Koniec strefy ciszy nad Jeziorem Żywieckim. Mogą tu pływać motorówki. Protest wędkarzy
Motorówki na Jeziorze Żywieckim znów będą mogły pływać, bo radni powiatowi uchylili uchwałę w sprawie strefy ciszy. I rozpętała się burza.
Beskidzkich wędkarzy łowiących ryby na Jeziorach Żywieckim i Międzybrodzkim zelektryzowała informacja o tym, że Rada Powiatu Żywieckiego uchyliła uchwałę z 2014 r. dotyczącą wprowadzenia strefy ciszy na akwenach zaporowych Tresna i Porąbka. Oznacza to, że po obu zbiornikach mogą pływać łodzie wyposażone w silniki spalinowe. Dla m.in. wędkarzy, żeglarzy, windsurferów i plażowiczów ta decyzja może oznaczać jedno - koniec ze spokojem na obu jeziorach.
- To bardzo nas niepokoi. Zrobiliśmy pospolite ruszenie, żeby przywrócić strefę ciszy dla naszych zbiorników - mówi Wojciech Duraj, prezes bielskiego Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Skierował do Wiesława Sypty, przewodniczącego Rady Powiatu Żywieckiego pismo, w którym PZW domaga się uchylenia podjętej uchwały.
Przez ostatnie lata po jeziorach Żywieckim i Międzybrodzkim mogły pływać tylko motorówki Wodnego Ochotnicze-go Pogotowia Ratunkowego, policji, a także łodzie motorowe tych, którzy uzyskali specjalne zezwolenia. Po ostatniej decyzji Rady Powiatu Żywieckiego zanosi się na to, że łodzie z silnikami wrócą na jeziora.
Wędkarze, ale nie tylko oni, są przerażeni, bo problem z dopuszczeniem na oba akweny innych jednostek z silnikami spalinowymi pojawił się już kilka lat temu.
„Uszy puchną w tym sezonie na Jeziorach Żywieckim i Międzybrodzkim. Wszystko przez ryk silników motorówek i skuterów wodnych, które tego lata pojawiły się na obu akwenach w ilościach niespotykanych w tych stronach nigdy wcześniej” - pisaliśmy na łamach DZ w sierpniu 2013 r.
Już wtedy wędkarze zwracali uwagę, że oba zbiorniki są zbyt małe, żeby mogły pływać po niej łodzie z silnikami, bo to oznacza częste i duże fale, które nie tylko doprowadzą do erozji brzegów - już kilka lat temu dochodziło do przypadków, że z powodu fali powstającej po przepłynięciu z dużą prędkością skutera czy motorówki przewracały się kajaki. Nie było gdzie popływać, pojawiły się też problemy z połowem ryb.
Burmistrz Żywca, Antoni Szlagor zwraca uwagę, że Jezioro Żywieckie to zbiornik retencyjny, z którego woda dociera na Śląsk. A położenie jeziora między górami będzie potęgowało hałas z motorówek, jakie będą po nim pływały. Obawia się też, że zezwolenia na korzystanie z motorówek na Jeziorze Żywieckim będą wydawane masowo.
- Zrobię prostą rzecz: po stronie miasta postawię szlaban z zakazem wjazdu samochodów łodziami motorowymi. Zakaz nie będzie dotyczył mieszkańców. Nie pozwolę znów rozjeżdżać dróg i zjazdów, któreśmy zrobili, przez jakieś kolosy - mówi burmistrz.
W żywieckim starostwie uspokajają, że nie ma się czego bać. - Uchylenie przez Radę Powiatu zakazu używania jednostek pływających o napędzie spalinowym na akwenach zbiorników Tresna i Porąbka, nie spowoduje, iż z dniem uchylenia zakazu wszystkie jednostki pływające będą mogły korzystać z wyżej wymienionych zbiorników - czytamy w rozesłanej wczoraj do mediów informacji.
Urzędnicy tłumaczą, że uchwała w sprawie motorówek została uchylona przez Radę Powiatu w Żywcu w odpowiedzi na zalecenie Wydziału Nadzoru Prawnego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, który w kwietniu tego roku wskazał na brak badań akustycznych. Jednocześnie urząd wojewódzki poinformował, że w przypadku niepodjęcia przez Radę Powiatu w Żywcu niezwłocznych, skutecznych działań w tym zakresie, wojewoda skorzysta z przysługującego mu środka nadzoru.