Nowy kryminał Krzysztofa Bochusa z Kwidzyna. Kto morduje żydowską rodzinę z Sopotu?

Czytaj dalej
Fot. materiały prasowe
Arkadiusz Kosiński

Nowy kryminał Krzysztofa Bochusa z Kwidzyna. Kto morduje żydowską rodzinę z Sopotu?

Arkadiusz Kosiński

Radca kryminalny Christian Abell powraca. W nowej książce Krzysztofa Bochusa z Kwidzyna „Martwy błękit”, która do księgarni trafi 27 września, śledczy spróbuje rozwikłać zagadkę śmierci członków żydowskiej rodziny z Sopotu.

Za dwa miesiące na półki trafi drugi tom z serii kryminalnej pochodzącego z Kwidzyna Krzysztofa Bochusa - „Martwy błękit”, którego akcja rozgrywa się w latach 30. na niemieckim Pomorzu - podobnie jak jego pierwsza książka. Tym razem tłem jest Sopot.

Pewnego dnia znalezione zostają zwłoki znanego żydowskiego kolekcjonera i wyznawcy Kabały - Saula Rottenberga. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Jednak wkrótce w makabrycznych okolicznościach giną kolejni członkowie rodziny Rottenbergów. Radca kryminalny Christian Abell podąża niezmordowanie tropem morderców. Aby ich odnaleźć, musi jednak najpierw rozwiązać zagadkę zza grobu, pozostawioną mu przez Rottenberga…

Nie będzie to łatwe, ponieważ droga do prawdy usiana jest przeszkodami, a w samym śledztwie nic nie jest oczywiste. Chodzi o pieniądze czy o coś więcej? Czy dzisiejszy Grand Hotel zbudowany został na łapówkach i ludzkiej krwi? Czy rodzina Rottenbergów padła ofiarą spisku? Kto torpeduje wysiłki Abella i wyprzedza go ciągle o krok? Pytania się mnożą, a próba znalezienia na nie odpowiedzi może kosztować życie. W tle mroczny klimat lat trzydziestych. A także historyczne wydarzenia, rzucające długi cień na śledztwo prowadzone przez śledczego Abella.

Pierwsza część serii, czyli „Czarny manuskrypt”, osadzona była w scenerii dawnego Kwidzyna. Miastem wstrząsały tajemnicze morderstwa duchownych, dokonywane w teatralny sposób. Fabuła powieści w większości skoncentrowana była wokół kwidzyńskiego zamku i jego okolicy, ale główny bohater, by znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania, zapuszczał się do Malborka. Nad książką autor pracował dwa lata, a miejsce szczególne w tych przygotowaniach zajęła historia zakonu niemieckiego.

- Od początku chciałem, aby scenerią mojej powieści były krzyżackie zamki w Malborku i Kwidzynie, być może dlatego, że moim zdaniem nadal nie doceniamy tych gotyckich skarbów. Rycerze z krzyżami na płaszczach nieźle nabroili w naszej historii, ale przynajmniej pozostawili nam po sobie wspaniałe zabytki kultury materialnej. Jeśli to była jakaś forma przeprosin po latach - to ja ją przyjmuję - opowiada Bochus. - W książce pojawia się wątek historyczny, więcej zdradzić nie mogę ze zrozumiałych względów… Uwiarygodnieniu tego wątku służył niezbędny research, przygotowywanie stosownej dokumentacji, czytanie literatury naukowej o zakonie krzyżackim. Studiowałem także archiwalne materiały i filmy o Marienwerder i Ma-rienburgu, oglądałem stare mapy, widokówki i zdjęcia obu miast. Tylko wtedy bowiem, gdy uwiarygodnione jest społeczne tło powieści, czytelnik uznaje, że opisywana historia mogła się zdarzyć. Ale chcę wyraźnie zaznaczyć: „Czarny manuskrypt” to powieść kryminalna, która ma zaciekawić czy uwieść czytelnika - ale na pewno nie praca naukowa.

- Wstaję o świcie, gdy porządni ludzie jeszcze śpią. Moja norma to 5-7 stron dziennie. Staram się unikać przerw w pracy. Każda zbyt długa pauza wytrąca mnie z uderzenia - mówi Krzysztof Bochus

Bochus zapewnia, że ważny jest dla niego szerszy, społeczny plan, w jaki wpisana jest akcja powieści, ów kostium historyczny, w jaki ubrał swoją powieść.

Ukazuje ona opozycję dwóch światów: starego ładu weimarskiego, który na początku lat 30. ubiegłego stulecia odchodził w przeszłość, oraz rodzącej się ery nazistowskiej. - To był szczególny, ze wszech miar ciekawy okres w historii nie tylko Niemiec i Polski, ale całego świata. Bardzo ciekawiący mnie jako autora. Pragnąłem opisać ten mikrokosmos na przykładzie mniejszych społeczności. Wybrałem przedwojenny Kwidzyn i Malbork.

Główny bohater jego książek - Christian Abell - jest oficerem policji kryminalnej (Kripo). Ma trzydzieści parę lat, jest wysokim, szczupłym blondynem o hipnotyzujących oczach. Lubi eleganckie garnitury, ceni dobre zegarki Omegi. Jest bardzo skupiony na pracy, wnikliwy i inteligentny. Dostrzega rzeczy niewidoczne dla innych. Wewnętrznie bardzo uczciwy i lojalny, nawet jeśli przychodzi mu za to przywiązanie do zasad zapłacić służbową niełaską. W planie osobistym bardzo oddzielny, małomówny, wstrzemięźliwy, a jeśli chodzi o wyrażanie emocji, nawet lekko wycofany. Zgorzkniały, ale nie cyniczny. Mimo tych znamion szorstkiej męskości można w nim wyczuć duszę romantyka. Lubi to, co robi, ale jednocześnie rozumie, że świat nie kończy się na areszcie śledczym i izbie przesłuchań.

Ostatnią częścią kryminalnego tryptyku będzie książka, w której Abell ściga nieuchwytnego mordercę na Mierzei Wiślanej.

Arkadiusz Kosiński

Słowny żongler, (nie)spokojna dusza, wnikliwy obserwator i słuchacz.
Gdy ty odwracasz wzrok, ja nadstawiam ucho i poprawiam okulary, by
dostrzec to, co ty właśnie przegapiasz. Zasada, której staram się trzymać,
mówi, że możliwe jest absolutnie wszystko, co można sobie
wyobrazić, plus sporo rzeczy, których wyobrazić sobie nie można.
Dziennikarz z 8-letnim doświadczeniem. Urodzony w internecie, gdzie
czuję się jak ryba w wodzie, szczególnie w obszarze nowych mediów.
Właściciel lekkiego pióra i autor nienapisanej jeszcze książki.
Uczulony na hurraoptymizm i oczywistości. Miłośnik muzyki, bo życie
bez ścieżki dźwiękowej jest nudne jak koszula zapięta na ostatni
guzik. Nie wierzę w los i przeznaczenie. Gdybym mógł, chciałbym
czytać w myślach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.