Miasto jak projekcja: 150 lat Katowic, których nie było

Czytaj dalej
Marcin Zasada

Miasto jak projekcja: 150 lat Katowic, których nie było

Marcin Zasada

Gdyby w krótkiej historii Katowic zrealizowano wszystkie budowlane plany i zamierzenia, dziś, na 150 urodziny miasta, wyliczalibyśmy jego 150 ikon architektury. Ale czasy ciągle były zbyt burzliwe, pieniędzy zwykle za mało, a ambicje projektantów często rozmijały się z oczekiwaniami władz. Na katowicki jubileusz przypominamy więc kilka interesujących przedsięwzięć, które wybraliśmy z archiwum „Śląska, którego nie było”.

Nasi Czytelnicy, tak jak my zafascynowani śląską historią (w tym przypadku alternatywną) i architekturą zapewne znają ten projekt. „Śląsk, którego nie było” to cykl, który możecie śledzić w DZ i na Facebooku (już 3 tysiące fanów). Prezentujemy w nim różne niezrealizowane inwestycje z różnych epok w dziejach Górnego Śląska. Katowice? Spójrzmy tylko na imponujący ratusz (fot. nr 3), który w 1915 roku zaprojektował dla miasta Arnold Hartmann. Monumentalna budowla w neoklasycystycznym stylu nigdy nie powstała. Gmach słynnego berlińskiego architekta, autora m.in. ratusza gminy Zawodzie i Bogucice, miał zostać wybudowany przy Rynku. Gdzie dokładnie? To zagadka. Być może vis a vis Teatru Śląskiego?

Ledwie 20 lat później, gdy Katowice szczyciły się mianem najbardziej amerykańskiego z polskich miast, gdy nad Rawą rosły pierwsze drapacze chmur, również przy Rynku planowano ustawić niemal tak wysoki budynek jak ten przy Żwirki i Wigury. Miał on pomieścić między innymi bankowców z Miejskiej Kasy Oszczędności oraz urzędników. W latach 30. powstał nawet projekt tego wieżowca, sporządzony przez Tadeusza Łobosa. Ten unikatowy projekt (fot. nr 4) prezentujemy dzięki uprzejmości dr. Ryszarda Nakoniecznego, znawcy śląskiej architektury z Politechniki Śląskiej.

Teraz lata powojennej odbudowy śródmieścia. W 1947 roku w mieście trwał wielki namysł nad nowymi Katowicami. W planach czuć już było ducha socrealistycznej rewolucji w architekturze. I w takim duchu właśnie urządzono północny kraniec dzisiejszej osi rondo-Rynek. Gmach z kolumnową fasadą (fot. nr. 5), przywodzący na myśl antyczne świątynie, to jedno z wyobrażeń Teatru Opery i Baletu, który przez kilka dekad bezskutecznie zamierzano budować w Katowicach.

Czas na Superjednostkę, zamiast której, gdyby inaczej potoczyły się konkursowe losy, Katowice wzbogaciłyby się w jej miejsce o cztery mniejsze wieżowce mieszkalne. Taką kontrofertę, bardzo ciekawą, przedstawił doskonale znany w mieście Jurand Jarecki. Ostatecznie zdecydowano się jednak na jedną wielką „maszynę do mieszkania” autorstwa Mieczysława Króla.

Na koniec coś naprawdę specjalnego: awangardowe dzieło Zygmunta Winnickiego (architektura) oraz Tadeusza Krzysztofiaka (konstrukcja) nagrodzone w konkursie na budynki biurowe przy ul. Mickiewicza. W latach 70. Katowice miały zamiar otwierać centrum miasta w stronę zachodnią, zaś jednym z etapów tego procesu miała być ta właśnie inwestycja. Te budynki biurowe to dziś wieżowce Stalexport (1 i 2), bardzo charakterystyczne, ale finalnie wybudowane poza konkursem, według projektu jugosłowiańskiego architekta, Georga Gruićicia.

Gmach Winnickiego miał niesamowicie oryginalną, futurystyczną bryłę i elewację niczym wielki plaster miodu. Budynek planowany był też bliżej ul. Sokolskiej, by można było lepiej wyeksponować go dla miasta. No i był rozpięty na dwóch brzegach Rawy. Ciekawe? Zapraszamy po wiele innych interesujących historii do „Śląska, którego nie było”.

Marcin Zasada

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.