Komary na Śląsku: Nie ma deszczu - nie ma kąsania

Czytaj dalej
Fot. arc.
Iwona Makarska

Komary na Śląsku: Nie ma deszczu - nie ma kąsania

Iwona Makarska

Latają, bzyczą i dokuczają - czasem bardzo boleśnie. Ale w przeciwieństwie do poprzednich lat, kiedy komarów było zatrzęsienie - w tym roku niemal nie widać ich wcale. Dlaczego tak jest? Jakie gatunki komarów występują na Śląsku? Na czym polega odkomarzanie? Przeczytajcie.

Nie ma chyba osoby, która z komarem chętnie by się zaprzyjaźniła. Nawet najwięksi miłośnicy przyrody uciekają od niego jak najdalej tylko mogą. Ale nic dziwnego. Te nielubiane owady solidnie zasłużyły sobie na to, kąsając - nieraz bardzo dotkliwie.

Co się właściwie stało z komarami? - zastanawiamy się od początku lata. Zazwyczaj znajdują nas przecież bez trudu. Wabi je podwyższone stężenie dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu oraz kwas mlekowy i inne składniki potu. Tym razem jest inaczej. Pojawiają się jedynie pojedyncze osobniki. Jak się okazuje - przyczyna tkwi w niedoborze opadów, który możemy obserwować w tym roku na Górnym Śląsku. Komary od początku sezonu borykają się z brakiem miejsc dogodnych do rozrodu.

- Komary potrzebują zbiorników ze stojącą wodą do swojego rozwoju. Samica składa jaja w liczbie kilkuset na powierzchni zbiornika wodnego. Wystarczy choćby wiadro z deszczówką, a będzie stanowić doskonałe miejsce do rozwoju ich larw, które żywią się planktonem. Kluczowym elementem dla rozwoju tych owadów jest woda, i to jej brak lub obecność decyduje o ich masowym pojawieniu się lub też nie - wyjaśnia dr Łukasz Depa z Katedry Zoologii Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

- Deszczowa wiosna i lato sprzyjają powstawaniu licznych miejsc rozwoju komarów - kałuży, rozlewisk i innych zbiorników wodnych. Teraz miesięczne sumy opadów oscylowały w granicach zaledwie 40 - 90 proc. średniej wieloletniej. Także bardzo ciepły i umiarkowanie deszczowy lipiec nie poprawił warunków hydrologicznych. Stąd mała liczebność komarów w tym sezonie - dodaje dr Depa.

Komar brzęczący i widliszek - to te dwa gatunki komarów, pospolitych w całym kraju, dominują na Śląsku pod względem liczebności. Gdzie można napotkać te owady w naszym regionie? Lubią przebywać na obszarach zacienionych, pokrytych bujną roślinnością, na skrajach wód stojących lub płynących, obrzeżach lasów. Szczególnie narażone na występowanie komarów są miejscowości leżące w dolinach rzecznych i w pobliżu zbiorników wodnych. - Choć dobrze czują się w miastach, zwłaszcza w pobliżu zadrzewień, tegoroczna posucha, która w miastach potęguje się przez efekt tak zwanej miejskiej wyspy ciepła, nie sprzyja ich obecności na obszarach zabudowanych. Chyba że mamy np.: oczko wodne lub inne otwarte zbiorniki wody, które je przywabiają - mówi dr Depa. Jeśli wystąpią opady (a jest to wskazane z uwagi na narastającą suszę) komary, choć z kilkutygodniowym opóźnieniem, mogą się pojawić - warto znać miejsca, w których im jest dobrze, a gdzie my możemy stać się ich ofiarą.

No właśnie. Dla człowieka dokuczliwe są obydwa wymienione gatunki. Zapłodnione samice muszą napić się krwi stałocieplnego kręgowca, np. człowieka, aby móc złożyć jaja. Posiadają one kłująco - ssący aparat gębowy, zaopatrzony w mikroskopijne, ale silne sztylety, które nacinają skórę i przebijają się aż do naczyń krwionośnych. Owad wkłuwa się najczęściej w por skóry. Trafia w umieszczone pod skórą naczynie włosowate. Najpierw wpuszcza tam ślinę, której zadaniem jest zatrzymanie procesu krzepnięcia i znieczulenie bólu. Drugim otworem krew jest wsysana. Ślina wywołuje podrażnienie i swędzenie miejsca ukąszenia.

Jakie środki stosować, aby odstraszyć komary? - Można likwidować otwarte zbiorniki wodne, w oczkach wodnych hodować ryby, które mogłyby odżywiać się rozwijającymi w nim larwami owadów lub umożliwiać w miastach gniazdowanie jerzykom - jeden jerzyk potrafi co wieczór zjeść co najmniej kilkaset komarów - mówi dr Depa.

Najwięcej komarów zazwyczaj gromadzi się nad wodą. Popularne preparaty odstraszające nie zawsze są skutecznie - zależy to od bardzo wielu czynników m.in. od ich składu, a także od warunków pogodowych. Można próbować. Siedliska komarów usuwane są też przez tzw. odkomarzanie. Eksperci nie mają jednak dobrego zdania o tej metodzie - twierdzą, że wpływa ona negatywnie na środowisko.

- Odkomarzanie nie ma wpływu na stan populacji w szerszej skali. Za to zależnie od metody, odkomarzanie może być bardziej lub mniej bezpieczne dla innych mieszkańców wód. A jeżeli pozostaną miejsca rozrodu, to prędzej czy później komary powrócą i pewnie zabieg trzeba będzie powtórzyć. I tak w kółko - twierdzi Waldemar Żyła z działu przyrody Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.

Czy komary pojawią się jeszcze w tym roku? Wszystko zależy od pogody. Na razie możemy cieszyć się błogim spokojem od latających nad nami uciążliwych owadów. Oby jak najdłużej.

Iwona Makarska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.