Ksiądz „w okienku transferowym”, czyli jak się robi karierę w Kościele [INFOGRAFIKA]

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Ksiądz „w okienku transferowym”, czyli jak się robi karierę w Kościele [INFOGRAFIKA]

Agata Pustułka

Zgodnie z prawem kanonicznym nominacje na proboszcza są wystawiane bezterminowo, ale już wikariuszy z parafii do parafii można przemieszczać nawet co rok. Właśnie trwa kolejna wymiana.

Najstarszy ksiądz ze Śląska, Józef Pośpiech, w grudniu tego roku skończy sto lat. Święcenia otrzymał w 1939 roku. Zanim został aresztowany i wcielony do niemieckiego wojska, trafił do kilku parafii, m.in. w Chorzowie i Rudzie Śląskiej. W 1945 roku, schorowany, znalazł się w Szwajcarii i tam już został. Do niedawna jeszcze spowiadał, był nawet świadkiem w procesie beatyfikacyjnym ks. Jana Machy, zamordowanego przez Niemców w 1942 roku w Katowicach. Ks. Pośpiech to rocznik zdecydowanie przed-wojenny. Późniejsze powołania, początkowo liczne, z czasem topniały. W latach 50. i 60. pójście do seminarium było często aktem wielkiej odwagi osobistej. Środowisko kapłanów w sposób szczególny inwigilowały służby specjalne.

Mieszkanie za czytanie

Księża w drodze

Najmłodsze pokolenia kapłanów mają może przed sobą jeszcze większe wyzwania niż poprzednie. To wszechobecny konsumpcjonizm i dyktatura internetu. Nie dziwi zatem, że metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, wręczając dekrety nowym wikariuszom, mówi:

- Nie możemy zapominać, że nam Chrystus w Wieczerniku przykazał umywać nogi. Tym znakiem przekazał polecenie służby. I to chciałbym mocno podkreślić, żebyśmy pamiętali, że idziemy na służbę, że to my jesteśmy dla parafii i dla parafian, a nie na odwrót.

To ważne, wiążące słowa. Pod koniec sierpnia młodzi księża trafią do nowych, swoich pierwszych parafii. Tym razem wyjątkowo w tym terminie, ze względu na Światowe Dni Młodzieży. Zwykle księża trafiają do nowych miejsc posługi tuż po rozpoczęciu wakacji, by mieć czas na zapoznanie się z proboszczem-szefem i parafialną wspólnotą.

- Zgodnie z przyjętą przez naszego arcybiskupa zasadą, w swojej pierwszej parafii księża są trzy lata, choć mogą zdarzyć się odstępstwa od tej reguły. Po tym czasie biskupi pomocniczy przeprowadzają z księżmi rozmowy, oceniają ich, pytają o wrażenia i uwagi. Bywa, że taki ksiądz zostaje jeszcze rok lub dwa na miejscu. Czasami sam chce szybciej zmienić środowisko, zdobyć nowe doświadczenia - tłumaczy ks. dr Grzegorz Śmieciński, rzecznik prasowy metropolity katowickiego.

Ale oczywiście wikarym nie można, a przynajmniej nie powinno się być do końca życia. Pierwszym szczeblem kariery jest uzyskanie nominacji na stanowisko proboszcza. Zgodnie z prawem kanonicznym jest ona udzielana bezterminowo, ale oczywiście też zdarzają się tu odstępstwa od reguły. Niekiedy z powodu konfliktów z parafianami proboszczowie są przenoszeni „na drugi koniec Polski”, choć dzieje się to niezwykle rzadko, mimo iż powody bywają poważne.

- W moim życiu filozoficzno-kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina czy Nietzschego, natomiast na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem - niech te słowa nieodżałowanego ks. Józefa Tischnera wystarczą za tłumaczenia. Bo wiernych niezwykle drażni wyciąganie ręki po pieniądze, kosmiczne ceny za pogrzeby, chrzciny, śluby, do białości doprowadza ostentacyjne bogactwo sług Kościoła. Bywa też, że proboszczowie odmawiają posług, karząc parafian za np. opuszczenie mszy.

Zdarza się, że ksiądz jest przenoszony do zapadłej dziury, parafii biednej, z powodu konfliktu z przełożonym. Traktowane jest to oczywiście jak zesłanie.

- Nie ma co ukrywać, że zdecydowanie łatwiej utrzymać parafię wśród zamożniejszych wiernych, bo samo ogrzewanie Kościoła kosztuje fortunę, nie mówiąc już o remontach. To przecież jak odpowiedzialność za utrzymanie domu, tylko o potężnej powierzchni, z czym wiążą się stosowne wydatki. W małych parafiach ksiądz ma często związane ręce, ale też w szczególnie pobożniejszych gminach pełniejszą świątynię w niedzielne msze i często pełniejszą tacę - przyznaje jeden z duchownych z diecezji katowickiej.

Obecnie w Polsce jest 10 058 parafii, posługę pełni 24,7 tys. księży diecezjalnych, 5,7 tys. księży zakonnych, 20,3 tys. sióstr zakonnych, ok. 1 tys. braci zakonnych oraz 7 diakonów stałych.

Wikariuszem być...

Generalnie najłatwiej zostać proboszczem w wyniku selekcji naturalnej, co oznacza m.in. przejście na emeryturę danego proboszcza lub jego zgon. W archidiecezji katowickiej zarządzono, by zgodnie z propozycją poprzedniego rządu przedłużyć wiek emerytalny z 65. do 67. roku życia. Ba, ksiądzemeryt też nie jest bezczynny: jeśli zdrowie dopisuje, to spowiada, prowadzi msze, uczestniczy w życiu Kościoła. Wakat w danej parafii to szansa dla ambitnych duchownych. Jedną z bardziej błyskotliwych karier w ostatnich latach zrobił ks. Łukasz Gaweł, były rzecznik prasowy abp. Skworca, który został proboszczem katedry Chrystusa Króla i tym samym jednym z najbardziej wpływowych proboszczów. Takie awanse są zwykle zapowiedzią kolejnych.

