Przemysław Franczak

Polacy odcięci od mocy

Sen Stefana Krafta trwa. Austriacy ścigają nas też w Pucharze Narodów Fot. AFP/East News Sen Stefana Krafta trwa. Austriacy ścigają nas też w Pucharze Narodów
Przemysław Franczak

Z Oslo wyjechaliśmy poobijani. Kamil Stoch nie jest już liderem PŚ

Bilans polskich strat po zawodach Pucharu Świata w Oslo jest dotkliwy: Stefan Kraft wykorzystał pierwszą okazję, by odebrać Kamilowi Stochowi żółtą koszulkę lidera Pucharu Świata, a austriackie imperium w dwóch ruchach odrobiło do nas prawie połowę dystansu w klasyfikacji Pucharu Narodów. Czasu na wciśnięcie przycisku „reset” nie ma. Konkursy w stolicy Norwegii zainaugurowały jednocześnie turniej Raw Air – do niedzieli trzeba skakać codziennie.

Po mistrzostwach świata w Lahti z podopiecznych Stefana Horngachera chyba zeszło trochę powietrze. Wprawdzie w sobotnim konkursie drużynowym świeżo upieczeni mistrzowie świata zajęli 3. miejsce, na które trudno psioczyć, tym bardziej że warunki były trudne, a do drugich Niemców stracili tylko 0,7 punktu, jednak widać było, że nie mogą do końca dogadać się ze skocznią w Hol¬menkollen. Dzień później było jeszcze gorzej – takiego nagromadzenia błędów i nieudanych skoków nie widzieliśmy już u Polaków od dawna.

Najstabilniejszą formę przez cały weekend prezentował Piotr Żyła, co zresztą widać w klasyfikacji Raw Air, na którą złoży się w sumie 16 punktowanych skoków – zaliczane są również te z kwalifikacji i „drużynówek”. Wiślanin jest w tej chwili czwarty, z widokami na podium. To on ciągnął zespół w sobotę i to on był najwyżej notowanym Polakiem w niedzielnym konkursie indywidualnym (9. pozycja).

Pozostali jechali roller-coas¬terem. Maciej Kot wczoraj na półmetku zajmował dopiero 25. lokatę, potem przesunął się aż o 14 miejsc. Podróż w drugą stronę odbył Stoch, piąty po I serii. Jednak zamiast walki o podium była walka o to, żeby nie zaliczyć upadku. Skończyło się na 22. pozycji (114,5 m) – tuż przed Dawidem Kubackim – i ułatwieniu zadania Kraftowi. Dwukrotny mistrz świata, który nadal jest w zjawiskowej formie, zrobił swoje. Pewnie wygrał i w klasyfikacji PŚ 60 punktów straty do Polaka zmienił w 31 przewagi.

– Przykro mi, bo walczyłem tutaj do końca – dzielił się wrażeniami Stoch w rozmowie z portalem skijumping.pl. – Ten drugi skok na progu był był bardzo dobry i gdyby nie problem w locie, wyglądałoby to zupełnie inaczej. To jednak nie była wina warunków, tylko mój błąd. On pojawiał się już wcześniej, a nie potrafię go szybko wyelimnować i skorygować. Trzeba jednak sobie poradzić z tą sytuacją i może jutro będzie lepiej – podkreślał.

W Pucharze Narodów wciąż prowadzimy, ale Austriacy odrobili w weekend aż 189 punktów. Kolejna runda tego pojedynku już jutro w Lillehammer (godz. 17). Kwalifikacje – zaliczane do Raw Air – dziś o 17.30. Polacy muszą szybko wziąć się w garsć.

Przemysław Franczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.