Nie zaginie w Beskidach ród Niedobów

Czytaj dalej
Grażyna Kuźnik

Nie zaginie w Beskidach ród Niedobów

Grażyna Kuźnik

Andrzej Niedoba, autor słów do słynnej w całych Beskidach pieśni "Szumi jawor", jest najstarszy w rodzinie . Historia rodziny Niedobów to materiał na film. Polski los podzielony na siedmiu braci, górali z Beskidów

Pieśń Adama i Andrzeja Niedobów "Szumi jawor" znają całe Beskidy, to góralski hymn. W lipcu, podczas Tygodnia Kultury Beskidzkiej, znowu wszyscy będą śpiewać: "Szumi jawor, szumi i szumi osika, nigdy nie zaginie góralska muzyka. Góralska muzyka i góralskie granie, nigdy nie zaginie w Beskidach śpiewanie". Ale nie każdy wie, skąd wzięła się ta pieśń. Może była od zawsze?

- Napisałem te słowa w latach 60. XX wieku. Byłem wtedy młodym dziennikarzem, pociągała mnie telewizja, duże miasto, nie mieszkałem już w domu rodzinnym - opowiada Andrzej Niedoba; reporter, prezenter telewizyjny, dramaturg. Jego ojciec, Adam Niedoba, w 1950 roku założył regionalny zespół "Wisła". Grupa miejscowych śpiewaków i tancerzy pod jego kierunkiem szybko stała się sławna. Była perłą Beskidów. - Ojciec prowadził zespół, komponował, szukał repertuaru i często prosił mnie o teksty. Chętnie mu pomagałem. I kiedyś do jego muzyki napisałem słowa o jaworze - wspomina Andrzej.

Nie miał pojęcia, jakie będą ważne. Przyszły mu łatwo, jakby podpowiadali mu je przodkowie, którzy od wieków siedzieli w Beskidach, po obu stronach Olzy. Ojciec chwalił utwór po swojemu, z umiarem. Ale jego zespół "Wisła" śpiewał pieśń jak nikt na świecie, trafiając do serc górali. "Dziennik Zachodni" pisał, że "gdy rozlegają się słowa hymnu o szumiącym jaworze, coś chwyta za gardło".

Andrzejowi stają wtedy w oczach pokolenia Niedobów. Babcia Ewa z Sikorów, dziewczyna z Nawsia na Zaolziu, która poślubia gazdę Pawła Niedobę, a gdy zostaje wdową, wychodzi za drugiego Pawła Niedobę. Ma dziesięcioro dzieci, siedmiu synów. Każdy na schwał. Są silni, przystojni, grają i śpiewają. Uczciwi, zacni. Adam, nauczyciel zawsze ze skrzypeczkami, ale i z charyzmą, każdy chce być w jego zespole. I dla każdego znajdzie jakąś rolę w swoich widowiskach, pamiętają ludzie: dla chudego i grubego, dużej i małej. Gdy ktoś nie ma głosu ani drygu do tańca, to choć przytupuje. Ale kierownik potrafi przyłożyć smyczkiem za lenistwo i fałszowanie. Pisze sztuki "Fojtów Michoł", "Złamana granica", "Razem, zespołem, gromadą". Zostanie po polskiej stronie granicy.

Władysław jak amant filmowy, gdy jedzie na swoim siwku, zapiera dech. Mówią na niego hetman góralski, niekoronowany król górali beskidzkich. Jego głos chwali sam Kiepura. Młody Władysław śpiewa solową partię księcia w "Fauście", dostaje stypendium resortu kultury na studia w mediolańskiej La Scali. Karierę przerywa wojna. Zostanie po czeskiej stronie granicy. Założy Scenę Polską w Czeskim Cieszynie, jedyny poza granicami kraju stały polski teatr zawodowy. Po Adamie i Władysławie ich siostry i inni bracia, rozłączeni przez granicę, też domagają się uwagi. - Teraz jestem najstarszy w rodzinie i coraz częściej o nich myślę, o naszej przeszłości - mówi dziś Andrzej. - Mój ojciec Adam miał przecież sześciu braci, każdy z nich to osobna opowieść.

Wojenne przypadki Niedobów to materiał na film; polski los podzielony na siedmiu braci. Dramaty i brawura, kampania wrześniowa, ruch oporu, obóz w Dachau i karny na Korfu, ucieczki z Wehrmachtu i z niewoli, przeprawa z fałszywymi dokumentami przez południową Europę. Partyzantka w Jugosławii u Tity i Armia Andersa. Emigracja, ale i powroty do rodzinnego Nawsia, który - jak się wkrótce okaże - przyznano Czechosłowacji. - Granica ostro przecięła Beskidy i naszą rodzinę. Mogliśmy widywać się czasem tylko raz na rok, granic pilnowali strażnicy z karabinami, zasieki. Byliśmy tak blisko od siebie i tak daleko. Dla mnie wejście w strefę Schengen to coś wspaniałego - mówi Andrzej.

