KZT: Kryminalne Zagadki Tysiąclecia

Czytaj dalej
Grażyna Kuźnik

KZT: Kryminalne Zagadki Tysiąclecia

Grażyna Kuźnik

Tajemnica walizki ze zwłokami kobiety bez głowy, znalezionej na katowickim osiedlu Tysiąclecia, nigdy nie została wyjaśniona. Ale sprawa wpłynęła na program "997" Michała Fajbusiewicza, który zdjęto z anteny

Jedna z największych kryminalnych zagadek katowickiego osiedla Tysiąclecia wciąż czeka na rozwiązanie. Kto zostawił na brzegu rzeki walizkę z tektury, a w niej korpus kobiety, pocięty na części, bez kawałków skóry, z obciętymi sutkami? W 1992 roku policja nie dawała sobie z tą sprawą rady. Kiedy Michał Fajbusiewicz w programie "Magazyn Kryminalny 997" poinformował o makabrycznym bagażu znalezionym nad Rawą, główny komendant polskiej policji, Zenon Smolarek, podobno bardzo się zdenerwował. Uważał, że jest to gotowa instrukcja dla morderców, jak sprawnie pozbyć się zwłok. W dodatku sprawa ujawniała bezradność policji. Program za karę zdjęto z anteny.

Dzisiaj Michał Fajbusiewicz prowadzi serial "Z archiwum 997", w którym powraca do dawnych, tajemniczych spraw. Może w programie pojawi się także stara walizka z osiedla Tysiąclecia?

- Wybieram się wkrótce do województwa śląskiego, bo to prawdziwa skarbnica wszelkich zagadek kryminalnych. Zobaczymy na miejscu, które z nich mają jeszcze szansę na wyjaśnienie - mówi dziennikarz.

Sekretów walizki chyba nie uda się już rozwikłać. Chociaż kilka lat po jej znalezieniu na osiedlu Tysiąclecia, podobnie zmasakrowane zwłoki kobiety odkryto nad Wisłą w Krakowie. Ustalono, że była to 23-letnia studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, jej ciało także pozbawiono sutków, wycięto skórę; szczątki porzucono w Wiśle. Sprawców łączył podobny sposób potraktowania zwłok oraz rzeka. Ale mordercy z Krakowa, który - jak stwierdzili specjaliści - torturował swoją ofiarę, nie udało się złapać. Badania DNA posunęły się jednak bardzo daleko, sprawą studentki znowu zajęli się śledczy. Również ten, kto zapakował tekturową walizę, nie powinien czuć się zbyt pewnie.

Cień "młotkarza"

Na zielonym Tysiącleciu, czyli na tzw. Tauzenie, który sąsiaduje z Parkiem Śląskim, trzema stadionami, tematów do programu "Z archiwum 997" na pewno nie zabraknie. Pakunek nad Rawą to niejedyna ponura historia związana z tym osiedlem. Jest to przecież jedno z największych skupisk ludzkich w kraju. Mieszka tutaj ponad 23 tys. ludzi na niecałych dwóch kilometrach kwadratowych. Nic dziwnego, że zawsze coś się tu dzieje. Ale kto pamięta, że to właśnie na Tauzenie odkryto magazyn króla amfetaminy, w jednym z tutejszych mieszkań znaleziono biznesmena przykutego do kaloryfera, udało się namierzyć i złapać gang rowerowych rabusiów, którzy napadli na tutejszy bank, ujęto wielu seksualnych przestępców? Jednak niektórych z nich nie udało się schwytać do dzisiaj.

Napady na kobiety to na osiedlu Tysiąclecia drażliwa kwestia. Dowodzi tego tajemnica walizki, ale także głośne sprawy prawdziwych gwałcicieli. Seksualnych maniaków bano się tutaj zawsze. Tylko ostatnio krążyły plotki o "młotkarzu", nigdy niepochwyconym wampirze, a także o "alpiniście", który skacze z balkonu na balkon i podrzyna kobietom gardła.

Skąd wziął się "młotkarz"? Policja zaprzecza, że istniał, ale trzy lata temu katowicka komenda musiała uspokajać przerażonych mieszkańców Tauzena. Pytali o bandytę, który atakuje kobiety młotkiem. Żadnego konkretnego zgłoszenia jednak nie było.
- Na osiedlu bardzo szybko wybucha panika - mówi komisarz Jacek Pytel, rzecznik prasowy komendy miejskiej w Katowicach, który sam mieszka na osiedlu Tysiąclecia. - Ostatnio wielki strach budził tutaj rzekomy gwałciciel alpinista. Miał wspinać się po balkonach i napadać na kobiety. Prawda była zupełnie inna.

