Marzną, bo w całym bloku nie ma ogrzewania

Czytaj dalej
Fot. azda
azda

Marzną, bo w całym bloku nie ma ogrzewania

azda

Bielsk Podlaski. Osiem rodzin mieszkających w centrum miasta marznie, bo władze miasta i miejskich spółek nie zadbały o zapewnienie im ciepła.

To skandal! Mamy XXI wiek, mieszkamy w centrum miasta, a w moim mieszkaniu jest zimno jak w psiarni - skarży się pani Anna mieszkająca w bloku przy ul. Żwirki i Wigury 3 w centrum Bielska. - Próbowałam ogrzewać je piecykami elektrycznymi, zresztą podobnie jak sąsiedzi, ale mamy starą instalację i jak ją przeciążamy, to wyskakują korki. I nie mamy ani ciepła, ani nawet prądu. W końcu nie wytrzymałam i wyjechałam do rodziny.

Ale nie wszyscy mieszkańcy bloku mają taką możliwość.

Nikogo nie obchodzi, że marzniemy

- Na szczęście nie ma tu dzieci, ale większość to starsze osoby - mówi jedna z mieszkanek. - Na parterze jest pani obłożnie chora. A gdy się ochładza i wieje wiatr, w naszych mieszkaniach jest ok. 12-13 stopni. Włączamy przenośne grzejniki, a i tak musimy siedzieć w ciepłych swetrach i kurtkach. O kąpieli aż strach myśleć. Na ścianach od wilgoci pojawia się już grzyb.

- Czemu władze MPEC, Przedsiębiorstwa Komunalnego i miasta nic z tym nie robią? - skarżą się nasze rozmówczynie. - A przecież płacimy niemałe czynsze i, żeby było śmieszniej, cały czas płacimy też za ogrzewanie, którego nie mamy. Niemało też pewnie zapłacimy za prąd.

- Chodziliśmy i do burmistrza, i do prezesów MPEC, i Przedsiębiorstwa Komunalnego, ale usłyszeliśmy, że może na Boże Narodzenie będziemy mieli ciepło - skarży się pani Anna. - Ale jak do tego czasu mamy wytrzymać w tym mrozie?

Co jest przyczyną gehenny mieszkańców?

Blok był podłączony do kotłowni Spółdzielni „Inwalidów”. Gdy ta upadła, nie ma źródła ogrzewania. Blok należy do wspólnoty mieszkańców, którzy już dawno powykupowali swoje mieszkania. Administruje nim Przedsiębiorstwo Komunalne. Władze PK już dawno apelowały do bielskiego MPEC, by podłączył ten i sąsiednie bloki do swej sieci, ale MPEC jakoś się nie kwapił do tej inwestycji.

Blok nr 3 ogrzewanie miał, PK płaciło za nie spółdzielni. Do póki taki układ trwał, nie było pilnej potrzeby zmieniania czegokolwiek. Ale gdy „Inwalidów” już nie ma, pojawił się poważny problem.

- O problemach w „Inwalidach” mówiło się już od dłuższego czasu, ale my nie otrzymaliśmy żadnej informacji od władz spółdzielni o tym, że zostanie ona rozwiązana - tłumaczy Daniel Trofimiuk, wiceprezes Przedsiębiorstwa Komunalnego. - Ale i tak już dawno poprosiliśmy MPEC o podłączenie tego i sąsiednich bloków do miejskiej sieci ciepłowniczej.

I tu pojawiły się problemy.

- Sieć chcieliśmy puścić przez teren po Spółdzielni „Inwalidów”, ale najpierw musieliśmy czekać, aż nieruchomość przejmą nowi właściciele, a później uzyskać ich zgodę na położenie rur - tłumaczy Jerzy Krassowski, wiceprezes MPEC.

A tej zgody nowi właściciele nie dali, bo jeszcze nie ustalili, co z nieruchomością chcą robić. Negocjacje trwają . A zima za pasem. Teoretycznie przyłącze bloku do sieci można byłoby poprowadzić drogą, ale to wiąże się z dodatkowymi kosztami.

- To przyłącze i tak się nie opłaca - mówi Krassowski. - Inwestycja będzie się zwracać pod warunkiem, że podłączą się także sąsiednie bloki i budynki po „Inwalidach”.

W pozostałych dwóch blokach są jeszcze piece kaflowe. Są one kłopotliwe, bo każdy mieszkaniec musi na własną rękę załatwiać opał i w nich palić, w dodatku są stare i często dymią, czasem zapala się w nich sadza. Z drugiej strony opalanie w nich może być tańsze niż ogrzewanie MPEC, bo palić w nich można byle czym. Choć jest to oczywiście nielegalne.

- Mamy nadzieję, że w przyszłym roku dojdziemy do porozumienia z nowymi właścicielami nieruchomości i puścimy przez nią naszą sieć - mówi Krassowski.

Ale jak mieszkańcy mają przeczekać zimę?

Z kotłowni „Inwalidów”, nawet jeśli nowi właściciele się zgodzą, korzystać nie mogą, bo MPEC już ją odłączył od bloku.

- Zamierzamy ustawić tam kontenerową kotłownię olejową - mówi Krassowski.

To mobilna kotłownia, którą później MPEC będzie mógł wykorzystać w innych sytuacjach, choćby podczas awarii.

- Tylko to też nie jest takie proste. Musimy mieć zgodę konserwatora zabytków i pozwolenie na budowę. Wystąpiliśmy już o jedno i drugie, ale na decyzję musimy poczekać. Niezależnie od tego zamówiliśmy już kotłownię. Powinna być gotowa do końca października.

Konserwator na odpowiedź ma 30 dni, czyli do końca pierwszej dekady listopada, a bez jego zgody starostwo nie może wydać pozwolenia na budowę.

- Przewidujemy, iż sprawy administracyjne uda nam się załatwić do końca listopada, a sam montaż kotłowni to zaledwie kilka dni - mówi wiceprezes MPEC.

- Pozostaje mieć nadzieję, że do tej pory porządne mrozy nie chwycą - te słowa usłyszeliśmy zarówno od władz PK i MPEC, jak i od mieszkańców.

Wiceprezes PK wyjaśnił przy okazji, że opłaty, które mieszkańcy bloku nr 3 płacą za ogrzewanie, pobierane są w formie zaliczki. Po zakończeniu sezonu mogą liczyć na zwrot nadpłaty albo w formie gotówki, albo wyrównania w postaci zwolnienia z czynszu.

azda

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.