Dorota Kowalska

Kod DNA sprawił, że nie ma już zbrodni doskonałych

Kod DNA sprawił, że nie ma już zbrodni doskonałych Fot. typographyimages / pixabay license
Dorota Kowalska

Rozwój nowych technologii i medycyny sprawia, że dzisiaj trudno byłoby popełnić zbrodnię doskonałą. Coraz częściej poznajemy też rozwiązania starych zagadek.

To może być przełom w historii słynnego Kuby Rozpruwacza, który siał strach w XIX-wiecznym Londynie. Wiadomo, że zamordował co najmniej pięć kobiet. Na jedwabnym szalu, znalezionym przy ciele jednej z nich - Catherine Eddowes, odkryto krew i nasienie mordercy. Zachowane DNA naukowcy Liverpool John Moores University ponownie porównali z DNA żyjących dziś potomków Kosminskiego i Eddowes. Uzyskane wyniki mają potwierdzać, że Kubą Rozpruwaczem był Kosminski.

Sam Kosminski był jednym z podejrzewanych o dokonanie tych okrutnych zbrodni, ale nie znaleziono wówczas wystarczających dowodów, by postawić mu zarzuty. Kosminski z zawodu fryzjer, od 1891 roku stale przebywał w szpitalach psychiatrycznych, zmarł w jednym z nich w 1919 roku, miał wówczas 53 lata.

Szal, na którym znajdowało się DNA zamordowanej i sprawcy brutalnego morderstwa, zabrał z miejsca zbrodni śledczy Scotland Yardu, a potem podarował go swojej żonie. Ta jednak zauważyła na materiale plamy krwi i nie przyjęła prezentu. Szal został w 2007 roku kupiony na aukcji przez biznesmena Russella Edwardsa, który następnie przekazał go naukowcom. Ci porównali DNA potomków Kosminskiego i Eddowes z materiałem zabezpieczonym na szalu. Po trwających ponad trzy i pół roku analizach fiński ekspert biologii molekularnej Jari Louhelainen orzekł, że efekty porównań były pozytywne, ale inni eksperci zakwestionowali wyniki jego badań. Tym razem badania mitochondrialnego DNA mają nie pozostawiać złudzeń, że zbrodni dokonał Polak. Dowody sugerują także, że podejrzany miał ciemne włosy i oczy, co pasuje do opisu Kosminskiego.

Zbrodnia doskonała nie istnieje, ponieważ nie ma na świecie przestępcy, który byłby w stanie zatrzeć za sobą wszystkie ślady - twierdzą fachowcy.

W laboratoriach kryminalistyki pracują profesjonaliści. Na całym świecie takich laboratoriów są tysiące. Żeby przekonać się, na jakim poziomie jest dzisiaj nauka, dzięki której śledczy mogą zbadać niemal każdy ślad zostawiony na miejscu przestępstwa, wystarczy pooglądać tak modne amerykańskie seriale, jak „CIA - Kryminalne zagadki Miami”, czy „CIA - Kryminalne zagadki Las Vegas”. Przyjrzyjmy się, jakie ślady są dla nich najważniejsze.

Daktyloskopia - niektórzy mówią: królowa kryminalistyki.

Jak długo może przechować się ślad? Był przypadek, że po 30 latach na kartce papieru zachował się odcisk palca. Wszystko zależy od podłoża, na którym pozostawiono ślad, od warunków, w jakich go przechowywano. Ale nie tylko. Nasze odciski to najczęściej pozostawiona na czymś substancja potowo-tłuszczowa, znaczy: w 90 procentach woda, w 10 tłuszcz. Ślad inaczej będzie się zachowywał, jeśli jesteśmy na diecie albo przyjmujemy lekarstwa. Pierwszy na świecie wyrok orzeczony na podstawie zostawionych na miejscu zbrodni odcisków linii papilarnych wydano w 1892 roku w Argentynie. Skazana została Francesca Rojas za zamordowanie dwójki swoich dzieci i obarczanie winą innych. W Europie po raz pierwszy skazano człowieka na podstawie odcisków palców w Anglii, 2 września 1902 roku. Harry Jackson za włamanie do domu dostał siedem lat więzienia. Nieszczęśliwie dla siebie samego, zostawił odciski linii papilarnych na parapecie. W 1892 roku Francis Galton, zięć Darwina wykazał, jak nikłe jest prawdopodobieństwo, by dwoje ludzi miało takie same układy linii papilarnych (1:64 000 000 000).

Od kiedy jeszcze śledczy mają do dyspozycji automatyczny system identyfikacji AFIS, czyli ogromną bazę danych o przestępcach i śladach pozostawionych w miejscach przestępstw, nie tylko z dziedziny daktyloskopii, mogą naprawdę sporo.

Przykłady? W 2012 roku, po dwóch latach od zbrodni, zatrzymano mężczyznę, który wraz z kolegami napadł na sklep przy ul. Szanajcy w Warszawie. 28-letni Jacek K. odbywał już wcześniej karę za napad. Podejrzany nie przyznawał się do winy. Twierdził, że 16 czerwca 2010 roku, w dniu, w którym doszło do napadu, był poza Warszawą, ale dowody zgromadzone na miejscu przestępstwa mówiły zupełnie co innego.

