Niosłem trumnę ks. Jerzego

Czytaj dalej
Joanna Wozińska

Niosłem trumnę ks. Jerzego

Joanna Wozińska

19 października na warszawskim Żoliborzu zaplanowano główne uroczystości związane z 30-leciem męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, kapelana "Solidarności". Nie zabraknie na nich piekarzan, którzy wizerunek noszą ciągle przy sobie.

Mało kto wie, że w kościele Zmartwychwstania Pańskiego na piekarskim wzgórzu znajduje się jeden z 41 krzyży, z którymi w latach 1994 - 2009 pielgrzymowali członkowie Kościelnej Służby Porządkowej Totus Tuus archidiecezji warszawskiej i warszawsko - praskiej od grobu ks. Jerzego Popiełuszki. Z krzyżami odwiedzili oni ponad 40 miejsc świętych w naszym kraju, niosąc w sercu prośbę o rychłą beatyfikację Jana Pawła II, ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego i ks. Jerzego Popiełuszki.
Pomysł pielgrzymowania z krzyżami narodził się w 1994 roku. Miał być formą uczczenia 10. rocznicy męczeńskiej śmierci ks. Jerzego. Pierwsza taka pielgrzymka wyruszyła 23 kwietnia 1994 roku, w dniu imienin ks. Jerzego, przez Suwałki i Wilno na
Górę Krzyży w Szawlach na Litwie.

Zakończyła się 19 października 1994 roku, dokładnie w 10. rocznicę śmierci kapelana Solidarności, postawieniem tam przyniesionego krzyża. Potem przez kolejne lata tradycję tę pielęgnowano, nosząc różnymi trasami krzyże do miejsc męczeństwa Polaków, które za życia nawiedził ks. Jerzy.

Krzyż XXIII do Piekar

23 kwietnia 2004 na trasę pieszej pielgrzymki wyruszył XXIII krzyż. Tym razem od grobu sługi bożego ks. Jerzego z warszawskiego sanktuarium na Żoliborzu przez Częstochowę, Brynicę i Świerklaniec do sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich.

Na miejsce dotarł 30 maja. Został postawiony w trakcie uroczystości na wzgórzu Kalwarii Piekarskiej podczas pielgrzymki mężczyzn i młodzieńców do Piekarskiej Panienki. Następnie umieszczono go w kościele Zmartwychwstania Pańskiego na wzgórzu piekarskim po lewej stronie, między ołtarzem głównym a bocznym.
Jak czytamy w "Świadectwie autentyczności krzyża pątniczego od grobu bł. Ks. Jerzego Popiełuszki" był on niesiony do Piekar jako wyraz wdzięczności składany górnikom z MOZ NSZZ Solidarność "Piekary" (dawna KWK "Julian") za pełnioną wieloletnią (od 1984 roku) wartę przy grobie ks. Jerzego oraz całej społeczności Śląska, w tym Piekar Śląskich za jej wiarę i patriotyzm...
Krzyż pątniczy składa się z trzech krzyży nałożonych na siebie. Najmniejszy dwunastocentymetrowy symbolizuje 12 lat służby kapłańskiej ks. Jerzego.

Wykonany jest z drewna sosnowego wziętego z katafalku, na którym podczas uroczystości pogrzebowych stała trumna z ciałem zamordowanego kapelana. Dwa pozostałe krzyże wykonane są z drewna bukowego (1,8 m) i dębowego (4 m), na którym umieszczono motto ks. Jerzego - "Zło dobrem zwyciężaj".

Dlaczego aż 3 krzyże?

Od początku instynktownie wierzono bowiem, że dojdzie do szybkiego rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki, w wyniku którego zostanie on ogłoszony błogosławionym i wówczas ten malutki krzyż stanie się pośrednią relikwią, która uświęci ten duży krzyż pielgrzymi.

Piekarskie starania o uzyskanie poświadczenia autentyczności krzyża zakończyły się sukcesem. Certyfikat taki został wydany przez żoliborską parafię, z której krzyż pochodził.

W niedzielę 19 października minie 30 lat od porwania i bestialskiego zamordowania sługi bożego bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Centralne uroczystości rozpoczną się mszą św. o godz. 17. w kościele pw. św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu.
Nie zabraknie na nich piekarzan - Józefa Bajera i Tadeusza Ziętkowskiego (ten drugi w 1984 wyemigrował do Niemiec), którzy razem z hutnikami 30 lat temu nieśli trumnę z ciałem zamordowanego kapłana.

Józef Bajer w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" wspomina tamte czasy. - Zaczęliśmy z Piekar jeździć na odprawiane przez ks. Jerzego Popiełuszkę w ostatnią niedzielę miesiąca msze św. za Ojczyznę o godz. 18, przywoziliśmy stamtąd również przedruki jego homilii. Kazania ks. Jerzego były chętnie zwłaszcza po jego śmierci czytane przez piekarzan, ludzie byli ciekawi tego co on takiego mówił, że musiał zginąć - opowiada pan Józef. - Gdy ks. Jerzy został zamordowany podjęliśmy jednogłośnie decyzję o wyjeździe na jego pogrzeb. Było to naturalne. Wyjazd na pogrzeb kapelana "Solidarności" był bardzo ryzykowny, wieźliśmy ze sobą mundury górnicze (galowe i robocze). Liczyliśmy się z tym, że możemy zostać cofnięci z pociągu, że nie dojedziemy na pogrzeb. Śp. Ginter Kupka, założyciel "Radia Piekary", który wiózł mundury galowe wraz z dwoma innymi kolegami pojechali do Warszawy nocą, a my z roboczymi mundurami jechaliśmy "Górnikiem" wcześnie rano - wspomina piekarzanin.

Ja też niosłem trumnę

Do Warszawy przyjechaliśmy o godz. 9, na Żoliborz dojechaliśmy gdzieś ok. godz. 10. Zaprowadzono nas do podziemi kościoła, gdzie był poczęstunek i tam zaproponowano nam czy nie ponieślibyśmy trumny z ciałem zamordowanego księdza - opowiada pan Józef. - Nigdy wcześniej nie niosłem trumny. Zgodziłem się jednak chętnie, bo przynajmniej w ten sposób mogłem "spłacić dług" wdzięczności jaki wszyscy zaciągnęliśmy u ks. Jerzego. To był przywilej towarzyszyć mu w ostatniej drodze - mówi pan Józef.

Te wydarzenia nabierają nowego świata w związku z faktem cudownego uzdrowienia za wstawiennictwem błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, które dokonało się we Francji. Już wkrótce może się okazać, że piekarzanie towarzyszący w ostatniej drodze ks. Jerzemu towarzyszyli świętemu. Czy mieli tego świadomość? Czy myśleli, że są jej aż tak blisko?

Joanna Wozińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.