Mysłowice straciły 1,2 mln na monitoringu. Znikają też kamery
Mysłowice posiadały system inteligentnego monitoringu miejskiego. Posiadały, ponieważ umowa na jego dostarczenie nie była korzystna dla miasta, a wykonawca splajtował. Miasto straciło ponad milion złotych, a z ulic znikają kamery.
Umowę na wprowadzenie monitoringu do Mysłowic podpisano 7 sierpnia 2017 r. Obejmowała okres do 2024 r. Później cały sprzęt miał trafić w ręce gminy. Zamontowano wtedy 33 kamery ogólnopoglądowe stałe, cztery kamery ogólnopoglądowe dorozpoznawania numerów rejestracyjnych (LPR) oraz kamery na punktach mobilnych (przenośnym i wózkowym). Wykonawcą została firma Qumak. Monitoring zaczął działać w czerwcu 2018 roku.
- Mieszkańcy na pewno będą się teraz czuć bezpieczniej - mówił wtedy ówczesny prezydent Mysłowic Edward Lasok, który kilka miesięcy później nie został wybrany na kolejną kadencję.
Do umowy z 2017 r. dołączono aneksy. Jeden z nich wykonawca podpisał 21 listopada 2018 r., dzień przed zaprzysiężeniem obecnego prezydenta Dariusza Wójtowicza. Według tego dokumentu, wprowadzony został podwykonawca, jednak ani nie został określony zakres prac przewidzianych dla niego, ani nie przedstawiono umowy podwykonawczej.
- Postępowanie wyjaśniające przeprowadzone przez UM wskazało, iż wykonawca po podpisaniu umowy z gminą podpisał tożsamą umowę z podwykonawcą, cedując na niego całość jej wykonania - mówi Dariusz Wójtowicz i dodaje, że miasto nie mogło nie zareagować. Zgłosiło więc podejrzenie o popełnieniu przestępstwa. Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.
już od
2,46 ZŁ /dzień