NOSPR zachwyca. Zajrzeliśmy do reżyserki, sal prób, saloników muzyków, na backstage

Czytaj dalej
Maria Olecha-Lisiecka/Fot. Lucyna Nenow

NOSPR zachwyca. Zajrzeliśmy do reżyserki, sal prób, saloników muzyków, na backstage

Maria Olecha-Lisiecka/Fot. Lucyna Nenow

Kiedy ludzie wchodzą do sali koncertowej nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, ich reakcja jest zazwyczaj podobna - wzdychają. Z zachwytu. Ja też zachwyciłam się, kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy. Ale tym razem zwiedziłam wszystkie zakamarki gmachu, także miejsca, które na co dzień dla gości są niedostępne: reżyserkę, miejsce pracy inspicjenta, sale prób sekcyjnych, backstage (zaplecze), saloniki muzyków i korytarze wokół sali koncertowej, a nawet pokoje hotelowe.

Jeśli nie byliście jeszcze w nowej siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, wybierzcie się koniecznie. To jeden z najpiękniejszych gmachów w stolicy województwa. Imponuje wielkością, architekturą nawiązującą do historii Katowic. Jest monumentalny, zaprojektowany w najdrobniejszych szczegółach przez Tomasza Koniora i jego zespół, perfekcyjnie wykonany.

Nic więc dziwnego, że w dwie godziny rozeszły się bezpłatne wejściówki na zwiedzanie nowej siedziby NOSPR podczas Dnia Otwartego Funduszy Europejskich. Szczęśliwcy – ponad 1000 osób – zwiedzali gmach z przewodnikiem.

A jest co zwiedzać. Już na samym wejściu uwagę zwracają dwie rzeczy: przepiękne żyrandole i ciemnoszare ściany przypominające gigantyczny statek. Żyrandole, jak i oświetlenie podstawowe, we foyer, pracownicy techniczni NOSPR mogą zapalić... dzięki specjalnej aplikacji w smartfonie lub tablecie.

- Zaraz pani pokażę, jak to działa – mówi Paweł Pach z działu techniczno-administracyjnego NOSPR. Kilka kliknięć w ekran smartfona i żyrandole rozbłysnęły! Oczywiście aplikacja jest jedynie do użytku pracowników. - Ale macie zabezpieczenie na wypadek, jeśli nowe technologie zawiodą? - pytam żartobliwie. - Oczywiście! - natychmiast odpowiada pan Paweł.

- Ściany zewnętrzne sali koncertowej zrobione są z betonu, barwionego w procesie produkcji, odlanego w drewnianych szalunkach by osiągnąć efekt odciśniętej deski – mówi Natalia Biskupska z działu promocji NOSPR.

Jeśli uważnie się przyjrzycie, na podłodze dojrzycie cienką, czarną linię, która wyraźnie oddziela salę koncertową od części dla melomanów i pracowników administracji. To dylatacja. Siedziba NOSPR jest zbudowana niczym lalka matrioszka: jej wnętrze stanowią dwie sale koncertowe, ale z zewnątrz widzimy budynek pierścienia, który mieści pomieszczenia techniczne, administracyjne, restaurację i kawiarnię, garderoby muzyków i sale prób.

- Zadaniem oddzielenia sali koncertowej od części ją okalającej jest izolacja od tego, co dzieje się na zewnątrz – wyjaśnia Biskupska. – Pamiętajmy, że znajdujemy się w centrum miasta, przy jednej z najruchliwszych ulic.

Idziemy dalej. Zanim jednak wejdzie się na salę koncertową, trzeba przejść przez tzw. śluzę akustyczną, czyli przestrzeń między foyer a salą koncertową. Jeśli drzwi na salę i wyjściowe do foyer są zamknięte, panuje tu absolutna cisza. Wrażenie? Jakbym była w próżni.

- Może pani krzyczeć, ale nikt pani nie usłyszy ani na sali, ani we foyer – śmieje się Paweł Pach. Wierzę na słowo. Sama wielka sala koncertowa jest zaprojektowana tak, aby koncerty brzmiały perfekcyjnie. Nic nie jest tutaj przypadkowe. Estrada składa się z 21 podnoszonych podestów, dzięki którym można ją z łatwością dostosować do wymogów danego koncertu.

