Plac Szewczyka w Katowicach: najpierw petycja, a potem skarga? Mieszkańcy nie chcą placu Marii i Lecha Kaczyńskich

Monika Chruścińska-Dragan

Blisko sześć tysięcy podpisów w obronie placu Szewczyka w Katowicach trafiło wczoraj do wojewody śląskiego. Dziś zaskarżyć jego decyzję spróbują radni Katowic. Mieszkańcy, którzy podpisali się pod petycją, nie życzą sobie zmiany nazwy na plac Marii i Lecha Kaczyńskich.

To będzie już drugie podejście do odwołania się w sądzie administracyjnym od zarządzenia Jarosława Wieczorka w sprawie zmiany nazwy placu Wilhelma Szewczyka na plac Marii i Lecha Kaczyńskich. Wcześniej z podobnym projektem uchwały chciał wystąpić prezydent Marcin Krupa, ale w ostatniej chwili się wycofał.

Zarządzenie nadzorcze wojewody śląskiego w sprawie zmiany nazwy placu Szewczyka znalazło się wśród kilkunastu, które Jarosław Wieczorek podpisał 13 grudnia w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną. Dotyczy placu przed dworcem PKP i Galerią Katowicką, w ścisłym centrum miasta. W stolicy aglomeracji od razu zawrzało. Dekomunizację Wilhelma Szewczyka - zmarłego przed 26 laty pisarza, krytyka literackiego i redaktora kilku pism, ale też posła na Sejm PRL oraz członka PZPR - oprotestowali tak politycy, naukowcy, ludzie kultury, jak i zwykli mieszkańcy.

Z decyzją nie chciał zgodzić się także prezydent Katowic. I to on, przypomnijmy, jako pierwszy wystąpił do rady miasta z projektem uchwały zaskarżającej zarządzenie wojewody. Argumentując go brakiem konsultacji społecznych. Nim projekt jednak trafił pod głosowanie, został zdjęty z porządku obrad. Oficjalnie poszło o to, że jako strona w projekcie wskazany został prezydent, a powinna być to rada miasta.

Prezydent jeszcze przed świętami spotkał się w sprawie nazwy placu z wojewodą Wieczorkiem, a z wnioskiem o zwołanie sesji nadzwyczajnej w tej sprawie wystąpili radni opozycji, Platformy Obywatelskiej i Ruchu Autonomii Śląska.