Lech Poznań. Prezes Karol Klimczak: Wiemy, gdzie jesteśmy, ale widać progres

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembiński
Maciej Lehmann

Lech Poznań. Prezes Karol Klimczak: Wiemy, gdzie jesteśmy, ale widać progres

Maciej Lehmann

Prezes Lecha Poznań Karol Klimczak w obszernym wywiadzie dla "Głosu Wielkopolskiego" mówi o oczekiwaniach wobec zespołu na rundę wiosenną i o przyszłości drużyny Kolejorza.

Panie prezesie, 20 milionów straty za poprzedni rok i brakujące 5 milionów w tym sezonie do spięcia budżetu. Są obawy, że skoro Lech popadł w przeciętność, mając taką nadwyżkę, nie będzie potrafił z niej się wydobyć, nie mając pieniędzy.

Karol Klimczak: Finanse to jest ważny aspekt funkcjonowania klubu. Ten przewidywalny wynik na koniec czerwca zależy od miejsca w tabeli i od tego, czy jeszcze w czerwcu uda nam się kogoś sprzedać. Spodziewamy się, że to będzie wynik zbliżony do zera, lub minimalna strata. Ma to znaczenie w krótkoterminowym zarządzaniu klubem. Nie burzy jednak fundamentów w dłuższym okresie. Są one po to zbudowane, by klub pomimo takich zawirowań mógł normalnie funkcjonować. Wcześniej były zyski, więc jest solidna podstawa. Musimy jednak pamiętać, że w ostatnich dwóch latach nie sprzedaliśmy żadnego zawodnika za 3-4 miliony euro. To istotnie wpływa na to, ile możemy wydać na transfery do klubu. Nasze doświadczenia z ostatnich lat pokazują jednak, że jeśli tych pieniędzy jest mniej, wydajemy ja bardziej rozważnie i racjonalnie. Zrobimy dwa-trzy transfery, ale dobre. Jestem o tym przekonany.

Brak pieniędzy oznacza zwykle to, że spada jakość zawodników, którzy przychodzą.

Nie tym razem. Mimo tych niełatwych realiów finansowych udało nam się przekonać do przejścia do Lecha jednych z najciekawszych zawodników ekstraklasy. Takich, po których w kolejce ustawiało się wiele klubów. Wybrał jednak ofertę Kolejorza. To pokazuje potencjał naszego klubu i fakt, że ci nowi zawodnicy wierzą, że wraz z Lechem mogą rozwijać się, grać w pucharach.

Mówi Pan o Czerwińskim i Ramirezie?

Tak.

Ramirez jest już oficjalnie zawodnikiem Lecha?

Osiągnęliśmy porozumienie zarówno z klubem, jak i zawodnikiem. Wiadomo oczywiście, że czasem coś potrafi się wysypać nawet na ostatniej prostej. Jednak nie sądzę by tak się stało. Pozostały testy medyczne i złożenie podpisów pod dokumentami. Odszedł od nas Darko Jevtić i w jego miejsce przychodzi jeden z najbardziej kreatywnych i efektownie grających pomocników ligi. Mam nadzieję, że jego gra w Kolejorzu da dużo radości naszym kibicom.

Sprawy z Czerwińskim nie dało się załatwić bardziej dyplomatycznie?

Ten transfer musieliśmy ogłosić. Przekonaliśmy zawodnika do podpisania kontraktu od nowego sezonu z nami, a miał poważne oferty z kilku czołowych klubów ligowych. Wybrał jednak Lecha i bardzo się z tego cieszymy. A wracając do pana pytania, to nie odpowiadamy za deklaracje prezesa innego klubu. Mam nadzieję, że prezes Zagłębia dojdzie do wniosku, że lepiej mieć zawodnika, który jest w 100 procentach zaangażowany, a nie takiego który myślami jest w innym klubie.

Czerwiński mówi, że jeśli zimą nie przejdzie do Lecha, to wiosną da z siebie 100 procent dla Zagłębia, więc prezes Jankowski takich obaw mieć nie musi. Nie wierzy pan w jego profesjonalizm?

