niego, a zomowcy okładali ich co sił pałkami. Była to tak zwana „ścieżka zdrowia”, jak ironicznie nazwano tę formę tortur. Wtedy gubili swoje kaski.
Według danych milicji, na które powołuje się dr Jarosław Neja z katowickiego IPN, na komendę miejską MO w Katowicach przewiezione zostają 243 osoby. Przed wejściem do budynku komendy znów byli bici.

Ostatecznie zatrzymano 35 osób. Sporządzono 22 wnioski do kolegium ds. wykroczeń. Aresztowano 13 osób. Internowani zostali m.in. Marek Maj, Józef Kaczorowski, Zbigniew Malinowski.

Gdy jeszcze trwało tłumienie strajku w Hucie Baildon, około godziny 21.00 mniej liczne oddziały milicji i wojska weszły do kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej. Część załogi się rozbiegła, a około stu górników zebranych w cechowni odmówiło modlitwę i też opuściło kopalnię.

14 grudnia spacyfikowano również protesty w kopalniach: Bolesław Śmiały w Łaziskach, Mysłowice w Mysłowicach, Rozbark w Bytomiu, co nie oznaczało spokoju w regionie.

Mimo aresztowania stu osób, w tym kilkunastu działaczy Solidarności, strajk na nowo zainicjowała załoga Huty Katowice. Nadal strajkowała kopalnia Staszic i Wujek w Katowicach, kopalnie jastrzębskie.

15 grudnia 1981 roku część sił wojska i milicji ruszyła w stronę kopalni Staszic (tu także pobito górników), a część w stronę kopalń: Borynia, Moszczenica, Jastrzębie, a także Manifest Lipcowy, gdzie oddział specjalny ZOMO po raz pierwszy użył broni palnej wobec strajkujących górników. Ranił czterech z nich. 16 grudnia 1981 zaatakowana została kopalnia Wujek; od kul zginęło 9 górników, a 21 doznało ran postrzałowych.

W regionie pozostały już tylko trzy punkty oporu: Huta Katowice oraz kopalnie Piast i Ziemowit. Ostatni z Piasta wyszli 28 grudnia. W całym kraju opór był już spacyfikowany.

Więzienie za strajk

Przywódcy strajku w Hucie Baildon stanęli przed Sądem Śląskiego Okręgu Wojskowego. Składowi orzekającemu przewodniczył major Janusz Godyń. Skazani zostali: Adam Andruszkiewicz na 1,5 roku więzienia, Zbigniew Malinowski i Jerzy Rojek - na 1 rok i 3 miesiące więzienia, Zbigniew Martyno-wicz - 1 rok więzienia, Ryszard Furgała, Włodzimierz Lewandowski, Józef Kaczorowski i Jerzy Sonek na 10 miesięcy więzienia, Marek Maj, Stanisław Przeradzki i Henryk Żak na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 4 lata, Jan Burzyński 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Zbigniew Rogowicz został uniewinniony.

Wspomnienia z wydarzeń w Hucie Baildon, począwszy od chwil, gdy rodziła się tam Solidarność, spisała Barbara Liczberska, by przetrwała historia, która tak bardzo zmieniła Polaków, a potem Polskę. W konkursie IPN na wspomnienia z lat 80., na który nadesłano ponad sto prac, zajęła trzecie miejsce. Kolejne dni po pacyfikacji dzieliła między dom, gdzie czekało na nią dwóch małych synów, pracę w hucie i kontakt z rodzinami aresztowanych, a bezpieka ciągle coś węszyła.

Teresa Semik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.