Koniec szkoły, czyli nauczyciel dostaje prezent. Chociaż wcale go nie chce

Czytaj dalej
Jolanta Pierończyk

Koniec szkoły, czyli nauczyciel dostaje prezent. Chociaż wcale go nie chce

Jolanta Pierończyk

Najbezpieczniejsze są kwiaty, ewentualnie czekoladki. Ale bywają bardziej ekstrawaganckie i kosztowne podarunki. Skok ze spadochronem, 120 cieni do powiek, fotel i pierścionek w balonie: bywa że nauczyciele dostają i takie rzeczy

Dostałem od uczniów na pożegnanie skok ze spadochronem. Było to moje marzenie, wiedzieli o tym i taką mi zrobili niespodziankę - przyznaje jeden z katechetów z Tychów.

- Kiedyś klasa podarowała mi pudełko ze 120 cieniami do powiek i białą szminkę, która na ustach robiła się różowa - opowiada jedna z nauczycielek z tego samego miasta.

- A ja dostałam kolczyki, które pozostały miłą pamiątką, ale nigdy ich nie założyłam, bo nie mam przekłutych uszu i przekłuć nie zamierzam - mówi inna.

- Na pamiątkę od jednej z klas mam bursztynową zawieszkę na rzemyku, którą bardzo lubię i często noszę - mówi nauczycielka z Tychów.

Wśród prezentów dla nauczycieli bywają też kupony do spa lub drogerii, biżuteria, czasem... nawet sprzęt AGD. Mężczyznom zdarzyło się dostać krawat, spinki, a nawet… alkohol.

- Czasem prezenty są bardzo dowcipnie zapakowane. Jedna z koleżanek dostała bukiet, do którego był przyczepiony balon, a w jego środku znajdował się pierścionek - mówi nauczycielka z jednej z tyskich szkół.

Mówią, że wystarczy zwykłe „dziękuję”

Przed nami zakończenie kolejnego roku szkolnego i pożegnanie z wychowawcą czy innym nauczycielem. Rodzice zastanawiają się nad prezentem, wysokością składki, a tymczasem - jak wynika z naszej sondy - nauczyciele w większości nie oczekują żadnych dowodów wdzięczności. Ba, wielu nie ukrywa, że jest to dla nich wielce krępująca sytuacja. - Naprawdę wystarczy zwykłe „dziękuję”. Niezręcznie się czujemy, kiedy dochodzą do nas słuchy o jakichś zbiórkach pieniędzy na prezent. Nie chcemy żadnych prezentów. O wiele milsze są dowody pamięci, które odbieramy od absolwentów w postaci życzeń na Facebooku czy kartek z pozdrowieniami z wakacji. Miło nam, kiedy absolwenci wpadają do szkoły z wizytą, żeby powiedzieć, co u nich słychać. Bardzo sympatyczne są okresowe spotkania klasowe z wychowawcą, na przykład na grillu. To naprawdę cenniejsze niż najdroższy prezent, bo to dla nauczyciela najlepszy dowód, że był rzeczywiście lubiany i że wychowankom zależy na utrzymywaniu z nim kontaktu - mówi Gabriela Wysocka, od roku na emeryturze po 37 latach pracy w różnych tyskich szkołach.

- U mnie epoka prezentów skończyła się dawno - mówi stanowczo Romuald Kubiciel, dyrektor LO im. Powstańców Śląskich w Bieruniu. - Stawiam sprawę jasno: nie przyjmuję żadnych prezentów i już. Jeśli ktoś czuje wyjątkową potrzebę jakiegoś szczególnego podziękowania, to wystarczy kwiatek. Jedna róża jest wystarczająco pięknym prezentem. Mogą być ewentualnie czekoladki, które otwieram w klasie, częstuję się jedną, a resztę zostawiam uczniom.

W swoim gabinecie dyrektor bieruń-skiego liceum ma kilka przedmiotów, które jednak dostał. Jeden z nich to… świeczka z dołączonym bilecikiem z takim tekstem: „Dziękuję za wskazanie mi autorytetów na moją drogę życia”. Drugi - to zdjęcie członków sekcji historycznej, którą prowadził. - Na tym zdjęciu jest np. Magda Górkiewicz, która jest dziś aktorką. Jest tu też Monika Bałdyga, która pozostawiła w szkole pamięć o swoich wielkich sukcesach na gruncie języka rosyjskiego. Miła pamiątka - mówi dyrektor Kubiciel.

Wielu nauczycieli w bieruńskim liceum bierze przykład z dyrektora i podczas pierwszych lekcji wychowawczych z nową klasą zapowiada, że nie chce żadnych prezentów. Najbardziej ulubionych uczniowie starają się jednak jakoś uhonorować. Tradycją tej szkoły jest pomysłowość.

