Muzyczna podróż „Blues Baną” po Bytomiu

Czytaj dalej
Magdalena Mikrut-Majeranek

Muzyczna podróż „Blues Baną” po Bytomiu

Magdalena Mikrut-Majeranek

Nietypowy jam session podczas Festiwalu Blues Bana. Przejażdżka tramwajem w rytmie bluesa możliwa jest tylko w Bytomiu. Właśnie tutaj, już od czterech lat w pierwszą sobotę września jeździ Blues Bana, czyli Bytomski Tramwaj Bluesowy.

Projekt „Blues Bana - Bytomski Tramwaj Bluesowy” realizowany jest z inicjatywy bluesmana Krzysztofa Wydro, przy wsparciu organizacyjnym Tramwajów Śląskich S.A. i KZK GOP. Przez pierwsze dwie edycje muzyczną przejażdżkę po ulicy Piekarskiej w Bytomiu można było odbyć zabytkowym tramwajem typu „N”, wyprodukowany na przełomie lat 40. i 50. XX wieku. Jednakże przy trzeciej i czwartej zdecydowano się na popularnego „Helmuta”. Dlaczego? Przyczyna była prozaiczna – muzykowanie w tramwaju przyciągało tak wielu miłośników bluesa, że zabytkowy wagon nie był w stanie ich pomieścić.

Dlaczego bluesmani improwizują w tramwaju? - Chcieliśmy przedstawić bluesa w nietypowej formie, na scenie ruchomej. Tramwaj wydawał się rozwiązaniem idealnym. Tym bardziej, że przy okazji festiwalu będzie okazja wypromowania bytomskiej „perełki”, jaką jest najstarszy tramwaj i najkrótsza w Europie linia tramwajowa – wyjaśnia Krzysztof Wydro, organizator imprezy.

W poprzedniej edycji bluesa na trasie słynnej 38 w Bytomiu zagrało 40 muzyków. W tym roku w imprezie wzięło udział około 50 muzyków. – Nigdy nie wiemy, ilu muzyków się do nas przyłączy. Jedni dzwonią wcześniej i się zapowiadają, inni po prostu przychodzą i dołączają się do wspólnego muzykowania – mówi Krzysztof Wydro.

- Blues Bana w Bytomiu jedzie po raz czwarty. Impreza odbywa się co roku w pierwszą sobotę września – informuje Aleksandra Bubniak, kierownik projektu. Wydarzenie wpisuje się w światowe obchody Dnia Bluesa, a wrześniowy termin wybrano nieprzypadkowo, ponieważ w tym miesiącu urodził się nieformalny król bluesa - B. B. King (ur. 16 września 1925 r.). Tegoroczna edycja odbyła się pod hasłem: „Grasz – zagraj z nami, nie grasz – przyjdź posłuchaj”. Blues Baną może przejechać się każdy, podobnie i każdy bluesman jest tu mile widziany.

- To otwarta impreza. Każdy przyjeżdża do nas o tej porze, o której ma czas – dodaje Bubniak. - Każdy muzyk może wsiąść do tramwaju, zagrać kawałek i ruszyć dalej, czy to do pracy, czy na inną imprezę – precyzuje Wydro.

Miłośnicy bluesa przyjechali do Bytomia z całego Śląska, aby przejechać się muzycznym tramwajem. Magda i Łukasz przyjechali z Gliwic i Katowic. - Byłem tu już w zeszłym roku. W tym też przyjechaliśmy specjalnie, żeby posłuchać dobrej muzyki w fantastycznych okolicznościach - mówi Łukasz.

- Impreza jest genialna i bardzo dobrze zorganizowana. Muzycy improwizują i świetnie im to wychodzi. Najfajniejsze jest to, że każdy grający może się do nich dołączyć w dowolnym momencie - dodaje Magda.

Przejażdżka tramwajem w jedną stronę zajmuje około sześciu minut, a więc tyle, ile trwa jeden utwór muzyczny. - Bytom to zdecydowanie bluesowe miasto. Nie dziwi zatem fakt, że olbrzymie grono muzyków, którzy grają z nami w tramwaju, pochodzi właśnie stąd, jak chociażby KSW, Highway, Around the blues, Marek Makaron Motyka. Miasto ma duży potencjał, jeśli chodzi o ten gatunek muzyki – wtrąca Aleksandra Bubniak. Była też i schola z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu.

Śląsk to prawdziwe zagłębie bluesa. Tutaj ten gatunek muzyki zakorzenił się i rozkwitał najmocniej. Ryszard Riedel i Dżem, Krzak, Józek Skrzek, Jan „Kyks” Skrzek, czy Śląska Grupa Bluesowa, KSW oraz Marek Makaron Motyka, Higway i Around the blues – to tylko niektórzy z olbrzymiego grona bluesmanów, którzy zapisali się w historii śląskiego bluesa złotymi zgłoskami.

Niedawno pojawił się pomysł, aby stworzyć Szlak Śląskiego Bluesa, który analogicznie do Szlaku Zabytków Techniki, miałby ocalić od zapomnienia lokalne dziedzictwo muzyczne. Bo w śląskich sercach gra nie tylko muzyka górniczych orkiestr dętych, ale króluje blues. Choć jego genezę należy łączyć ze społecznością Afroamerykanów z południa USA, to na górniczym Śląsku znalazł on podatny grunt. Ciężka praca, niedostatek, kwestie społeczne i relacje damsko-męskie – to główne tematy poruszane w bluesowych songach. Nie dziwi zatem, że szybko przyjął się i u nas.

Jednakże dziś bluesowe legendy i kultowych dla tego gatunku muzycznego miejsca powoli odchodzą w zapomnienie. Katowicki „Akant”, znany z jam sessions Rawy Blues, „Marchołt” czy chorzowska „Leśniczówka” to dawne bastiony śląskiego bluesa. O niektórych lokacjach na mapie Śląska można już tylko opowiadać. Tak jest w przypadku katowickiego klubu „Puls”, znajdującego się niegdyś w piwnicach Pałacu Goldsteinów. Dziś mieści się tam Urząd Stanu Cywilnego, a o przeszłości przypomina jedynie wers z „Wehikułu Czasu” Dżemu: „Tylko nocą do klubu Puls, jam session do rana, tam królował blues”.

W Bytomiu bluesowy klimat dominował w czasach PRL-u w klubie studenckim „Pyrlik”. Wielokrotnie można było tam usłyszeć SBB Józefa Skrzeka. Dziś pozostały po nim tylko wspomnienia. Sercem bytomskiego bluesa był też klub "Brama”, mieszczący się przy ulicy Chrobrego, który zakończył swą działalność w marcu tego roku. Kiedyś bluesmani grali też w nieistniejącym już od wielu lat klubie „Exlibris” przy Miejskiej Bibliotece Publicznej.

Jamy i improwizacje wielokrotnie towarzyszyły bytomskim wieczorkom literackim czy wernisażom malarstwa. Nie inaczej jest dzisiaj. Klimatyczne miasto kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic.

Magdalena Mikrut-Majeranek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.