Arkadiusz Biernat

Koronawirus na kopalniach w Rydułtowach i Marcelu. Wirus nie przerwał wydobycia

Koronawirus nie przerwał wydobycia w kopalniach Fot. Polska Press Koronawirus nie przerwał wydobycia w kopalniach
Arkadiusz Biernat

Koronawirus w górnictwie. Pierwsze przypadki zakażeń stwierdzono u osób pracujących na terenie kopalni w Radlinie i Rydułtowach. Zakłady pracują normalnie.

To była tylko kwestia czasu. Koronawirus dotarł do kopalni. Jednak na razie nie sprawdził się czarny scenariusz ogniska na terenie któregokolwiek zakładu wydobywczego. W piątek (3.04) zakażenie potwierdzono u dwóch pielęgniarek z punktu opatrunkowego ruchu Rydułtowy, a w niedzielę u pracownika oddziału szybowego ruchu Marcel. Oba zakłady należą do kopalni zespolonej ROW należącej do Polskiej Grupy Górniczej. W pierwszym przypadku kwarantannie poddano 8 osób. W drugim 20, a pracownik trafił do szpitala zakaźnego w Raciborzu.

- Pomieszczenia, w których przebywali objęci kwarantanną pracownicy, poddano szczegółowej dezynfekcji - poinformował Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej. Podobne działania przeprowadzono w punkcie opatrunkowym w Rydułtowach. Sztaby kryzysowe poszczególnych ruchów są w stałym kontakcie ze służbami sanitarnymi. W kopalniach dotkniętych koronawirusem, ale także w pozostałych nie odnotowano przerw w wydobyciu. Pracują normalnie.

Przypomnijmy, już wcześniej na terenie wszystkich oddziałów PGG stworzono dodatkowe punkty do mycia i dezynfekcji rąk. Ograniczono ilość osób w szolach, a podczas zjazdów i wyjazdów pracownicy w powinni stać plecami do siebie. Wprowadzono obowiązkowe odstępy w kolejkach do wejść na teren kopalni i przed lampownią, gdzie oprócz aparatów ucieczkowych odbierane są też maski ochronne.

- Systematycznie przeprowadzana jest także dezynfekcja najbardziej newralgicznych miejsc - łaźni, lampowni, cechowni i ważnych ciągów komunikacyjnych. Codziennie odbywa się pomiar temperatury u wchodzących na teren zakładu pracowników - słyszymy w PGG.

Spółka kupiła także dodatkowe kamery termowizyjne, które automatycznie alarmują, gdy ktoś przechodzący przed obiektywem ma podwyższoną temperaturę i wymaga dokładniejszych badań. Płyn wykorzystywany do dezynfekcji na terenach zakładów górniczych PGG wytwarzany jest według receptury z Ruchu Ziemowit (roztwór wodny chloru) oraz dymu odkażającego. W każdym oddziale powołany został sztab kryzysowy, który na bieżąco koordynuje działania związane z zapewnieniem pracownikom bezpieczeństwa.

Przypadków zakażenia koronawirusem do tej pory nie odnotowano w kopalniach należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Wydobycie węgla jednak spadło i to o 40 proc.


-Wynika to ze zmiany systemu systemu z cztero na trzyzmianowy i skrócony czas pracy (6 godzin - red.). Drugim powodem jest zwiększona absencja pracowników. Składa się na to między innymi wybieranie zaległych urlopów czy korzystanie z form opieki nad dziećmi z powodu zamkniętych przedszkoli i szkół - wyjaśnia Sławomir Starzyński, rzecznik prasowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Z JSW nie dochodzą żadne sygnały o potencjalnym zagrożeniu produkcji. W spółce podkreślają, że aby uniknąć czarnego scenariusza już kilka tygodni temu wprowadzono środki ostrożności we wszystkich kopalniach. Zanim jeszcze zmieniono system pracy na trzyzmianowy wprowadzono kontrolę temperatury na bramach, obowiązkowe maski, ograniczono liczbę osób w szoli (10-12 pracowników obróconych plecami do siebie), akcję informacyjną i zalecenie, aby pracownik w przypadku złego samopoczucia pozostał w domu i skontaktował się z poradnią lekarską.

Jest plan awaryjny

Scenariusz zamknięcia kopalni i całkowitego postoju nie jest brany pod uwagę. To nie fabryka, którą można zamknąć na cztery spusty, a kiedy kurz opadnie wrócić do produkcji. Ściany muszą być utrzymywane, żeby kolokwialnie „się nie zacisnęły”. Do tego kontrola temperatury (przeciwdziałanie pożarom), wentylacja, pompowanie wody z podziemnych zalewisk. Kilka tygodni bez prac oznaczałby koniec wydobycia i samych kopalni.

Do tego nikt nie chce dopuścić. Stąd wprowadzone środki ostrożności. W przypadku zaistnienia szczególnej sytuacji, dla zachowania bezpieczeństwa, rozważane jest też skoszarowanie osób o szczególnych kwalifikacjach, w tym pracowników obsługi urządzeń szybowych, dyspozytorni oraz specjalistów, czy osób posiadających odpowiednie uprawnienia. W skali kopalni jest to od kilkudziesięciu do ponad 100 pracowników. Na jakiś czas mieliby pracować, ale i spać na terenie zakładu. Takie przypadki będą rozpatrywane przez zarządy spółek na podstawie wniosku dyrektora kopalni.

Arkadiusz Biernat

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.