- Estrada działa jak pudło rezonansowe – mówi Sebastian Gronet z działu promocji NOSPR. Jeśli dobrze się przyjrzycie, dostrzeżecie na estradzie mocne zarysowania. Ba, dla laika wygląda, jakby była zniszczona. Spokojnie, to „proces kontrolowany”. - Estrada zbudowana jest z cedru alaskańskiego, to bardzo miękkie, bardzo elastyczne drewno. Dlatego po jakimś czasie musi być odnowiona - wyjaśnia Sebastian Gonert.

Jak opowiada, sala koncertowa była dostrajana przez miesiąc przed otwarciem (a to nastąpiło 1 października 2014 roku). A to i tak nie koniec. - Sala koncertowa, jak każdy dobry instrument „uczy się dźwięku” – zaznacza Jowita Kokosza, kierownik działu promocji NOSPR. Słowem: czas działa na korzyść melomanów.

Także plafon na suficie sali działa jak naturalny odsłuch, a sam sufit waży ok. 300 ton. Musi być ciężki i gęsty, aby, jak mówi Sebastian Gonert, dźwięki „nie uciekały”. Ściany sali są z betonu, odlanego w specjalnych gumowych szalunkach, kształtem przypominające fale. Dzięki temu dźwięki odpowiednio się odbijają.

Fotele w sali wybierano rok. Wybrano najlepsze, takie, które nie zakłócają akustyki w sali. Nawet wentylacja nie jest mechaniczna, aby nie zakłócała koncertów. W Sali koncertowej panuje odpowiednia przede wszystkim dla drewna temperatura i wilgotność powietrza. Wszystko z myślą o perfekcyjnej akustyce.

Z sali wychodzimy na backstage. A tu znajduje się m.in. pulpit inspicjenta - osoby odpowiadającej za koordynację i zgodność z planem przebiegu koncertu. Czuwa nad techniczną i organizacyjną stroną.
Backstage to zaplecze, gdzie przebywają muzycy tuż przed koncertem. W NOSPR jest tu dość zwyczajnie: lady, lustra. I mnóstwo kabli.

Wreszcie reżyserka: miejsce niedostępne dla publiczności. Tu pracuje reżyser dźwięku. Również i to pomieszczenie zbudowano z wielką dbałością o parametry akustyczne. Centralne miejsce zajmuje konsoleta foniczna, do której dochodzą sygnały z wielu mikrofonów umieszczonych w sali koncertowej. System kamer zapewnia podgląd na obie sale.

- Naszym zadaniem nie jest chwalenie muzyków – tłumaczy Beata Jankowska-Burzyńska, reżyser dźwięku. Słuchamy w wielkim skupieniu, starając się wychwycić najdrobniejsze niedoskonałości. Raczej mówimy: było świetnie, ale ten i ten fragment trzeba poprawić. Podstawą pracy-tak jak dla dyrygenta - jest partytura; staramy się, aby ostateczny rezultat był z nią zgodny – uśmiecha się.

Reżyser dźwięku jest muzykiem. Podczas nagrania ściśle współpracuje z prowadzącym orkiestrę dyrygentem. Później zarejestrowany materiał montuje się i poddaje obróbce dźwiękowej. - To bardzo czasochłonne zadanie, wymagające skupienia – podkreśla Beata Jankowska-Burzyńska.

Backstage w NOSPR to także saloniki muzyków, gdzie mogą się wyciszyć, zrelaksować przed występem lub odpocząć w przerwie koncertu. Są tu łazienki, fotele, stoliki.

Zajrzeliśmy też do sal prób sekcyjnych. Jest ich kilka. Są na trzecim piętrze. Każda sekcja orkiestry może ćwiczyć w skupieniu.
I na koniec zajrzeliśmy na taras widokowy. Wchodzi się z niego przez bufet dla pracowników NOSPR. Widok jest oszałamiający: na strefę kultury, os. Gwiazdy. Nic tylko zjeść lunch lub obiad na takim tarasie...

Maria Olecha-Lisiecka/Fot. Lucyna Nenow

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.