Kibice Lecha Poznań zeznają w sądzie: Nie skończymy tego meczu, żeby ta ku**a nie miała mistrza"

Czytaj dalej
Fot. Waldemar Wylegalski
Norbert Kowalski

Kibice Lecha Poznań zeznają w sądzie: Nie skończymy tego meczu, żeby ta ku**a nie miała mistrza"

Norbert Kowalski

– W przerwie meczu do prowadzącego doping podeszło kilkadziesiąt osób. Została podjęta decyzja, by meczu nie dokończyć. Z tego, co kojarzę prowadzący doping powiedział: „ku**a nie skończymy tego meczu, żeby ta ku**a (Legia) nie miała mistrza” – tak w piątek zeznawał w sądzie jeden z fanów Lecha Poznań w procesie kibiców oskarżonych po zamieszkach na meczu z Legią Warszawa w 2018 roku.

20 maja 2018 roku, stadion w Poznaniu – druga połowa meczu między Lechem Poznań a Legią Warszawa. Kolejorz przegrywa 0:2, co oznacza, że mistrzem Polski zostanie Legia. Na trybunie nr II (w tzw. Kotle) kibice Lecha wywieszają transparent „Mamy ku**a dość!”. Chwilę później wyłamują bramę oddzielającą trybuny od boiska i kilkadziesiąt osób wbiega na murawę. Na boisku lądują też race i świece dymne rzucane z trybun. Po kilkudziesięciu sekundach fani wracają na swój sektor, zaś na murawie pojawia się policja. Niedługo później sędzia przerywa mecz, a Lech zostaje ukarany walkowerem.

Czytaj też: Zabójstwo w Turku: 19-latek, który miał dźgnąć nożem swojego 9-letniego brata, usłyszał zarzut zabójstwa. Mężczyzna nie przyznał się do winy

Zamieszki na meczu Lech Poznań - Legia Warszawa

Chociaż od tego zdarzenia minęły już prawie dwa lata, w praktyce nie dobiegły one jeszcze całkowicie końca. Po zdarzeniu policjanci zatrzymali łącznie kilkudziesięciu fanów, z których większość od razu przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze. Jednak siedmiu fanów nie przyznało się do winy i stanęło przed sądem. To Piotr K. „Klima” uchodzący za jednego z liderów kibiców Lecha oraz Hubert K., Jarosław J. i Marcin K., Mikołaj N., Jakub M. i Hubert S. Część z albo przyznała się całkowicie, albo częściowo do winy.

Lech - Legia: Zadyma na stadionie - zobacz wideo:

Jedynym, który nie przyznał się do żadnego z zarzutów, był Piotr K. Prokuratura oskarżyła go o nakłanianie kibiców do przerwania meczu, wbiegnięcia na murawę, czy używania i rzucania pirotechniki.

– Nie miałem wpływu na rzucane świece dymne. Nie zdawałem sobie sprawy, że coś takiego pojawi się na murawie. Nie słyszałem też, żeby ktokolwiek z kibiców wzywał do zakończenia i przerwania meczu. Na pewno chcieliśmy, żeby on zakończył się normalnie - zgodnie z gwizdkiem sędziego

– przekonywał Piotr K.

Zobacz też: Były wiceprezydent Poznania Jakub J. uniewinniony. Znamy uzasadnienie wyroku. "Niedbalstwo niczego nie przesądza"

Lech Poznań - Legia Warszawa: "Będzie zadyma i wjazd na murawę"

W piątek odbyła się kolejna rozprawa, na której zeznawali głównie młodzi kibice, którzy po zatrzymaniu przez policję od razu przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze. – Około 65 minuty z podestu padło hasło, że sekcje mają iść do kibli. Różni ludzie wtedy wyszli. Po ok. 10 minutach wrócili. Nie wiem, co tam robili. Takie hasło padło jeszcze dwa razy. W końcu też poszedłem. Było tam wiele osób. Jeden facet spytał mnie czy mam się w co przebrać, czy mam kominiarkę. Powiedział, że będzie zadyma i wjazd na murawę i też mam lecieć, bo jak nie to mnie to rozpozna i nie pojadę już na żaden wyjazd – zeznawał jeden z kibiców.

I dodawał: – Po wyjściu na trybunę padło hasło „ja was do niczego nie namawiam, ale brama i płot są już roz***ane”. Tamten facet klepnął mnie i krzyknął „jedziemy”. Kiedy byliśmy na murawie padło hasło „lecą białe kaski” i wróciliśmy na trybuny. A tam znowu padło hasło, żeby iść do kibli. Tam przebrałem koszulkę i zdjąłem szalik.

Z kolei inny z kibiców zeznawał: – Jak płot został rozwalony to prowadzący krzyknął coś w stylu „ja wam nic nie mówię, ale jest dziura w płocie”. Na murawę poleciały świece dymne. Wtedy też prowadzący doping krzyknął „kto trafi Malarza, dostaje stówę”. Chodziło o bramkarza Legii Warszawa Arkadiusza Malarza. On zaczął uciekać z tamtego miejsca. Gdyby tam został, to pewnie byłby trafiony racą.

Sprawdź też: Kiedy będzie przesłuchany policjant z Konina, który zastrzelił 21-letniego Adama i co dalej ze śledztwem? Prokuratura powołała biegłych

Ten sam kibic dodawał: – Usłyszałem nawoływanie prowadzącego, które uznałem za zachętę do wbiegnięcia na boisko. Jak zobaczyłem innych kibiców, to dałem się ponieść emocjom i wbiegłem. Gdyby nie było hasła zachęcającego, to nie wbiegłbym na murawę, nawet widząc, że inni wbiegają. Na meczu są emocje. Każdy wie, że na meczu coś się wypije.

Jeden z kibiców podczas przesłuchania stwierdził też, że reakcją pozostałych fanów na informację „Klimy” o przerwaniu meczu „były oklaski i ogólne zadowolenie”. Ponadto mówił wprost, że „flaga sektorowa służy m.in. do ukrycia osób przebierających się do odpalania rac”. Do tej pory, chociaż zapewne każdy w środowisku kibicowskim zdaje sobie z tego sprawę, to raczej nie mówiło się o tym otwarcie.

Czytaj też: W wielkopolskiej rzeźni znęcano się nad zwierzętami? "Były bite i rażone prądem". Fundacja Viva! zawiadomiła prokuraturę

– Młodzi dali się całkowicie "porobić". Policja tylko zacierała ręce jak ich przesłuchiwała. Starszyzna wiedziała co i jak i mówiła, że nic nie pamięta, nie kojarzy lub nie wie. A młodzi się wysypali

– podsumowuje jedna z osób będących blisko sprawy.

Czytaj więcej o procesie kibiców Lecha Poznań:


"Klima" oferował 100 złotych za trafienie racą bramkarza Legii? Ujawniamy nowe fakty z zadymy na meczu Lech - Legia

Zobacz też:

Norbert Kowalski

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Emil Majchrzak

Skoro oskarżeni mówią, że wszyscy mieli się przebrać w toalecie, żeby nie zostać rozpoznanymi, to twierdzenie że „flaga sektorowa służy m.in. do ukrycia osób przebierających się do odpalania rac” jest pozbawione sensu. Przebierali się pod flagą sektorową... w toalecie? W drugiej połowie tego spotkania ani razu flaga sektorowa nie znalazła się nad głowami kibiców na sektorze, więc ten zarzut jest niepoważny. To nie pod nią ktokolwiek się przebierał, bo jej po prostu nie było, oskarżony się myli.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.