Jerzy Nowosielski: wielki artysta, tytan pracy, alkoholik i geniusz

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz
Jolanta Ciosek

Jerzy Nowosielski: wielki artysta, tytan pracy, alkoholik i geniusz

Jolanta Ciosek

O Jerzym Nowosielskim opowiada Andrzej Starmach, historyk sztuki, znany krakowski marszand.

„Religijny malarz śmiałych erotyków, uduchowiony piewca konkretu, człowiek, który zmienił oblicze polskiej sztuki. Mistyk, człowiek, z którego emanowała siła ducha, uważał, że swoją sztukę trzeba zacząć budować od budowania siły ducha, bo duchowość jest najważniejsza…” Mowa w tym cytacie o…

...Jerzym Nowosielskim, wybitnym artyście, jednym z najważniejszych w polskiej sztuce. Tak, ten cytat dobrze go charakteryzuje. Wielka osobowość. Znam wielu artystów, ale tak uduchowionego jak Profesor nie spotkałem. Najchętniej rozmawiał z zakonnikami, sam był przez chwilę w klasztorze pod Lwowem.

Skąd brała się jego siła duchowości?

Był człowiekiem z pogranicza kultur Wschodu i Zachodu, co też miało ogromny wpływ na sztukę. Jego matka była Polką o niemieckich korzeniach, ojciec Łemkiem, on ochrzczony był w wierze grekokatolickiej, potem przeszedł na prawosławie. To jego poszukiwanie trwało całe życie. A do tego wielki erudyta, jeden z większych egzegetów Pisma Świętego w Polsce. Pamiętam jak przed laty, podczas spotkań ekumenicznych u oo. Dominikanów, Profesor występował w imieniu kościoła prawosławnego, prowadził niezwykłe dyskusje. Wówczas przekazał oo. Dominikanom dwie wspaniałe ikony na wyposażenie kaplicy ekumenicznej.

Jak wiadomo Nowosielski malował ikony, abstrakcje i akty - całe malarstwo miało dla niego charakter uduchowiony. Ojciec Tomasz z dominikańskiej „Beczki” uznał kiedyś, że jeden z aktów malowanych przez Profesora mógłby właściwie wisieć w kaplicy, bo jest świętym obrazem. To była ta jego siła ducha.

W tym roku minęła 95 rocznica urodzin Profesora, niedawno też wyszła ponownie fantastyczna, biografia artysty autorstwa Krystyny Czerni „Nietoperz w świątyni” wydana przez WAM (pierwsze wydanie Znaku sprzed siedmiu lat nominowane było do Nagrody Nike). Biografia szczera aż do bólu, bukazująca pokomplikowany obraz artysty i człowieka. Przez kilkadziesiąt lat byłeś przyjacielem malarza, opiekowałeś się nim i jego żoną Zofią, pochowałeś ich - byłeś niezwykle blisko tego samotnego w gruncie rzeczy człowieka. Skąd się w nim brało swego rodzaju rozdarcie między dobrem a złem?

Z tej biografii bardzo prawdziwej, świetnie ilustrowanej pracami Jurka, nie bałwochwalczej lecz szczerej, z której dowiadujemy się także o ciemnej stronie artysty, jednak wyłania się obraz człowieka dobrego, przede wszystkim wielkiego. Miał swoją straszną przypadłość - alkohol. To sprawiało wiele bólu Zofii, żonie, która rzuciła malarstwo dla niego uważając, że jest od niej zdolniejszy, choć sama świetnie się zapowiadała. Dobro a zło? Nie sądźmy abyśmy nie byli sądzeni.

Miał inne kobiety o czym żona wiedziała, zapijał się, zadręczał ją a jednak kochała go, on ją też…

Czy jemu jednemu, panu w sile wieku podobały się młode dziewczyny? Czy alkoholik musi być gorszy od abstynenta?

A jednak we wspomnieniach żona nazywała go psychopatą, walczyła z jego nałogiem, agresją wobec niej. „Życie spartolone, małżeństwo traktowane naiwnie, po głupiemu”. Te jej słowa świadczą o życiu - piekle…

Nie wyobrażała sobie życia bez niego a on bez niej. Pod koniec życia tak samo się kochali jak nienawidzili. Kochała w nim geniusza, nienawidziła alkoholika, a on żeby mieć dodatkowy grosz „na kielicha” sprzedawał też obrazy „poza obiegiem cenzury”, czyli poza plecami Zofii.

A jednak, mimo nałogu przez kilkadziesiąt lat był jednocześnie tytanem pracy. Pozostawił po sobie około dwóch tysięcy obrazów, nieprzeliczalną ilość rysunków, które jak trzeba było malował na odwrocie recepty. Też genialnie. Do dziś nie wiem jak było możliwe malowanie takich ilości prac z codziennym piciem na umór. No i jeszcze te „kilometry kwadratowe” polichromii, które malował w kościołach. Najlepsze swoje dzieła tworzył na trzeźwo. Wstawał bardzo wcześnie, bo z czasem te przerwy bez alkoholu były coraz krótsze. Tradycyjnie codziennie, po porannym malowaniu wstępował do mojej galerii przy Rynku na lampkę koniaku, obowiązkowo odwiedzał Akademię Sztuk Pięknych, gdzie miał zajęcia i swoje flagowe knajpy, m.in. przy Topolowej.

Czytaj więcej:

  • Podsumowanie geniuszu twórczego Jerzego Nowosielskiego
  • Genialny artysta, który w Polsce zdobył uznanie, a poza granicami nie. Dlaczego?
Pozostało jeszcze 51% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Jolanta Ciosek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.