Mundurowi po godzinach: Biegają, by uczcić pamięć policjanta

Czytaj dalej
Fot. Śląska Policja
Patryk Drabek

Mundurowi po godzinach: Biegają, by uczcić pamięć policjanta

Patryk Drabek

Już od 13 lat, w Hutkach-Kankach, odbywają się policyjne mistrzostwa w biegach przełajowych. Dlaczego przedstawiciele służb mundurowych przyjeżdżają akurat do tej niewielkiej miejscowości w gminie Łazy?

Na początek, zgodnie z kronikarskim obowiązkiem, podajemy Państwu wyniki. W tym roku w klasyfikacji drużynowej służb mundurowych pierwsze miejsce zajęli przedstawiciele Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie, wyprzedzając Straż Graniczną z Raciborza i Komendę Miejską Policji w Katowicach.

Indywidualnie triumfowali natomiast: Łukasz Hildebrand z KMP w Katowicach (kat. mężczyźni - służby mundurowe), Agnieszka Jeż ze Straży Miejskiej w Częstochowie (kat. kobiety - służby mundurowe), Bartosz Luto z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach (kat. młodzież - służby mundurowe), Mateusz Pawełczak z KWP w Katowicach (kat. mężczyźni open) oraz Barbara Chrzanowska (kat. kobiety open).

Dlaczego uczestnicy pokonywali trasę akurat w Hutkach-Kankach i dlaczego ten bieg nosi imię sierżanta Grzegorza Załogi? By to wytłumaczyć, należy cofnąć się do 2003 roku, kiedy to zbrodnia, do której doszło w Będzinie, wstrząsnęła całym krajem.

Grzegorzów - Załogę i Skowrońskiego - łączyło tak naprawdę tylko imię. Byli co prawda w podobnym wieku, ale mieli zupełnie różne pomysły na życie. Załoga chciał ścigać przestępców, natomiast Skowroński został gangsterem.

W sierpniu 2003 roku ich ścieżki skrzyżowały się na będzińskiej ulicy. 23-letni policjant ruszył w nocną pogoń za przestępcą, który właśnie napadł na człowieka. Uciekający strzelił funkcjonariuszowi prosto w głowę. Załoga zginął, a bandyta przepadł jak kamień w wodę.

Rozpoczęła się obława. Gangster z kolegami uciekali czarnym, skradzionym audi 80. Namierzono ich dopiero po kilku dniach w Bielsku-Białej. Policja nie chciała strzelaniny w centrum miasta i dopiero gdy samochód nie zatrzymał się na blokadzie, padły strzały. Skowroński dostał w pierś, wtedy kumple porzucili go w samochodzie i zniknęli. Przy rannym znaleziono kałasznikowa, rewolwer i materiał wybuchowy z mechanizmem zegarowym.

Kiedy młody policjant, opłakiwany przez rodziców i siostrę spoczął na cmentarzu, bandyta walczył o życie. Lekarze robili wszystko, żeby go ratować. Leczenie kosztowało 100 tys. zł, ale Skowroński nie zapłacił z tej sumy ani grosza, bowiem nie był ubezpieczony. Rachunek musiała uregulować prokuratura.

Na procesie zabójca mówił, że strzelił przypadkowo. Ale nosił ze sobą broń, strzelił do policjanta co najmniej trzy razy. Tego fatalnego dnia pił ze znajomymi już od rana. Gdy wieczorem wracał do domu, zdenerwował się, że psy w jednej z posesji na ulicy Krakowskiej za głośno szczekają. Zadzwonił do drzwi domu, właściciel mu otworzył, a wtedy Skowroński rzucił się na niego z pięściami. Skatowany mężczyzna wezwał policję. Przyjechał Grzegorz Załoga...

Henryk Załoga, ojciec Grzegorza, dokładnie pamięta dzień, w którym dowiedział się o śmierci syna. O tych traumatycznych przeżyciach rozmawialiśmy z nim dokładnie dwa lata temu.

- Wracam do tego codziennie i analizuję na swój sposób. Cóż, stało się. To była jego praca i zginął na służbie. Tamten dzień pamiętam jednak, jakby to było dzisiaj. Policjanci przyjechali w niedzielę. Była godzina 9. Powiedzieli mi, że Grzegorz nie żyje i to było jak grom z jasnego nieba. To był mój syn i bardzo to przeżywałem - wspominał Henryk Załoga. - Historia, która przytrafiła się mojemu synowi, przypomina wątek z filmów sensacyjnych i nikt z nas nie chciałby w nim brać udziału. Grzegorz musiał, bo wiedział, że taki jest jego obowiązek - dodaje.

Co roku w rodzinnej miejscowości tragicznie zmarłego policjanta, czyli w Hutkach-Kankach odbywają się biegi przełajowe policji im. Grzegorza Załogi. Udział w tym wydarzeniu to oddanie hołdu policjantowi, który był wierny swoim ideałom.

Miał prawie dwa metry wzrostu i był wysportowany. Mówi się, że gdyby tylko żył, to sam wziąłby udział w biegu organizowanym w Hutkach-Kankach. Teraz biegają inni.

Patryk Drabek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.