Klei wielkie żaglowce i marzy, żeby kiedyś popłynąć w prawdziwy rejs

Czytaj dalej
Fot. Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień

Klei wielkie żaglowce i marzy, żeby kiedyś popłynąć w prawdziwy rejs

Bogusław Kwiecień

Nie liczy, ile modeli zbudował. Było ich bardzo dużo. Zależy mu, aby kolejne były coraz lepsze. Dla niego to pasja, która pozwala się oderwać od szarej codzienności w domu socjalnym MOPS.

Od 40 lat buduje modele żaglowców. Ze słomy. To wielka pasja 57-letniego Zdzisława Soczówki z Oświęcimia. Pozwala mu oderwać się od szarej codzienności.

Trzy snopki na fregatę

Kiedyś wystarczył mu jeden snopek słomy, żeby zbudować fregatę, bo zboża były o wiele wyższe, niż obecnie. Teraz muszą być przynajmniej trzy. - Do tego musi być ścięta kosą, a nie z kombajnu - zaznacza pan Zdzisław, który od kilku lat bezdomny.

Zdobycie takiej słomy stanowi coraz większy problem. Gospodarze w okolicznych wsiach są zaskoczeni, gdy przychodzi i pyta, jaką mają słomę. - W tych nowych odmianach zbóż źdźbła są ponadto chudsze niż przed laty - tłumaczy.

Coraz trudniej też zdobyć odpowiedni karton, z którego wykonuje konstrukcje modeli. Najlepsze są opakowania po dużych lodówkach, ale ostatnio producenci zaczynają stosować inne materiały.

Do tego jeszcze bristol, 10 kordonków po 100 - 200 metrów każdy na olinowanie i można zaczynać.

- To żmudne zajęcie, ale nie potrafię z tym zerwać - mówi 57-letni mężczyzna.

Najpierw przez wiele godzin trzeba opalać słomę, aby nabrała odpowiednich właściwości i koloru. Projekty ma w głowie. Każdy kolejny model to także nowe doświadczenie.

Lubi też podpatrywać innych i słuchać. Kiedyś pewna studentka ASP w Krakowie, która miała okazję zobaczyć jego modele, podpowiedziała mu, jak uzyskać efektowny wygląd żagli.

W pamięci zostały mu także rady instruktorów z kółka modelarskiego w domu wychowawczym w Zawichoście, gdzie przebywał przez pięć lat, chociaż rzadko zaglądał na te zajęcia. Wtedy główną rozrywką było dla niego wyjście z kolegami na zakrapianą imprezę.

Precyzja i cierpliwość

Przy budowie żaglowców liczy się precyzja. Słoma musi być przyklejona idealnie co do milimetra, żeby osiągnąć efekt. Szlifowanie okienek i otworów armatnich zajmuje wiele godzin. W ostatnim modelu jest ich aż 150.

Wielkiej cierpliwości uczy również skręcanie sznurków, żeby osiągnąć wygląd olinowania jak na prawdziwym żaglowcu i wykonanie osprzętu. Na budowę żaglowca potrzebuje trzech miesięcy.

Nie wie, ile modeli zbudował w ciągu tych 40 lat. Na początku długo nie był zadowolony z efektów swojej pracy. Porzucał ten zrobiony i od razu brał się za nowy. Z czasem jego żaglowce były coraz bardziej imponujące.

Największy miał ponad dwa metry długości. Co się z nimi stało? W schronisku dla bezdomnych, a teraz w mieszkaniu chronionym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oświęcimiu na takie modele nie ma miejsca, więc je prostu rozdawał. Ma tylko ostatni.

Zdzisław Soczówka ze swoim ostatnim modelem. Budował go trzy miesiące. Takie , większe bądź mniejsze żaglowce buduje od 40 lat. Nie liczył, ile ich w
Bogusław Kwiecień Zdzisław Soczówka ze swoim ostatnim modelem. Budował go trzy miesiące. Takie , większe bądź mniejsze żaglowce buduje od 40 lat. Nie liczył, ile ich w tym czasie powstało. Większość rozdał

Okręt dla pani premier

Nie próbuje zarabiać na swoich modelach, bo jak mówi, tej pracy i tak wycenić się nie da. Raz kiedyś zrobił jeden na zamówienie. Zbierał więc rachunki za materiały i wyszło, że kosztował 555 zł.

Jeden z okrętów chciał podarować premier Beacie Szydło. Zrobił go w listopadzie 2015 roku. Napisał w tej sprawie list do Kancelarii Premiera.

Jak mówi, ujął go jej ciepły i miły głos w radiu. Wcześniej nie widział szefowej rządu w telewizji, bo jej nie oglądał. Nie mogąc doczekać się na odpowiedź, zaniósł model do biura poselskiego PiS w Oświęcimiu. Nie było akurat nikogo, więc zostawił go pod drzwiami. - Może dotarł do pani premier? - zastanawia się pan Zdzisław.

Marzenia o rejsie

Nie pamięta dokładnie, jak zaczęła się ta jego pasja. Modele zaczął kleić późno, bo dopiero po wyjściu z domu wychowawczego. Miał 18 lat.

- Pewnie wzięła się z książek - mówi mężczyzna. Jako młody chłopak zaczytywał się w powieściach marynistycznych i przygodowych i planował, że też będzie pływał. W pewnym momencie swojej młodości wódka zdominowała jednak jego życie. Podjął walkę z nałogiem i od 17 lat nie pije.

Nie kryje, że wdzięczny jest koordynatorce schroniska Ewie Ocylok, która pozwoliła mu robić modele, mimo ograniczonych warunków lokalowych. A jeszcze bardziej za to, że pomogła mu, gdy w pewnym momencie zaczęły piętrzyć się na jego drodze różne przeciwności losu.

Ta z kolei podkreśla, że umiejętności pana Zdzisława przydają się w różnych pracach na terenie placówki. Jest wesołym człowiekiem.

Kiedyś był zatrudniony w jednej z firm na Śląsku, ale po cięciach etatów stracił pracę.

Ma marzenie, by popłynąć kiedyś prawdziwym żaglowcem. Wierzy w przeznaczenie, uważa, że wszystko jest zapisane w niebie. Może więc i ten jego wymarzony rejs.

Bogusław Kwiecień

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.