Ewa Niedoba z pierwszym mężem miała pięciu synów: Pawła, Jerzego, Jana, Adama i Władysława oraz córki Annę i Zofię. Z drugim mężem - syna, także o imieniu Paweł, Józefa i córkę Ewę.

Adam rodzi się w 1906 roku, ma talent do muzyki i do nauki, kończy seminarium nauczycielskie. Uczy w Głębcach polskiego, matematyki, fizyki, śpiewu. I szacunku dla drugiego człowieka. Jeszcze przed wojną zakochuje się w nauczycielce, Janinie Studzińskiej, lwowiance, która wcześnie straciła rodziców, wychowała się w domu sierot Badeniego. Nie mogą się pobrać, bo w województwie obowiązuje ustawa o celibacie nauczycielek. - Mama po ślubie musiałaby odejść z pracy, a tego nie chciała - opowiada jej syn. - Żyli więc w zawieszeniu, na kocią łapę, ale w wielkiej miłości.

Po wybuchu wojny Adam jako dowódca plutonu rusza na kampanię wrześniową. Jego koledzy zginą w Katyniu, Starobielsku. Ale Jadwiga czuje, że Adam żyje, wybiera się sama w nieznane, śladami plutonu, żeby go odnaleźć. Pluton zniknął gdzieś na wschodzie, narzeczony leży ranny w krakowskim szpitalu, może go sobie zabrać do domu. Wkrótce biorą ślub. On jest protestantem, ona katoliczką i nigdy tego nie zmienią.

Gestapo ma jednak Niedobów na oku. Już po kilka miesiącach Adam jest w obozie w Dachau; tam się dowie, że ma syna Andrzeja. I chociaż cudem wyjdzie z obozu, w strasznym stanie, nie ma powrotu w Beskidy. Ukrywa się do końca wojny.
W tym czasie najstarszy brat Paweł ląduje na robotach w Niemczech. Jerzy, siłą wcielony do Wehrmachtu, ucieka do partyzantki Josipa Broza-Tity, najsilniejszej w Europie. Jest tam półtora roku. Jan, przed wojną pracownik Lasów Państwowych na wschodnich kresach, schodzi Niemcom z oczu i zaszywa się w jakiejś dziurze. Młodszy Paweł ucieka z Wehrmachtu do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po wojnie wraca.

Józef też ucieka z Wehrmachtu do Andersa, jest w Anglii, ale potem wyjeżdża do Kanady. Czuje się tam bardzo samotny. Matka szuka po całej okolicy rodziny, która ma krewnych w Kanadzie. Znajduje. Jest tam jakaś panna na wydaniu? Jest. I Józef poznaje ją, biorą ślub, są szczęśliwi. Kanadyjski Niedoba radzi sobie jako świetny cieśla. Władysław przechodzi we wrześniu szlak bojowy z 21 Dywizją Piechoty Górskiej, trafia do niewoli sowieckiej, ale z niej ucieka. W Nawsiu biorą go do Wehrmachtu, za ucieczki trafia do obozu karnego na adriatyckiej wyspie Korfu. Ucieka i przedziera się do Polski przez Grecję i Albanię.

Po wojnie Niedobów dzieli granica. Ze wsparciem braci Adam w Polsce, a Władysław w Czechach robią wszystko, żeby zachować tradycję górali beskidzkich. Zespół "Wisła", założony przez Adama, występuje do dzisiaj; to już 65 lat. Scena Polska, którą Władysław zakłada rok później w Czeskim Cieszynie, wystawia nadal. Może gdzieś na świecie tak zdolni bracia byliby sławniejsi, bogatsi. Ale Andrzej w hymnie napisał przecież: "Mało nam, mało nam do szczęścia potrzeba. Byle była praca i kawałek chleba, byle nasze góry i nasze doliny, pełne były śpiewu beskidzkiej dziewczyny".

Andrzej Niedoba
Urodzony w 1940 roku. Publicysta i pisarz polski, autor reportaży i sztuk teatralnych. Napisał książki "Siedemdziesiąt dziewięć nocy", "Piekłoniebo" oraz dramaty "Rajska jabłonka", "Pakamera", "Górlandia", "Kim pani jest". Ta ostatnia sztuka, w której grała Krystyna Janda i Mirosława Dubrawska, była pokazywana kilkakrotnie w Teatrze Telewizji. Wkrótce będzie także wystawiana w teatrze paryskim, trwają właśnie próby.

Grażyna Kuźnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.