Karmelita po pożarze. Dziewierzewo jak ognia boi się pryzmy śmieci

Czytaj dalej
Fot. Adam Lewandowski
Adam Lewandowski

Karmelita po pożarze. Dziewierzewo jak ognia boi się pryzmy śmieci

Adam Lewandowski

- Prosiliśmy lata, by władza chroniła nas przed tymi hałdami śmieci. Bo śmierdziało. To brzmi jak kpina, że smrodem urządziła nas firma z EKO w nazwie. I eko spływa teraz rowem do Kcynki i Kcynką do Noteci!

Pyta pan, skąd ten pożar? - Michał Celi, sołtys Karmelity i Stalówki wie swoje. - Samozapłon to mógł być latem, w czasie upałów, ale nie w marcu, po deszczowej nocy! A tu pochmurny dzień, i nagle zaczęło palić się. Sygnał o pożarze do strażaków poszedł 29 marca o godz. 11.28. Kiedy po ośmiu minutach przyjechali z OSP z Kcyni, to ogień zajął już 60 procent pryzmy, sięgał do połowy komina starej cegielni. Czarny dym przysłonił wszystko. Kcyni, 1200 metrów stąd, nie było widać. Waliło prosto na nas! A żyje tu przecież ze trzystu mieszkańców. Setka rodziców z dziećmi ewakuowała się poza teren naszego sołectwa. A jak wiatr zmienił kierunek, to myśmy trochę odetchnęli, ale dostało się Łankowicom, Tupadłom, Sipiorom, Szczepicom, Suchoręcz też dostał. A jednej nocy powiało na Kcynię. Larum podnieśli, więc strażacy kurtynę wodną postawili, by Kcynię choć trochę oszczędzić. Dziś, panie, to pikuś. Siódmy dzień leją wodę, dogaszają pogorzelisko. Ale w powietrzu wisi cała tablica Mendelejewa.

Stalówka, jadąc od strony Kcyni, jest po lewej stronie drogi, Karmelita po prawej, choć zabudowania prawie kilometr dalej. Stara cegielnia, gdzie paliło się składowisko firmy z Wielkopolski, jest w Karmelicie.

Swoją chemię już przyjęli

Sołtys Michał Celi jest tu od rana do nocy. Ma swoje krzesełko przed świetlicą, w której działa punkt obsługi strażaków. Bo dłużej niż godzinę strażak na pogorzelisku nie wytrzymuje. Gmina wydaje posiłki, napoje, kawę, herbatę. Obsługują panie Anna, Milena, Maryla. - Gdzie mieszkamy? Tu, w blokach. Patrz pan, 200-300 metrów od tego smrodu - mówią. - Myśmy swoją chemię już pobrali. Dokąd mamy się wynieść, skoro wszyscy mają nas gdzieś?! Nikt nie wiedział, co tu za odpady składują? Były spotkania, tłumaczyliśmy, że w tej chemii żyć się nie da - mówią mieszkańcy bloków. - Ale nikt nas wtedy nie słuchał. Mieli tu składować tylko papier i kartony, a pali się plastyk i sam Pan Bóg wie co jeszcze!

Prosili o pomoc władze Kcyni, powiatu nakielskiego, ochronę środowiska i WIOŚ, -wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. - Ba, nawet posłów, jak przyjeżdżali do Kcyni na dyżury poselskie - mówi sołtys Celi. - Posłanki Kozłowską, Piotrowską, posła Kłopotka. Tylko Kłopotek coś zrobił, wezwał WIOŚ i firma dostała mandat za składowanie odpadów na nieutwardzonym gruncie. Jednak niewiele to zmieniało. Ta firma jest u nas od sześciu lat. Dostali pozwolenie na rekultywację gruntów, na składowanie i przerób odpadów. Za cegielnią są wyrobiska. Ogrodzili się i nikt nie wie, co tam zasypali. Jednego roku coś wylało się z ziemi i dostało się to świństwo do stawu. Wszystkie ryby padły. A niedaleko stąd jest ujęcie wody. Kto pozwolił na takie wysypisko u nas?!

Woda i ziemia - zatrute

Dużo może o tym powiedzieć Janusz Ambrozik, właściciel ziemi przylegającej do starej cegielni w Karmelicie. Jest tu z żoną Ewą Ambrozik, łopatami przekopują przepusty w rowach, by woda nie przedostawała się na ich grunty, tylko spływała do Kcynki, i dalej do Noteci. - Myśmy swoje już odchorowali - mówi pan Janusz. - Z synem byliśmy w przychodni i w trójkę dostaliśmy tabletki i zastrzyki na odtrucie. Jestem w sporze z tą wielkopolską firmą. Teren należy do gminy Kcynia, od 2010 roku oddany w wieczystą dzierżawę tej firmie z Wielkopolski. Najpierw zajęli się rekultywacją terenu, od maja 2012 zaczęli zwozić odpady. Niby tylko kartony i papiery mogli tu składować, a co znajduję czyszcząc rowy? Sterty folii! Zapowiedziałem już burmistrzowi, że zacznę plastyki palić w piecu. Nic nie zrobili tej firmie, to niech spróbują mnie ukarać!

A kto wydał pozwolenie na zbieranie i przetwarzanie odpadów? - Starostwo Powiatowe w Nakle oraz od tego roku Urząd Marszałkowski w Toruniu - mówi Marek Szaruga, od półtora roku burmistrz Kcyni. - Pyta pan, ile kosztuje nas ta akcja? Nie podliczyliśmy wydatków, będzie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Proszę jechać do Dziewierzewa, tam też mamy podobne składowisko.

Tysiące i miliony

- 123 zastępy przewinęły się przez siedem dni w Karmelicie - mówi brygadier Roman Kłos, szef Komendy Powiatowej PSP w Nakle. - 242 naszych strażaków, z Bydgoszczy i ochotniczych straży pożarnych. W sobotę poszły 2 miliony litrów wody, 3000 litrów na minutę. Z miejscowego hydrantu, z pobliskiego stawu i zbiornika w Kcyni. Na samo paliwo wydaliśmy 30 tysięcy złotych.

W Dziewierzewie mają podobne wysypisko. 20 metrów od... ujęcia wody. Zamknięte na cztery spusty. Firmy już nie ma.

- Liczymy, że pożar w Karmelicie przypomni o naszym śmietniku. Monitujemy, gdzie się tylko da. Petycję z 200 podpisami mieszkańców przesłaliśmy w zeszłym roku do starostwa. Boimy się tego śmietnika jak ognia!

Wokół składowiska w Dziewierzewie oprowadzał mnie Adrian Jaśkiewicz.

- Patrz pan, kilkanaście uli przy tych śmieciach! - mówi. - Kto ten miód zje? Teraz, jak wybuchło w Karmelicie, to policja tu często zagląda, także strażacy. I co? I nic!

W Potulicach pod Nakłem mają podobny problem. Gdzie jeszcze?

Adam Lewandowski

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.