Mieszkańcy Jankowic nie chcą, by kopalnia fedrowała pod zabytkowym kościółkiem

Czytaj dalej
Barbara Kubica

Mieszkańcy Jankowic nie chcą, by kopalnia fedrowała pod zabytkowym kościółkiem

Barbara Kubica

Wokół zabytkowego, drewnianego kościółka, otoczonego okazałymi drzewami i krzewami, panuje idealny porządek. Równo przycięta trawa, czyste alejki. – Zdanie są podzielone, ale ja uważam, że to najładniejszy zakątek w całej gminie – mówi nam przejeżdżająca obok na rowerze mieszkanka gminy Świerklany. Kościół pod wezwaniem Bożego Ciała w Jankowicach, to prawdziwa architektoniczna perełka i jeden z najcenniejszych zabytków w gminie.

W ostatnich tygodniach mieszkańcy Jankowic powiedzieli stanowcze „nie” przeciwko planom pobliskiej kopalni Jankowice, która chce pod zabytkowym kościółkiem fedrować.

– Ściana miałaby fedrować od przyszłego roku – mówi Tomasz Głogowski, rzecznik Kompanii Węglowej w Katowicach, która jest właścicielem kopalni Jankowice. Obawy mieszkańców w związku z planowanym fedrunkiem dotyczyły tylko jednego:czy z powodu szkód górniczych, historyczna, drewniana konstrukcja kościoła, nie ulegnie zniszczeniu. Obawiali się także o położone wokół kościoła własne posesje. - Nie chciałem opinii o rozpoczęciu wydobycia podejmować sam, chciałem, by wypowiedzieli się najbardziej zainteresowani, czyli mieszkańcy. Nie ma co ukrywać, to ich najbardziej dotknęłyby skutki eksploatacji górniczej prowadzonej w tym regionie - mówi wójt gminy, Tomasz Pieczka.

I dlatego też na spotkanie z przedstawicielami kopalni zaprosił wszystkich zainteresowanych mieszkańców. A ci jasno opowiedzieli się przeciwko planom kopalni. Ich „weto” choć dla węglowego giganta nie jest wiążące, to i tak zrobiło swoje. - Nasz głos, to tylko opinia, ostateczną decyzję i tak wydaje Urząd Górniczy - mówi wójt. Sprzeciw mocno do serca wzięli sobie jednak przedstawiciele Kompanii Węglowej oraz dyrekcja kopalni.

- Będziemy oczywiście starli się wpłynąć na zmianę decyzji mieszkańców i włodarzy gminy. Bardzo nam na tym zależy, tym bardziej, że zarówno przedstawiciele kościoła, jak i ludzie usłyszeli od nas jasne zapewniania: kościół na nasz koszt zostanie kompleksowo zabezpieczony przez ewentualnym wpływem szkód górniczych - mówi Tomasz Głogowski. Zastrzega jednocześnie: nic na siłę.

- Jeśli nasze starania, apele nie przyniosą efektów i zgody nie będzie, nie będziemy forsowali tego pomysłu na siłę, poszukamy alternatywnego rozwiązania, czyli innych pól wydobywczych. Żeby było jasne: byt kopalni Jankowice nie jest uzależniony od tego, czy będziemy fedrowali pod kościołem, czy nie - mówi rzecznik KW.

A bronić jest czego, bo też z funkcjonowaniem drewnianego kościoła wiąże się przepiękna legenda. Był rok 1433, Husyci penetrując Górny Śląsk dotarli w okolice Rybnika mordując ludność, grabiąc, niszcząc i paląc wszystko co stanęło im na drodze, a zwłaszcza zaś symbole chrześcijaństwa. W tych straszliwych czasach pewna kobieta, będąc na łożu śmierci, zapragnęła, by przyszedł do niej ksiądz z posługą sakramentalną. Do tego zadania oddelegowano ks. Walentego. Ten po drodze, uciekając przed zgraja Husytów, Najświętszy Sakrament ukrył na prędko w dziupli w jednym z dębów. Został zamęczony niedaleko. Ukryty w drzewie sakrament odnaleziono po latach. Na miejscu ustawiono krzyż, drewniany ołtarz. A około 1675 roku zaczyna się historia obecnej jankowickiej drewnianej świątyni.

Z historią męczennika wiąże się także historia drugiego miejsca religijnej kultury we wsi Jankowice - czyli Studzienki. Po śmierci księdza, która nastąpiła w pobliskiej leśnej dolinie, starano się odszukać jego ciało i przenieść je na cmentarz do Rybnika, ale ku zdziwieniu kapłanów i wiernych, w miejscu wcześniejszego pochówku nie odnaleziono zwłok, a wypłynęło tam źródło wody słynącej od tego czasu licznymi cudami uzdrawiania w chorobach. Przy źródle ustawiono krzyż, a nieco zapomniana Studzienka żyła swoim cichym i spokojnym życiem. Dopiero kolejny cud spowodował rozwój tego miejsca. Otóż w roku 1895 proboszcz parafii Matki Bolesnej w Rybniku, do której należały wtedy Jankowice, ksiądz Edward Bolik ciężko zaniemógł. Na łożu śmierci złożył przyrzeczenie, że jeśli wyzdrowieje, wybuduje w Studzience kaplicę ku czci Matki Boskiej. Wkrótce choroba ustąpiła, a proboszcz wypełnił swoją obietnicę. Kaplica składała się z trzech części. W środkowej umieszczono figurę Matki Boskiej z Lourdes, w bocznych figurę Matki Boskiej Zaśniętej i księdza Walentego.

Barbara Kubica

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.