Portret nauczyciela historii w stroju Napoleona

- Jeden z moich nauczycieli historii dostał od klasy namalowany przez uczennicę swój portret w stroju Napoleona - mówi dyrektor Kubiciel. - Mnie samemu, dawno, dawno temu, zdarzyło się znaleźć mojego malucha przewiązanego wielką wstęgą.

- A ja kiedyś znalazłam różę za wycieraczką - mówi matematyczka Barbara Wiśniowska, zwana przez bieruńskich licealistów „ciocią Basią”. Jej klasa pełna jest prezentów od uczniów. Wśród nich jest np. „inteligentny papier toaletowy” ze wzorami matematycznymi. Jest wielki portret klasy ułożony ze zdjęć poszczególnych uczniów, z których każdy trzyma jedną literkę, a literki składają się na zdanie: „Kochamy matematykę i Ciocię Basię”. Na parapecie stoi doniczka z aloesem, w którą wetknięta jest tabliczka: „Jestem wartością bezwzględną, podlewaj mnie zawsze w piątki”. Na ścianie wisi zegar, gdzie każda godzina jest wynikiem działania matematycznego, np. 2 do trzeciej potęgi (ósma), 3! (szósta), |7-9|, czyli druga, itp.

- Bardzo cenię sobie prezenty własnoręcznie wykonane przez uczniów. Jednym z nich jest np. Koło Fortuny, które uatrakcyjnia powtórki, bo pytania się losuje jak w teleturnieju. A kiedyś dostałam od moich uczniów drzewko szczęścia, złożone z jednogroszówek w liczbie odpowiadającej liczbie uczniów w klasie. Jedna jednogroszówka leżała pod drzewkiem, symbol ucznia, który od nas odszedł - mówi Barbara Wiśniowska.

Podarowali wychowawcy wygodny fotel

Ale jeden z prezentów w bieruńskim liceum zmusił dyrekcję do reakcji.

- Jedna klasa podarowała swojemu wychowawcy fotel do biurka. Piękny, wyściełany, obrotowy… Fotel dostał wychowawca, ale pozostał w klasie, do użytku szkolnego przez tego nauczyciela. Osobiście jednak poczułem się niekomfortowo i wszystkim nauczycielom dotychczasowe krzesła wymieniłem na podobne fotele - przyznaje Romuald Kubiciel.

Nigdy natomiast prezent nie powinien nauczyciela stawiać w niekomfortowej sytuacji.

- Wykluczone są wszelkie kosztowności, wykluczona wyszukana, droga biżuteria (kolczyki, pierścionki). Jeśli klasa koniecznie chce pozostawić po sobie pamiątkę, to na pewno będzie nią album ze zdjęciami ze wspólnego szkolnego życia. Można też podarować jedno zdjęcie klasy z autografami uczniów. Można wrócić do dobrego zwyczaju darowania książek. Nauczycielowi każdego przedmiotu przyda się jakaś nowość na półce. Jeśli ktoś jest miłośnikiem muzyki, można mu wybrać jakąś płytę, która będzie przypominać o wychowankach. Jeśli jest kolekcjonerem, można mu dołożyć jakiś drobiazg do kolekcji - mówi jedna z tyskich nauczycielek.

Nie będą fundować zakłopotania

Wielu rodziców, których pytaliśmy o prezenty na koniec roku szkolnego, nie chce fundować zakłopotania wychowawcom swoich dzieci i wybiera prezenty symboliczne. W Chełmie Śląskim na zakończenie trzeciej klasy jedna z wychowawczyń dostanie kwiaty, słodycze i bransoletkę za 50 zł. W Pszczynie na zakończenie przedszkola jedno z dzieci podarowało pani laurkę z własnym zdjęciem i wierszykiem.

W Zawierciu rodzice postawili na fotoksiążki. - Na zakończenie gimnazjum klasa mojego syna podarowała wychowawczyni zamówiony wcześniej album - to taka fotoksiążka, w której znalazły się zdjęcia uczniów z dzieciństwa zestawione z aktualnymi oraz zdjęciami z klasowych wycieczek, różnych wygłupów, itd. Nauczycielka była zachwycona. Natomiast na zakończenie podstawówki kupiliśmy wychowawczyni stylowe, markowe pióro z długopisem i - oczywiście - kwiaty - mówi mama uczniów z Zawier-cia.

- Na zakończenie trzeciej klasy w szkole podstawowej kupiliśmy wychowawczyni trzy lampiony ogrodowe. Zasada jest taka, że prezent nie może przekraczać 200-300 zł, wszystko zależy od liczebności klasy. Zawsze pytamy, ile jest w stanie dać najmniej zamożna rodzina w klasie i do jej możliwości dostosowujemy wysokość składki - mówi mama ucznia szkoły w Łaziskach Górnych.

Jolanta Pierończyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.