Każdy arcybiskup prowadzi własną politykę kadrową i - podobnie jak selekcjoner drużyny narodowej w piłce nożnej (cóż, nie unikniemy odniesień do Euro 2016, proszę wybaczyć) - wybiera najlepszych, tych, na których może polegać, na prestiżowe parafie, ale i parafie szczególnie trudne, gdzie nie brakuje problemów społecznych. Także jeśli chodzi o wikarych, to już na etapie nauki jest oceniana ich przydatność do pełnienia poszczególnych ról. Czy potrafią nawiązać kontakt z ludźmi, czy są empatyczni, dobrze przemawiają i nieźle śpiewają.

- Jednak mówienie o karierze w Kościele jest ryzykowne, bo nie jest ona tylko owocem własnych zdolności, talentów i wyborów. Pewne decyzje trzeba po prostu zaakceptować. Poza tym bycie proboszczem nie jest wyznacznikiem takiej kariery. Można realizować się jako kapelan szpitalny czy dziennikarz - ocenia ks. Piotr Brząkalik, proboszcz katowickiej parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy. (Świadczy o tym choćby kariera medialna ks. Marka Gancarczyka, redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, który utrzymuje się w szpicy katolickich mediów). - Ale pierwsza parafia jest jak pierwsza miłość, która nie kończy się małżeństwem, ale nigdy się jej nie zapomina - dodaje ks. Brząkalik.

On do swojej pierwszej parafii św. Jadwigi w Chorzowie trafił 34 lata temu i od razu znalazł się pod opieką wspaniałego proboszcza, ks. Ryszarda Dyllusa.

- To pierwsze duszpasterskie doświadczenie jest, a dla mnie było, niezwykle ważne i twórcze. Ksiądz dawał nam dużo wolności i możliwość realizacji własnych pomysłów. Wspierał i mobilizował, co dało nam świetne doświadczenie w późniejszej pracy - dodaje ks. Brząkalik.

W diecezjach na terenie województwa śląskiego dzięki istnieniu Wydziału Filologicznego jest też możliwa droga kariery naukowej. Tacy księża jak Arkadiusz Wuwer czy Grzegorz Strzelczyk są także świetnymi teologami i oratorami. Słuchanie ich kazań to intelektualna przyjemność.

Z reguły jednak dola wikarego to mozolna praca w szkole i parafii pod okiem nie zawsze lubianego proboszcza. Tak zresztą dzieje się wszędzie, gdy nie ma „chemii” między pracownikiem a przełożonym. Zdecydowanie lepiej oczywiście, gdy dobrze się rozumieją i dochodzi do pokoleniowej wymiany doświadczeń.

- Wielu jest wiecznych wikarych, którzy nie wyjdą z zaklętego kręgu, w jakim się znaleźli. Jak w każdym zawodzie są zdolni i zdolniejsi, operatywni i bardziej operatywni. Obecnie duchowny musi mieć trochę biznesowe podejście do zarządzania parafią - nie ukrywa jeden z księży.

W jednej z zagłębiowskich parafii ksiądz proboszcz w liście do wiernych kawa na ławę wyłożył, ile potrzebuje na wykonanie remontu. Wielu osobom tak jasne postawienie sprawy bardzo się spodobało.

- Przynajmniej nie wyciągał, ale powiedział, jak jest i przedstawił wyliczenia - komentowali potem parafianie.

Śląskie lobby w kościele

Trampoliną do sukcesu w Kościele jest, jak wszędzie, przynależność do wpływowych kręgów. Do nich należy m.in. Kapituła św. Sylwestra, skupiająca dostojników z metropolii katowickiej, a jest ich sporo rozsianych po wielu diecezjach. Gremium to odbywa regularne spotkania, które stają się forum wymiany poglądów. Ostatnie miało miejsce w Pułtusku od 2 do 4 stycznia 2015 r.

Pomysłodawcą powstania stowarzyszenia był nieżyjący już biskup ze Śląska Ignacy Jeż, biskup koszalińsko-kołobrzeski, duchowny, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii Polski i jej Kościoła. Obecnie liderem grupy, oczywiście nieformalnym, jest metropolita katowicki, arcybiskup Wiktor Skworc. Czasy jednak są trudne, bo wielu hierarchów, zamiast wspierać ducha tolerancji, opowiada się za jedynie słuszną politycznie opcją. A przecież ich wypowiedzi, co trafia do młodych wikariuszy, stają się „przekazem dnia”, obowiązującą wykładnią. Jak zareagują na to ci najważniejsi dla Kościoła, a przynajmniej ci, którzy powinni być najważniejsi, a zatem uczestnicy mszy, wierni?

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego, który opublikował wyniki badań na temat religijności Polaków, wynika, że 93 proc. Polaków uważa się za katolików, ale tylko 11 proc. za „głęboko wierzących”, 70 proc. mówi o sobie jako o osobach wierzących. Odsetek osób niezdecydowanych, obojętnych oraz niewierzących sięga 20 proc., co oznacza, iż co piąty Polak ma wątpliwości. Warto dodać, że niemal połowa, bo 49 proc. Polaków, deklaruje, że uczestniczy w praktykach religijnych przynajmniej raz w tygodniu, a 65 proc. czuje się związanych z własną parafią.


Create your own infographics
Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.