Jaworzno likwiduje zatoki autobusowe. Komunikacja publiczna ma na tym zyskać

Czytaj dalej
Fot. ZIELA
Kacper Jurkiewicz

Jaworzno likwiduje zatoki autobusowe. Komunikacja publiczna ma na tym zyskać

Kacper Jurkiewicz

Jak poprawić jakość transportu publicznego? Jaworzno znalazło na to sposób - kontrowersyjny. Na miejskich ulicach likwiduje się zatoki autobusowe. To może zaskakiwać, ale miasto dowodzi, że jest to sposób na upłynnienie ruchu i poprawę funkcjonowania komunikacji miejskiej.

Gdy w czasach, kiedy miasta naszej aglomeracji skupiały się na budowie nowych, szerokich ulic - Jaworzno zaczęło zwężać swoje nowe, pięknie wyremontowane drogi - mieszkańcy pukali się w głowy. Obawiali się tłoku w mieście, korków i wypadków. Tymczasem, po kilku miesiącach, miasto pochwaliło się efektami - bezpieczeństwo wzrosło, liczba wypadków spadła, korków nie przybyło.

Jaworzno. Zatoki autobusowe do likwidacji

Teraz w Jaworznie rozpoczyna się kolejna rewolucja: miasto będzie likwidować zatoki autobusowe. Ma to upłynnić ruch i podwyższyć bezpieczeństwo pieszych i pasażerów komunikacji publicznej. Jak tłumaczą urzędnicy, jeśli przy przystanku autobusowym znajduje się zatoka, autobus musi zwolnić, zajechać do zatoki, wpuścić i wypuścić pasażerów, a następnie zasygnalizować chęć ponownego włączenia się do ruchu, co często przez zachowanie kierowców na drodze bywa utrudnione.

Policzyli. Trwa to co najmniej pół minuty. Gdy autobus podjeżdża na przystanek bezzatokowy wszystko trwa około ośmiu sekund.

- Usunięcie zatok poprawia działanie komunikacji publicznej oraz poprawia obsługę jej klientów. Zwiększenie atrakcyjności komunikacji publicznej prowadzi do większego jej udziału w podróżach, co zmniejsza zatłoczenie jezdni autami osobowymi. Przekłada się to na większą dostępność miejsc parkingowych. Przystanki bezzatokowe „uspokajają” również ruch i sprzyjają poprawie bezpieczeństwa - mówi Tomasz Tosza, zastępca dyrektora Zarządu Miejskich Dróg i Mostów w Jaworznie.

Obecnie w Jaworznie likwiduje się zatoki autobusowe na podrzędnych drogach, a nowych po prostu się nie buduje. Zlikwidowano np. zatoki na Rogatce, ulicy Podwale i Fabrycznej. Zaprojektowano likwidacje czterech kolejnych zatok: na ulicach Katowickiej, Szczakowskiej, 11 listopada oraz św. Wojciecha.

- Należy pamiętać, że likwidacja zatoki jest poprzedzona analizą ruchu i do likwidacji są kierowane te zatoki, w których suma korzyści jest większa niż opóźnienia ruchu - dodaje Tosza.

Podczas niedawnej przebudowy ulic, nie zbudowano dodatkowych zatok. Powstały za to perony, które ułatwiają wsiadanie do autobusów. Jak podkreśla Tosza, miasto zna doświadczenia państw, które promują zrównoważony transport jak Niemcy, gdzie zatok autobusowych praktycznie się nie spotyka.

- Nie zalecamy śląskim miastom likwidacji zatok. Można to robić jedynie wtedy, gdy zostaną odwrócone trendy w miejskich mobilnościach i nastąpi powrót pasażerów do transportu publicznego. Jak w Jaworznie - mówi Tomasz Tosza.

Likwidacja zatok to kontrowersyjny pomysł

Pomysł jest dyskusyjny również dla ekspertów od logistyki miasta.

- Mam wątpliwości, co do takiego rozwiązania. Płynność ruchu autobusowego zostanie zachowana, jednak inne pojazdy nie będą poruszać się płynnie. Nie podoba mi się takie zniechęcanie do ruchu samochodowego, bo oddziałuje ono na negatywne emocje u kierowców - powiedział prof. Jacek Szołtysek, ekspert z zakresu logistyki miast Uniwersytetu Ekonomicznego.

Jako dobry przykład organizacji płynności ruchu podaje Gliwice, gdzie ruch jest monitorowany, a gdy autobusy mają opóźnienie, to włącza się im zielone światła, by miały pierwszeństwo w ruchu. - To jedno z najlepszych rozwiązań w miastach metropolii. Warto brać z nich przykład - dodaje.

Jednym z większych problemów w miastach są zakorkowane ulice. Według prof. Szołtyska likwidacja zatok nie będzie pomagała z tym walczyć. Jaworzno jest miastem tranzytowym, porusza się po nim wielu dostawców, którzy mogą mieć przez to opóźnienia. To może zniechęcić inwestorów.

- A co z osobami poruszającymi się na wózkach inwalidzkich i jeżdżących komunikacją miejską? - pyta. - Chyba nie wzięto pod uwagę tego, że wejście i wyjście takich osób z pojazdu zajmuje więcej czasu, a przy bezzatokowych przystankach ruch będzie wtedy jeszcze bardziej zatrzymany. Przy planowaniu takich rozwiązań trzeba brać pod uwagę różnych uczestników ruchu drogowego - mówi prof. Jacek Szołtysek.

W Krakowie przyjęto inna taktykę poprawiania działania komunikacji publicznej.
- Tam gdzie nie ma sporego ruchu nie warto budować zatoczek, choć u nas w mieście nie ma takich miejsc za dużo. Autobusy poruszają się po buspasach, co sprzyja płynności. Przy dużym natężeniu ruchu zatoczki są jak najbardziej wskazane, ruch wtedy się nie blokuje i odbywa płynniej - powiedział nam Andrzej Sierociński z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.

Kacper Jurkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.