Oczywiście, że wierzę, tym bardziej, że to szalenie ambitny zawodnik, ale wiem też, że myślami jest już w Lechu.

Te transfery są dość powszechnie chwalone przez kibiców. Jednak jeśli chodzi o ocenę letnich wzmocnień wielu ma wątpliwości. Musi pan też przyznać, że wasza ocena jakości gry i jakości piłkarzy bardzo różni się od ocen ekspertów i kibiców. Zgoda jest tylko w przypadku Satki. Zarząd jest zadowolony z postawy Muhara, Crnomarkovica, van der Harta, a kibice delikatnie mówiąc nie.

Karol Klimczak jest prezesem Lecha Poznań od 2011 roku
Grzegorz Dembiński Karol Klimczak jest prezesem Lecha Poznań od 2011 roku

Upraszcza pan. Nikt nie jest zadowolony, jeśli nasz zawodnik popełnia błędy. Jednak nie mogę podpisać się pod totalną krytyką naszych transferów, która się czasem pojawia. Powiem panu, jak ja to widzę. Satka ma potencjał na bycie jednym z najlepszych obrońców ligi. I już to w wielu meczach pokazał. Tworzy bardzo silny duet z Rogne. Tym trudniejsze zadanie ma Crnomarković, żeby przebić się do pierwszego składu. Van der Hart popełnił błędy, ale pokonał swój kryzys i drugą część rundy miał bardzo udaną. Przez wiele meczów bronił bardzo pewnie, nie puścił żadnego gola, wybronił nam awans w Pucharze Polski ze Stalą Stalowa Wola. Co do Muhara? Karlo jest świadomy tego, że popełnia błędy i mocno nad tym pracuje. Taktykę i skład ustala trener, który widzi go na treningu. Widać, że ma do niego zaufanie. Myślę, że on wiosną będzie grał lepiej niż jesienią i uwag pod jego adresem będzie mało.

Ten piłkarz od początku wzbudzał kontrowersje. Po co bierzecie piłkarzy z Bałkanów, rynku mocno już wyeksploatowanego? Ten, kto gra w wieku 23 lat w jednej z najgorszych drużyn w Chorwacji, musi mieć jakieś wady. I potwierdza się to na naszych boiskach.

Nie zgodzę się z opinią, że zawodnicy z tego kierunku przychodzą do nas z wadami. Tak nie można generalizować, bo o każdym piłkarzu ekstraklasy można by powiedzieć, że ma jakieś wady skoro nie wyjechał do innej ligi. A gwiazdami naszej ligi byli zarówno piłkarze z Bałkanów, jak i np. niższych lig hiszpańskich. To, że 23-latek nie wyjechał z Chorwacji znaczy, że być może jest za słaby na kluby z Ligi Mistrzów, ale u nas może nadal być czołowym piłkarzem. I jest w takim wieku, że może zrobić progres.

Wspomniał pan też o postępie w grze. Jesienią kibice jakoś nie walili drzwiami i oknami na mecze Lecha. Im dłużej trwał sezon, tym frekwencja była niższa.

Zespół ma najwięcej strzałów na bramkę w lidze, akcji ofensywnych, okazji bramkowych. Tego nie można nie dostrzegać. Nie pomogły nam porażki u siebie ze Śląskiem, Cracovią czy Zagłębiem. A także z Legią na wyjeździe po naszych indywidualnych błędach. Zawodziliśmy akurat w meczach, gdzie było najwięcej widzów na trybunach. Lecz potem mozolnie gromadziliśmy punkty i odbudowywaliśmy swoją pozycję. Myślę, że kibice jeszcze nie są przekonani, w którą stronę zmierza Lecha. Moim zdaniem zalążki tego, że zmierza w dobrym kierunku już widać.