Plotka wzięła się z prawdziwej historii 25-letniego mężczyzny, który w mieszkaniu na osiedlu Tysiąclecia, w ubiegłym roku, z zazdrości pobił, a potem zabił nożem swoją dziewczynę. Sąsiedzi słyszeli jej krzyki, wezwano policję, ale za późno. Zabójca próbował uciec przed policją, chciał dostać się na sąsiedni balkon, spadł z 12 piętra. Zabił się.

Plotki plotkami, ale jest czego się bać. Okazało się, że Patryk J., wychowanek sierocińca boromeuszek, którego policja ujęła na osiedlu Tysiąclecia jako sprawcę napadów na nastolatki, nikogo nie atakował. Przyznał się do 30 gwałtów, bo rozgłos mu imponował. Bezdomnego chłopaka okrzyknięto bestią; stał się kimś. Zmyślał. Prokuratura umorzyła jego sprawę kilka miesięcy temu. Ataki na kobiety jednak naprawdę się zdarzyły, ich sprawca pozostaje nieznany. Wróci na Tauzen?

Sekrety nijakiego obywatela

Osiedle ma obecnie kolejną zagadkę; jakiś mężczyzna napada na kobiety na tle seksualnym. Zaatakował już dwie dziewczyny; 21-letnią na klatce bloku przy ul. Piastów i 15-letnią na ul. Tysiąclecia. Nie doszło do gwałtu, został spłoszony, na Tauzenie wybuchła jednak histeria. Napastnik ma około 30 lat, jest niewysoki, ma ciemne włosy, wygląda nijako.

- Robimy wszystko, żeby go złapać. Na Tysiącleciu jest więcej patroli, ubranych po cywilnemu wywiadowców, ale na razie napastnik jest na wolności - przyznaje komisarz Jacek Pytel. Osiedle nazywa swoją małą ojczyzną. Uważa, że mimo wszystko, jak na tę liczbę mieszkańców, jest tu bezpiecznie.

- Ludzie zawsze plotkowali. W dzieciństwie słyszałem od własnej mamy, że po osiedlu krąży czarna wołga, która porywa ludzi. Swoją drogą, chciałbym wiedzieć, czy coś było na rzeczy - dodaje komisarz.

Na Tauzenie prawdziwi przestępcy zachowują się jak inni; mówią dzień dobry, płacą rachunki, pilnują sąsiadom mieszkania podczas wakacji, sami też proszą o drobne przysługi. I tu pojawia druga walizka, która także odegrała ważną rolę w kryminalnej historii osiedla. Pewnego dnia, pod koniec lat 90. XX wieku, do sąsiadów puka lokatorka z mieszkania obok.

Bardzo grzeczna, chociaż przyszła z nietypową prośbą. Prosi o przechowanie walizki. Tłumaczy, że ma gości i już żadnego miejsca na te stare papiery, więc gdyby państwo byli tak mili, byłaby wdzięczna. Trudno uwierzyć, ale sąsiedzi zgadzają się i upychają gdzieś cudze szpargały.

Potem okaże się, że to bagaż śląskiego króla amfetaminy, Marka B., tzw. Ogryzka, który produkuje narkotyki na wielką skalę. Znajomy sławnego "Krakowiaka" czuje, że ziemia zaczyna palić mu się pod nogami, pozbywa się więc dyskretnie dowodów, ale chce je mieć pod ręką. W walizce są narkotyki, amunicja do pistoletu maszynowego Uzi, dokumenty na cudze nazwisko. Sąd Okręgowy w Katowicach w 2003 roku skazuje Marka B. na 11 lat więzienia, jego żonę na cztery. Czy pani "Ogryzkowa" jeszcze gdzieś poroznosiła gangsterskie walizki, nie wiadomo.

Mafiosi i bandyci udają tu zwykłych lokatorów, a przeciętni mieszkańcy zamieniają się czasem w przestępców. Niedawno spokojny dotąd mężczyzna wyszedł na balkon bloku przy ul. Tysiąclecia i ostrzelał z broni pneumatycznej okna Szkoły Podstawowej nr 59. Poleciały szyby. Twierdził, że był ciekawy, jak daleko sięgną kule. Taką bronią można poważnie kogoś zranić, zwłaszcza dziecko. Okazuje się więc, że największą zagadką Tysiąclecia, jak i innych osiedli, pozostaje człowiek za sąsiednimi drzwiami.

Grażyna Kuźnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.