Mariusz Kamiński po cichu umacnia swoją pozycję

Czytaj dalej
Fot. Adam Guz
Dorota Kowalska

Mariusz Kamiński po cichu umacnia swoją pozycję

Dorota Kowalska

Spokojny, lekko wycofany, unika rozgłosu i mediów. Ale Mariusz Kamiński konsekwentnie buduje swoją pozycję w Prawie i Sprawiedliwości. A po wielkiej reformie służb specjalnych, do jakiej szykuje się rząd, może zostać jedną z najpotężniejszych osób w państwie.

Mariusz Kamiński w mediach pojawia się niesłychanie rzadko, zresztą z natury jest człowiekiem raczej milczącym, wycofanym. Na posiedzeniach Rady Ministrów głównie słucha i obserwuje. Kilka dni temu minister koordynator służb specjalnych i jego zastępca Maciej Wąsik zorganizowali jednak konferencję prasową i zaprezentowali założenia ustawy o jawności życia publicznego. Trzy ustawy, które mają zostać zastąpione przez nową, to tzw. ustawa antykorupcyjna, czyli o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, ustawa o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa i o dostępie do informacji publicznej. Szczegółów nowej regulacji jednak nie znamy.

- Celem projektu ustawy o jawności życia publicznego ma być zwiększenie transparentności państwa i kontroli społecznej nad osobami pełniącymi funkcje publiczne - tłumaczył Mariusz Kamiński.

I tak rozszerzone i uszczegółowione zostaną oświadczenia majątkowe osób publicznych. W ustawie ma zostać także uregulowany status tak zwanych sygnalistów, czyli osób, które informują o nieprawidłowościach w instytucjach. W tym przypadku - jak mówił minister - chodzi o osoby informujące o korupcji w swoim miejscu pracy lub środowisku. Nie będzie ich można zwolnić z pracy, dopóki przekazane przez nich służbom informacje nie zostaną sprawdzone. Można się więc spodziewać, że CBA, a więc instytucja podległa Kamińskiemu będzie otrzymywać jeszcze więcej zawiadomień o potencjalnych nieprawidłowościach.

- Chodzi o stworzenie pewnej ochrony dla tych obywateli, tak żeby nie mogli być z tytułu swojej obywatelskiej postawy szykanowani w miejscu pracy - podkreślił minister. I zwrócił uwagę, że tego typu rozwiązania istnieją w prawodawstwach wielu europejskich państw.

Kolejna sprawa, z punktu wiedzenia politycznych wpływów być może najważniejsza, spółki Skarbu Państwa i ich spółki córki (na razie nie było mowy o fundacjach) będą musiały publikować rejestr umów, które zawierają.

Jak pisze Maciej Miłosz z „Dziennika Gazety Prawnej”, umowy, które są tajemnicą spółki, nie będą musiały być publikowane w sieci, ale mają trafiać do rejestru Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Kamiński posiądzie więc wiedzę niesłychanie istotną - tajemnice zasilania współpracowników poszczególnych polityków nadzorujących spółki. A to może być potężne narzędzie nacisku. A już dziś sporo się w służbach dzieje.

Bo dalej dziennikarz „DGP” relacjonuje, że w ABW właśnie trwa radykalna zmiana polegająca na zmianie form organizacyjnych jednostek terenowych w 10 miastach. Według informatora gazety, osoby od lat związanej ze służbami, likwidacja delegatur to osłabienie firmy w terenie i zwiększenie roli Warszawy. „Z kolei w Agencji Wywiadu właśnie dobiega końca czyszczenie z ludzi, na których postawił jej były szef, płk Grzegorz Małecki. Po niespełna roku na stanowisku zastąpił go Piotr Krawczyk, który z Kamińskim związany jest ponoć jeszcze od czasów Ligi Republikańskiej. Pewna podejrzliwość jest w służby wpisana, ale latem niektórzy wysocy rangą funkcjonariusze AW mieli być podłączani do wariografu i pytani o to, czy utrzymają kontakty właśnie z byłym szefem, a także czy kontaktowali się z dziennikarzami, m.in. autorem tego tekstu” - pisze Maciej Milosz.

Cóż, media od wielu miesięcy spekulowały o tym, że w rządzie Beaty Szydło tak naprawdę trzech ministrów walczy o władzę i wpływy: Antoni Macierewicz, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński właśnie. Ale jeśli ci dwaj pierwsi robią to w blasku fleszy, tak Kamiński swoją pozycję umacnia bez rozgłosu, między innymi obsadzając jak największą liczbę spółek i instytucji państwa ludźmi służb.

Już w sierpniu serwis Oko.press pisał o tym, że Kamiński od momentu, kiedy prezesem TK została Julia Przyłębska, miał się pojawić w gmachu Trybunału Konstytucyjnego co najmniej trzy razy. Biuro prasowe TK nie odpowiedziało, kto brał udział w tych spotkaniach i czego dotyczyły. Jednocześnie podkreślono, że w żaden sposób nie narusza to niezawisłości sędziowskiej, bo nie polega ona na „izolacji od współpracy w ramach funkcjonowania państwa”. Sytuacja była o tyle dwuznaczna, że w czerwcu do TK trafiła sprawa związana ze słynnym ułaskawieniem Kamińskiego przez prezydenta Dudę. Nie dalej jak kilka dni temu „Gazeta Wyborcza” zasugerowała z kolei, że obecny sędzia TK Mariusz Muszyński, jako oficer służb w Berlinie nadał Julii Przyłębskiej pseudonim i przyjął do „prowadzenia”. Dlatego też „Gazeta Wyborcza” stawia hipotezę, że „trybunałem kierują ludzie specsłużb, a proces jego przejęcia przez władzę mógł odbywać się pod kontrolą tych służb”.

Trybunał doniesienia „GW” nazwał insynuacjami. Pewne jest jednak, że sprawa będzie miała ciąg dalszy, w każdym razie w debacie publicznej pojawiły się już głosy, żeby powołać specjalną komisję, która wyjaśni powiązanie obecnego szefostwa Trybunału Konstytucyjnego ze służbami.

Pozostało jeszcze 61% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.