Czy nie tracicie trochę poczucia rzeczywistości i za łatwo zapominacie o jesiennych meczach, staracie się pamiętać tylko te dobre momenty? Złych było aż za dużo - świadczy o tym tabale. W wielu meczach o punktach nie decydowała dobra gra całego zespołu, lecz zrywy i przebłyski jego gwiazd Jevticia, Amarala, Gytkjaera czy Tiby.

Zbyt dużo było nierównych meczów. To się zgadza. Ale już przed sezonem spodziewaliśmy się takich wahań formy. To jest bardzo młody zespół więc ma fajne i słabe mecze. Będziemy oceniać trenera i drużynę przez pryzmat tego czy potrafi wyjść z kryzysu, czy ta drużyna robi postęp, a moim zdaniem go robi. I akurat jako zespół prezentowaliśmy się jesienią w wielu meczach zdecydowanie lepiej niż w poprzednich rundach.

Lechowi często zarzuca się, że na siłę promuje młodzież kosztem wyników. Jedynym planem jest produkowanie piłkarzy na sprzedaż. Kiedy w meczu z Zagłębiem w pierwszym składzie pojawiło się sześciu młodzieżowców, którzy zostali łatwo ograni przez doświadczonych rywali, wielu kibiców straciło już nadzieję, że ten sezon będzie lepszy od poprzedniego. Po tej przegranej trener Żuraw też zrewidował taktykę i priorytety.

Co do planu produkowania piłkarzy na sprzedaż to jest to jeden z mitów, które narosły wokół Lecha. Jeszcze raz przypomnę, że przez ostatnie 2,5 roku nie sprzedaliśmy żadnego wychowanka! A co do meczu z Zagłębiem to tę sytuację akurat wymusiły kartki i kontuzje. Zapewniam, że nam nie chodzi, by grać sześcioma młodzieżowcami w każdym meczu. Chcemy by wychowankowie wchodzili w skład drużyny, byli jej ważnym elementem. Dla mnie dużym pozytywem po tym meczu było to, że nie nastąpił powrót do „starego Lecha”, tego murowania, zachowawczej piłki, zwieszania głów jak przegrywaliśmy. Dalej graliśmy ofensywnie. To jest właśnie praca trenera i sztabu, którą mało kto zauważa.

Nie zauważa, bo wszyscy spodziewają się po Lechu czegoś więcej niż walki ze swoimi słabościami. Chcą też odpowiednią jakość, a tymczasem znów musieli przeżywać jesienny kryzys i jedyną różnica w porównaniu do poprzednich lat, było to, że nie doszło do zmiany trenera. Zdobycze punktowe są porównywalne, miejsce w tabeli nawet niższe niż rok temu.

Jednak fajnej, ciekawej piłki było zdecydowanie więcej. Piąte miejsce oczywiście nas nie zadowala, ale uważam, że gra była lepsza niż zdobycz punktowa. Wiemy, ze musimy cały czas pracować nad jakością tej drużyny, rozwijać zawodników których mamy i to się dzieje. Tu upatruje optymizmu na rundę wiosenną. Sparingi rok temu i sparingi teraz... przecież to są dwa różne światy.

Owszem, rok temu Nawałka mieszał składem w sposób niezrozumiały. Trener Żuraw w Turcji nie miał takiej możliwości bo po prostu, nie miał momentami kim grać.

Mimo tego było widać, jak Lech chce grać wiosną. Kibiców mogę uspokoić, że wzmocnienia będą. Przychodzi Ramirez, przyjdzie napastnik, a jeśli nie dojdzie z Zagłębiem do kompromisu w sprawie Czerwińskiego, to będzie jeszcze inny prawy obrońca. Jest gotowy czeka tylko na nasz sygnał. To będą transfery, które poprawią naszą jakość. Jestem przekonany, że wiosną będą też lepsze wyniki, a to poprawi też frekwencję na trybunach.

Czy jeśli Lech nie zakwalifikuje się do pucharów, to będzie to dla pana dużym rozczarowaniem?

Tak, bo jestem przekonany, że będziemy grali wiosną zdecydowanie lepiej.

Rozmawiał Maciej Lehmann

Maciej Lehmann

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.