Mój tata, mistrz boksu, był duszą towarzystwa

Czytaj dalej
Adrian Heluszka

Mój tata, mistrz boksu, był duszą towarzystwa

Adrian Heluszka

Tata był wesołą osobą. Nigdy innym nie odmawiał pomocy - wspomina Bożena Brol, córka zmarłego niedawno boksera Henryka Średnickiego.

Wczoraj odbył się pogrzeb pani ojca, Henryka Średnickiego, który spoczął na cmentarzu w Będzinie-Warpiu. Jak go pani wspomina, szczególnie te najpiękniejsze chwile w jego karierze, 1978 rok, gdy jako jedyny dotąd w historii polski bokser wywalczył w Belgradzie mistrzostwo świata w boksie amatorskim?

Miałam wtedy cztery lata, więc za dużo nie mogę powiedzieć. Z tego co próbowałam sobie wcześniej przypomnieć, to siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy tę walkę. Za każdym razem tak było, gdy tata boksował, to jego poczynania śledziliśmy wszyscy w telewizji. Byłam bardzo szczęśliwa i dumna, że mogłam oglądać go w telewizji. Walki odbywały się przeważnie w niedzielę i gdy tata walczył w okolicy, to towarzyszyłyśmy mu na każdym pojedynku. Gdy byłyśmy z siostrą małe, tata często zabierał jedną z nas na zgrupowania do Wisły lub Cetniewa. Czasami jeździła z nami również mama. Myślę, że w ten sposób chciał z nami spędzać więcej czasu, bo po prostu w domu bywał gościem. Bardzo mało go jednak pamiętam z mojego wczesnego dzieciństwa, bo tata przyjeżdżał tylko na kilka dni i znów jechał na kolejne zawody.

Jaką osobą prywatnie był pani ojciec?
Był bardzo wymagającym ojcem, ale pamiętam chociażby, jak zrzucał wagę do kolejnej walki i jak ciężko mu to przychodziło. Tata był wesołą osobą, bardzo lubił żartować i tańczyć. Był niezwykle towarzyski, nigdy nie odmawiał pomocy ludziom.

Po zakończeniu bokserskiej kariery pani ojciec nie bał się żadnej pracy. Był barmanem, sprzedawał również na targu, ale nigdy nie odszedł od boksu. Zajął się szkoleniem młodzieży, m.in. w Sosnowcu-Zagórzu i Myszkowie.
Gdy skończył swoją karierę pracował w kopalni, gdzie zjeżdżał normalnie pod ziemię. Nie trwało to jednak długo, bo nabawił się astmy. Później przeszedł na rentę, ale wiadomo, że życie jest drogie i nie wystarczało pieniędzy. Żeby dorobić, to chwytał się wszystkiego. Nigdy nie rozstał się jednak z boksem, który był całym jego życiem. Na początku był trenerem w Sosnowcu-Zagórzu, a później przeniósł się do Myszkowa. W Siemianowicach Śląskich również miał swój klub, a w lutym odbywa się tam turniej imieniem Henryka Średnickiego.

Mieszkanie za czytanie

W ostatnim czasie dużo mówiło się o jego postępujących problemach zdrowotnych. Z jakimi schorzeniami się borykał?
Tata miał Parkinsona, ale walczył tak naprawdę z wieloma chorobami. W wieku 35 lat przeszedł stan przedzawałowy i miał problemy z sercem. 21 lat temu nabawił się gruźlicy i pół roku spędził w szpitalu w Zabrzu. Miał dodatkowo wodę w płucach, miażdżycę, później zaczęła się również objawiać cukrzyca. Potem choroba dotknęła jego wzrok i słuch i tato bardzo słabo słyszał i widział. Gdy tabletki przestały działać, niezbędna okazała się insulina, która była mu podawana w zastrzykach. Alkohol niestety zrobił swoje, ale też trzeba przyznać, że był bardzo poobijany. Wszystkie walki odbiły się na jego zdrowiu. Tata zażywał również mnóstwo leków, które zniszczyły jego wątrobę.

Kiedy jego stan pogorszył się na tyle, że lekarze nie dawali już większych nadziei na jego powrót do pełni sił?
Astma i miażdżyca jest niestety u nas rodzinna. Nie spodziewaliśmy się jednak, że choroba dotknie go aż tak szybko. Do szpitala trafił nieprzytomny 27 marca, czyli w pierwszy dzień świąt wielkanocnych. Już nie odzyskał przytomności.

Od kilku lat mieszka pani w Anglii. Jak wobec tego wyglądały pani relacje z tatą w ostatnich latach?
Mieszkam za granicą i często nie bywam w Polsce. Moje dzieci bardzo dobrze znały dziadka i pamiętały o nim. Najmłodszy syn trochę mniej, bo ma dopiero 5 lat, a od praktycznie czterech lat nie byliśmy w Polsce. Gdy przyjeżdżaliśmy, zawsze odwiedzaliśmy rodziców. Cała rodzina bardzo przeżyła śmierć taty.
Henryk Średnicki (1955-2016), bokser, złoty medalista mistrzostw świata (1978). Dwukrotny mistrz Europy, sześciokrotny mistrz Polski. Walczył w barwach GKS Katowice, GKS Tychy, GKS Jastrzębie i Górnika Sosnowiec.

Adrian Heluszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.