Minął rok od tragedii na basenie w Wiśle. Jest już akt oskarżenia

Andrzej Drobik

Rok temu, podczas ferii w Wiśle, doszło do tragedii. W basenie w ośrodku sportowym utonął 12-letni chłopak, a drugi trafił do szpitala w śpiączce klinicznej. Prokuratura oskarżyła w sprawie trzy osoby - szefostwo i pracownika ośrodka.

Podczas ubiegłorocznych ferii 12-letni Rafał spod Zgierza utonął w basenie, a jego kolega Dominik w śpiączce trafił do szpitala. Od początku ustalenia policji szokowały wszystkich.

Według pierwszych zeznań świadków, ratownik miał dotrzeć na basen, kiedy trwała już akcja reanimacyjna chłopca. Z relacji świadków wynikało, że to dzieci wyciągały chłopców z wody, a ratownika w pobliżu nie było. Na basenie ośrodka „Start” nie było monitoringu, wiec policja i prokuratura od początku liczyły przede wszystkim na zeznania świadków.

Bulwersowała także pierwsza reakcja władz ośrodka. Zarząd „Startu” poinformował, że grupa dzieci wykupiła wprawdzie pobyt na basenie, natomiast nocuje w innym wiślańskim ośrodku. Przy rezerwacji basenu opiekunowie grupy zapoznali się z regulaminem pływalni i zaakceptowali go. Regulamin mówił, że do grupy powyżej 15 osób wymaganych jest dwóch opiekunów i to oni ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo grupy. Ratownika zapewnia z kolei ośrodek „Start”.

Ale nie to było najgorsze w tej sprawie. Okazało się bowiem, że ratownik, który miał być na basenie, miał tego dnia urlop, a jego miejsce zajął... pracownik techniczny obiektu.

Prokuratura Rejonowa w Cieszynie postawiła ostatecznie zarzuty trzem osobom związanym z utonięciem 12-latka. Adam J., w chwili wypadku na basenie, był prezesem ośrodka „Start”. Miał dopuścić do pracy ratownika osoby bez odpowiednich kwalifikacji i tym samym doprowadzić do śmierci chłopca.