W trakcie napadu bandyci brutalnie pobili 75-letnią sprzedawczynię, która w wyniku obrażeń zmarła. Skradli jakieś drobiazgi: papierosy, bilety komunikacji miejskiej, karty doładowań do telefonów komórkowych. W sumie ich łup wyniósł kilkaset złotych. Już wcześniej zarzut zabójstwa usłyszał 35-letni Sebastian Sz. Jego linie papilarne zabezpieczono na miejscu zbrodni, policjanci sprawdzili je w bazie AFIS i nie było wątpliwości, kto na ul. Szanajcy obrabował sklep. Sebastian Sz. miał już zresztą na koncie inne zabójstwo. Odsiedział za kratami 12 lat.

Albo taka historia. Latem 1995 r. do klubu nocnego El Chico, mieszczącego się przy ul. Umultowskiej w Poznaniu, przyjechało trzech mężczyzn mówiących po rosyjsku. Doszło do strzelaniny. Jeden z ochroniarzy klubu, Dariusz K., zginął na miejscu, drugi - Piotr J. - został ciężko ranny. Przeżył tylko dzięki temu, że szybko udało się go przewieźć do szpitala i zoperować.

Sprawcy uciekli z miejsca zdarzenia i przez wiele lat nie udawało się ustalić, kim byli. Na szczęście na miejscu strzelaniny udało się zabezpieczyć ich odciski palców, całkiem sporo doskonale widocznych linii papilarnych. W 2006 r. w Niemczech tamtejsza policja zatrzymała mężczyznę, który zostawił ślady w klubie El Chico. Okazało się, że to obywatel Tadżykistanu Aleksander S.

Kolejna broń w rękach śledczych - DNA, nasz kod genetyczny. Ślad doskonały. Tylko bliźnięta jednojajowe mają taki sam jego profil. A DNA jest wszędzie: na naszym naskórku, włosach, brwiach, w krwi, ślinie, w spermie.

Śledczy mogą je pobrać ze śliny pozostawionej na gumie do żucia, z odgryzionego kawałka czekolady, ze słomki do picia napoi, z ogryzka jabłka, z rękawiczek, które nosił podejrzany, bo przecież jego skóra musiała stykać się z materiałem, ocierać o niego.

Może dlatego w Polsce powstało tak wiele wydziałów zwanych potocznie Archiwum X. To jednostki do badania starych, niewyjaśnionych spraw, bo dzisiaj śledczy mogą korzystać z osiągnięć technologii i medycyny. Jeszcze raz, po latach, wrócić do zebranych na miejscu dowodów i rozwiązać zagadkę czyjejś śmierci. Takich historii są dziesiątki. Jak chociażby ta z Wrocławia. Do brutalnego zabójstwa 15-letniej Ewy doszło w nocy z 21 na 22 sierpnia 1993 roku. Około godz. 3 dziewczyna wracała sama na piechotę z pobliskiego Chmielna (powiat lwówecki), gdzie była na dyskotece. Nie wróciła do domu, więc rodzice zgłosili jej zaginięcie. Oprócz policjantów i strażaków, dziewczyny poszukiwała rodzina, sąsiedzi i znajomi. Zmasakrowane ciało 15-latki znaleziono w lesie, nieopodal polnej drogi, w pobliżu Zbylutowa.

Śledztwo prowadzone wówczas przez prokuraturę i policję nie pozwoliło ustalić sprawcy. W 2010 roku, w porozumieniu z rodziną zamordowanej, policjanci podjęli decyzję, by po raz kolejny przyjrzeć się dowodom. Tym razem zajęli się nią funkcjonariusze z Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Najbardziej doświadczeni policjanci Wydziału Kryminalnego i Dochodzeniowo-Śledczego postanowili ponownie dokładnie, krok po kroku, przeanalizować materiały dotyczące makabrycznej zbrodni. Szukali czegoś, co mogłoby ich naprowadzić na nowy trop.

Przyjęto nowe kierunki działania, ustalono nowe wątki oraz przesłuchano nowe osoby. Przeprowadzono ponownie ekspertyzy zabezpieczonych dowodów z wykorzystaniem nowoczesnych technik badawczych, w tym właśnie badań genetycznych. Żmudna praca policjantów z Archiwum X opłaciła się. Zatrzymano sprawcę.

Więc mamy odciski, DNA, mamy krew, której zwykle na miejscu zbrodni nie brakuje. Dzisiaj poszukiwaniem śladów krwi zajmują się technicy kryminalistyczni wyposażeni w latarki na błękitne diody oraz pomarańczowe okulary, dzięki którym podświetlona latarkami krew przybiera kolor czarny. Trzeba jednak dużego doświadczenia, żeby te ślady dostrzec i właściwie zinterpretować.

Pozostało jeszcze 54% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.